Wszyscy ludzie umierają, ale nie wszyscy żyją – recenzja debiutanckiego albumu Fukaja

Wydanie płyty imponuje stopniem wykonania oraz wizją artystyczną. /Źródło: www. sbmlabel.pl

Była końcówka kwietnia 2020 roku, kiedy podczas jednej z charytatywnych transmisji na żywo raper Mata otrzymał, wraz z wpłatą na walkę z koronawirusem, prośbę o podzielenie się opinią na temat utworu „Owoce” autorstwa nikomu wtedy nieznanego Fukaja. Zachwytom ze strony młodego Matczaka nie było końca i po zaledwie dwóch miesiącach na kanale SBM Starter (miejscu promowania młodych talentów) pojawiły się „Owoce 3” w wykonaniu szczecińskiego rapera, co zapoczątkowało błyskawiczny rozwój jego kariery.

Kolejne utwory początkującego muzyka (solowe lub wykonane we współpracy z inną wschodzącą gwiazdą – Szczylem), takie jak „Balon”, „Kaptur czy „Wczoraj”, zebrały łącznie prawie siedem miliony wyświetleń. Kwestią czasu było kiedy wytwórnia SBM zakontraktuje obu swoich wychowanków. Ostatecznie kontrakt z labelem Solara i Białasa podpisał jedynie Fukaj, a Szczyl znalazł się pod skrzydłami Sony Music Entertainment. Wraz z oficjalnym ogłoszeniem nawiązania współpracy z 17-letnim twórcą kultowych „Owoców” (które tak na marginesie mają już ponad trzy miliony odsłon w serwisie YouTube) wytwórnia zapowiedziała na 2021 rok premierę debiutanckiej płyty Fukaja tworzonej wraz z producentem beatów, Kubim. Pierwszy singiel zatytułowany „Światła miasta” zebrał mieszanie opinie wśród jego odbiorców . Szczeciński artysta krytykowany był za marnowanie pokładu muzycznego swoim monotonnym sposobem rapowania. Pozostali słuchacze docenili natomiast niezwykłą umiejętność budowania świata przedstawionego i snucia opowieści za pomocą niebanalnego oraz niełatwego do zaśpiewania pod względem technicznym tekstu. Zdecydowanie należę do tej drugiej grupy, a Fukaj zaintrygował mnie do tego stopnia, że postanowiłem zakupić preorder „Chaosu” – bo taki tytuł młody raper nadał swojemu debiutanckiemu albumowi.

Na początku był chaos

Zamówienie przedpremierowe sprzedawane było w kilku wersjach – poza koszulkami czy bluzami udostępnione zostały dwie różne edycje samej płyty: standard oraz deluxe. Pierwsza z nich zawierała omawiany album (podpisany przez twórców), trzy zdjęcia formatu pochodzącego z natychmiastowych aparatów Instax, a także kody QR umożliwiające zapoznanie się z godzinnym filmem dokumentalnym odkrywającym kulisy pracy nad albumem. Wersja deluxe zawierała dodatkowo specjalną niespodziankę, którą okazała się licząca siedem luźnych utworów EPka. „7 dni wypoczynku” to piosenki nagrane symultanicznie do tych z „Chaosu”, lecz niekoniecznie wpisujące się w konceptualny charakter debiutu. EPka stanowi ostateczny dowód na niezwykłą artystyczną płodność Fukaja, chęć nieustannego rozwijania się oraz szukania nowych form – brzmieniowych, tekstowych czy technicznych. Dla wszystkich tych, którzy nie zaopatrzyli się w preorder SBM ma jednak dobre wieści – „7 dni wypoczynku” to wydawnictwo przeznaczone do publikacji we wszystkich najpopularniejszych serwisach streamingowych.

