Na temat sex workingu wspominano już w zapisach historycznych. Nie bez powodu nazywa się go najstarszym zawodem świata. I choć potrzeby seksualne są jednymi z podstawowych potrzeb człowieka, osoby, które oferują usługi zaspokajania ich nadal wzbudzają w społeczeństwie wiele kontrowersji.
Trudno o rzetelne badania, które pokazałyby, ile osób w Polsce zajmuje się pracą seksualną. Wiele sex workerek i sex workerów nie ujawnia swojego zawodu w obawie przed społeczną stygmatyzacją. Zazwyczaj w statystykach nie uwzględnia się osób, które pracują inaczej niż osobiście umawiając się z klientem lub pomija się tych, którzy nieregularnie zajmują się sex workingiem. Praca seksualna to szansa dla wielu zmarginalizowanych osób na zarobki na poziomie. Często trudzą się nią samotne matki, migranci czy osoby transseksualne, osoby używające substancji psychoaktywnych, te w kryzysie bezdomności czy osadzone. Pozwala im ona pogodzić różne obowiązki, oferuje relatywnie wysokie zarobki względem czasu pracy i jest o wiele bardziej dostępna niż inne zawody na rynku. Fakt, że te osoby decydują się na pracę seksualną, jest dowodem na to, że system pozostawia takich ludzi samym sobie lub wręcz działa przeciwko nim. I chociaż sex workerzy są częścią społeczeństwa, w Polsce o takich osobach się nie mówi. Oddzielamy się od sex workerów i sex workerek, a jeśli temat ten trafia do mainstreamu, jest on ukazywany bardzo stereotypowo – pełni funkcję straszaka lub ma na celu kogoś obrazić.
Stygmatyzacja sex workingu
Jakiś czas temu w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że jedna z topowych influencerek, zanim stała się popularna, pracowała na kamerkach jako sex workerka. Gdy tylko jej nagrania pojawiły się w sieci, od razu stały się sensacją. Obserwatorzy „dramy” podzielili się na dwa obozy: jeden – wspierający dziewczynę, drugi – potępiający jej zachowanie. Wiele osób wypowiadających się na ten temat stawiało go w czołówce plotkarskich wydarzeń tego roku. Jednak z drugiej strony ogrom internetowych osobowości zrezygnowało z komentowania sprawy ze względu na szacunek do dziewczyny. Mimo to duża liczba negatywnych czy szyderczych komentarzy pojawiających się na YouTube i Instagramie pokazała, że wielu ludzi wciąż stygmatyzuje sex working i uważa go za coś gorszącego.
„Kolejna, co się k***i przez Internet”, „Kto jest największą puszczalską k***ą na świecie?”, „Bo to j****a hipokrytka i pod nosem się śmieje, że rozgłosu złapała i będzie z tego hajs. Tutaj emanuje k*******m, a parę dni później zdjęcie w kapciach i dresie, przeprasza, że kogoś mogła zawieść? Ha! No k***a, no nie, Boże czy ty to widzisz?”. To tylko niektóre cytaty, które pojawiły się pod zdjęciami dziewczyny w dniach, w których nagrania ujrzały światło dzienne. Kilka dni później influencerka rzeczywiście przeprosiła, napisała, że żałuje swojego zachowania i drugi raz nie postąpiłaby tak samo. Takie zapewnienia nie wystarczyły wielu osobom, przede wszystkim mężczyznom, którzy nie omieszkali napisać, że wyciek nagrań nie był przypadkowy, a sama dziewczyna rozpowszechniła je dla większego rozgłosu czy uwagi odbiorców. Ogromna liczba uwag dotyczyła również jej ciała – ludzie seksualizowali je w ordynarny sposób. Przez takie zachowania wiele sex workerek na co dzień spotyka się z ogromnym hejtem, który nie pomaga w normalizacji tego zawodu. Można się tylko domyślać, jak ogromnym przeżyciem był dla influencerki ten nielegalny wypływ, bądź co bądź, kompromitujących nagrań. Pojawiło się także wiele komentarzy, w których dane osoby uważają, że sex working jest rodzajem degeneracji oraz że ludzie wykonujący ten zawód mają skrzywiony obraz moralności. Warto zaznaczyć, że osoby trudniące się tym zawodem pomagają zaspokoić podstawowe potrzeby seksualne zarówno innych, jak i swoje, co jest zupełnie naturalne. Nie robią tym również nikomu krzywdy, chyba że dochodzi do skrajności, w których zmusza się kogoś do wykonywania danych czynności. Można zatem powiedzieć, że przez osoby komentujące w ten sposób sex working postrzegany jest jako coś nienaturalnego, a wręcz zakazanego.
