W 31. rocznicę usunięcia homoseksualności z Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób, Polska odnosi kolejną porażkę na arenie międzynarodowej. Oto drugi rok z rzędu zajmujemy pierwsze miejsce na podium najbardziej homo- i transfobicznych państw Unii Europejskiej i nie zanosi się, by sytuacja miała ulec jakiejkolwiek zmianie.
To niewątpliwie jeszcze jeden sukces polskiego rządu, który przyjdzie nam gorzko opiewać przez najbliższe lata. Polska oficjalnie po raz drugi zajęła ostatnie miejsce wśród państw UE w rankingu ILGA-Europe. Ponadto na arenie wszystkich państw europejskich odnotowała spadek o jedną pozycję, zajmując 43. miejsce spośród 49. Ponownie zebraliśmy żniwa „dobrej zmiany”, która w najbliższym czasie nigdzie się nie wybiera.
Sporządzany co roku ranking bada poziom równouprawnienia osób LGBTI na terenie Europy na podstawie analizy krajowego prawodawstwa. Uwzględniane jest w nim sześć punktów: równość i zakaz dyskryminacji, rodzina, przestępstwa popełnione z nienawiści oraz mowa nienawiści, uzgadnianie płci i integralność cielesna, wolności obywatelskie oraz prawo do azylu. W tym roku ILGA-Europe wzięła pod uwagę dwa nowe czynniki, które zostały zaliczone do kategorii uzgadniania płci i integralności cielesnej: „uznanie niebinarności” oraz „procedury legalnego uznania płci w przypadku osób nieletnich”.
Trudno mówić w Polsce o jakimkolwiek uznaniu niebinarności lub transpłciowości, jednocześnie pamiętając o wydarzeniach z sierpnia ubiegłego roku. Aresztowanie Margot oraz pozostałych osób aktywistycznych, jak i wymierzone w nie działania policji podważyły każdy aspekt tych podpunktów. ILGA bada również poziom transfobii, a ta w Polsce konsekwentnie wzrasta mimo tragicznych losów młodzieży.
W rozdziale raportu dotyczącym Polski można przeczytać o kampanii nienawiści, która przetacza się przez nasz kraj od kilku lat. Padają nazwiska prezydenta Dudy oraz ministrów Czarnka i Ziobro, pamiętne słowa o „ideologii LGBT”, jak i te o „tęczowej zarazie” arcybiskupa Jędraszewskiego. Kolejny rok z rzędu punkty przepadają za „strefy wolne od LGBT”, a także nasiloną obecność homofobicznych ciężarówek, które bezkarnie przemierzają ulice miast. Można przeczytać także o licznych wyrokach sądów, wśród których przeważają te pogrążające tęczową społeczność. Nie pominięto również wyroku Trybunału w sprawie aborcji, który uderzył także w osoby LGBTI. Wszystkie wymienione sytuacje to tylko kropla w morzu nienawiści, które przetacza się przez kraj w minionych latach.
Polska uzyskała w tym roku jedynie 13 punktów na 100, więc aż o 3 punkty mniej w stosunku do poprzedniego roku. Systematyczny spadek w zestawieniu trwa już od pięciu lat. Gorzej od nas w rankingu wypadły już tylko Białoruś, Monako, Rosja, Armenia, Turcja i Azerbejdżan. Tymczasem paradoksalnie podium szósty rok z rzędu zajmuje katolicka Malta z wynikiem 94%. Pozostałe z państw europejskich pogrążyły się w stagnacji. ILGA zauważa, że w 2020 roku nie dokonano niemal żadnych zmian w prawie na rzecz osób LGBTI. Mimo licznych deklaracji nie polepszyły się również kwestie rodziny.
– Prawa człowieka osób LGBTI nie mogą być czymś, co się porzuca tylko dlatego, że stanowi wyzwanie” – mówi Evelyne Paradis, dyrektorka ILGA-Europe. W Polsce sytuacja ma się jednak zgoła inaczej – walka o prawa nieustannie trwa, jednak jej skutki są ledwo zauważalne przez rządowe działania przyzwalające na nienawiść. Raport ILGA opiera się na twardych danych, a kryją się za nimi setki historii prawdziwych osób. To zbiór doświadczeń ludzi zamieszkujących Polskę, którzy muszą zmagać się z takimi sytuacjami od wielu lat. Jeśli nie nastąpi prawdziwa dobra zmiana, wkrótce możemy znaleźć się na ostatnim miejscu w rankingu, a utracone wolności obywatelskie pozostaną jedynie mglistym wspomnieniem.
Robert PŁACHTA