Marta Linkiewicz vs. Kamiszka
Ze stygmatyzacją sex workingu w ostatnim czasie spotkała się Marta Linkiewicz. Konferencje Fame MMA znane są z tego, że wzbudzają kontrowersje bez powodu. Tu jednak zarówno kontrowersje, jak i demonizowanie sprzedawania własnych zdjęć było wyraźnie obecne, jednak nie ze strony Linkiewicz, a Kamiszki – czyli Kamili Wybrańczyk. Marta w internecie zasłynęła po tym, jak na Snapchacie (przed grupą swoich znajomych) chwaliła się seksem grupowym z członkami zespołu muzycznego. Warto zaznaczyć, że już przez sam fakt odbycia takiego stosunku przez lata doświadczała bolesnego hejtu. Jakiś czas temu postanowiła założyć konto na OnlyFans, czyli sieci społecznościowej, umożliwiającej udostępnianie materiałów multimedialnych. Aby je zobaczyć, należy wykupić subskrypcję.
Kamiszka na konferencji Fame MMA postanowiła wyciągnąć ten fakt w dyskusji, by w jakiś sposób oczernić Martę, czy spowodować, by inni uczestnicy wydarzenia zaczęli ją inaczej postrzegać. Kamila powiedziała, że: „Marta sprzedaje d**ę” oraz że przez promowanie takich portali daje się młodszym pole do szybkiego zarobku. OnlyFans jednak jest wyłącznie dla osób powyżej 18. roku życia. Młodsze osoby nie mogą zakładać tam kont. „Wykorzystywanie dzieci w takich dyskusjach jest manipulacją – potrzeba edukacji seksualnej, a nie atakowania kobiet mających OnlyFans za to, że mają czelność mieć ciało i na nim zarabiać”. Napisała na swoim InstaStory Maja Staśko, która była oburzona postawą Kamiszki. Uważała również, że to właśnie z braku edukacji seksualnej biorą się takie stygmatyzujące słowa jak te Wybrańczyk. Stwierdziła też, że argument z małoletnimi jest nie na miejscu, bo nie o nich chodzi, lecz o uderzenie w inną kobietę, by pokazać swoją wyższość moralną. Poprzez brak szacunku do innej osoby i wywyższanie się to Kamiszka wykazała się bardziej demoralizującym dzieci zachowaniem.
Jak postrzegać pracę seksualną?
Pojęcie seksualności, intymności i granic może być inne dla różnych osób. Warto więc zadać sobie pytanie, dlaczego postrzegamy osoby pracujące seksualnie w dany sposób? Skąd biorą się uprzedzenia i stereotypy? Wielu zarzuca, że osoby pracujące w tym sektorze sprzedają swoje ciało. Przecież każdy z nas na swój sposób nim pracuje – rękami, nogami, ustami, głowami. Nasze ciało nie przestaje być wtedy nasze. Potępianie sex workerów i sex workerek nie sprawi, że rozwiążemy problem handlu ludźmi. Nie pomoże osobom, które na sex working decydują się z powodu niskiego poziomu życia. Nie można też popadać w skrajności. Nikt nie gloryfikuje pracy seksualnej. Jest to po prostu praca. Nie powinniśmy też uznawać jej za wielką krzywdę. Trudno jest zrozumieć sposób, w jaki społeczeństwo odbiera te osoby, kiedy nagość i erotyzm w reklamach, grach, filmach i serialach jest niemal wszechobecna.
Pracownicy seksualni chcą tylko równego traktowania. Oprócz tego, że spotykają się z hejtem, stygmatyzacją, przemocą oraz wyzwiskami, prawo też nie stoi po ich stronie. Mimo tego że sex working nie jest w Polsce zakazany, to na ten moment polskie prawo nie traktuje takich usług jak pracy. Sex workerzy nie mogą się ubezpieczyć, skorzystać z opieki lekarskiej, odprowadzić podatków czy liczyć na emeryturę.
Emilia RATAJCZAK
Monika LISIAK