Jeśli chodzi jednak o główne danie z menu degustacyjnego „Chaosu” to już na wstępie warto zaznaczyć, że jest to album konceptualny, czyli taki który nie tylko ma na celu wydanie zbioru różnych kawałków, ale także wpisanie ich w jedną, wiodącą narrację. W przypadku tego dzieła, Fukaj w sposób oczywisty odnosi się do greckiej mitologii, wyruszając w podróż do swojej przeszłości i szukając nadziei w tym, co ma dopiero nadejść. Wędrówce rapera towarzyszy tajemnicza kobieta, zagadująca go oraz prowokująca do co raz śmielszego odsłaniania swojego wnętrza na trackach. Niby przewrotna bogini pcha go w ramiona radości i sukcesu, aby następnie przypomnieć mu o śmierci czy dawnych demonach młodości. W końcowych partiach płyty mamy nawet do czynienia ze sprytnym zwrotem akcji, który odsłania prawdziwe oblicze wspomnianej bohaterki. Jest to zabieg o tyle interesujący, że uniemożliwia on raperowi snucie opowieści błahych i bezwartościowych – praktycznie każdy utwór zawiera mniej lub bardziej zajmujące myśli, z których czasem wypływają gorzkie i trudne do zaakceptowania wnioski. Pod tym względem debiut Fukaja wpisuje się w dominujący obecnie nurt obudowywania swoich albumów stosowną narracją fabularno-gawędziarską, lecz mało jest raperów, którzy robią to w tak samo interesujący sposób jak młody szczecinianin.

Chaos bowiem to tylko punkt wyjścia do snucia co raz to głębszych refleksji na temat natury człowieka, dobra i zła, mechanizmów rządzących współczesną rzeczywistością oraz światem pamięci, młodzieńczej miłości, a wszystko to z perspektywy nad wyraz dojrzałego jak na swój wiek siedemnastolatka. Fukaj mówi o swoich pierwszych romantycznych relacjach, bólu, czy młodości, która sukcesywnie odchodzi w niebyt. Roztacza przed słuchaczem swoje specyficzne wizje piekła i raju, zagląda do domu samego diabła, a także bada duchowy stan człowieka przechadzającego się w świetle miejskich latarni. W końcu z godnym pozazdroszczenia wyczuciem opowiada o swoim pokoleniu, którego problemy są dzisiaj bagatelizowane, a unikatowe spojrzenie na rzeczywistość deprecjonowane.

Ile to jest wiecznie?

Czternaście tracków znajdujących na płycie zostało w całości (nie licząc utworu „Tańczę nim zasnę”) wyprodukowanych przez znanego w głównym nurcie polskiego rapu, Kubiego Producenta. Pokłady instrumentalne są tutaj w większości mroczne, niepokojące, a także chaotyczne. To właśnie ta ostatnia cecha zasługuje na największe wyróżnienie, gdyż zarówno świetnie wpasowuje się w atmosferę samych tekstów jak i tuszuje chwilami niedoskonały technicznie sposób nawijania Fukaja. Kubi dał się już poznać jako wybitny twórca, jednakże poświęcenie swojego czasu w całości na współpracę z jednym raperem pozwoliło mu w pełni rozwinąć swój potencjał. Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim beaty do „zatapiamy się”, „Wstań i Zaśnij” oraz „ZIEMI OBIECANEJ”. Klimatyczna i wpadająca w ucho perkusja, świetne melodyjne partie w tle podkładów, a także umiejętność manipulowania tempem czy całkowite zmienianie aury muzycznej podczas trwania utworu to jedne z cech stanowiących o wysokiej jakości wspomnianych (i nie tylko tych) kawałków. Dodatkowo warto pochylić się nad trackiem „Tańczę nim zasnę” stworzonym w kolaboracji z dawnym producentem Fukaja jeszcze z czasów podziemia, czyli Charlie Monclerem. Wykonanie tego prawdziwie klubowego numeru jest bez wątpienia na niebotycznym poziomie i można zaryzykować stwierdzenie, że Moncler przyćmił swoją wizją pracę Kubiego. Ta odważna teza nie bierze się jednak z niczego – „Tańczę nim zasnę” to niesamowicie rytmiczny kawałek, ma beat dopasowany do swojego przeznaczenia, a kapitalne balansowanie tekstu Fukaja pomiędzy błahymi obserwacjami i głębszą refleksją czyni z niego utwór bliski ideałowi.

Pochylając się natomiast nad samymi tekstami piosenek można dostrzec kilka ważnych rzeczy – szczeciński raper koncentruje się w nich na swoich bardzo osobistych doświadczenia oraz obserwacjach, a przy tym widać w nim potencjał na uniwersalnego gawędziarza, opowiadacza historii. Choć oczywiście (biorąc poprawkę na młody wiek artysty) sposób rapowania jest chwilami monotonny, a tekst w niektórych utworach zbytnio opiera się na podobnej sekwencji sylab to warto podkreślić jedną bardzo istotną rzecz – treść tego albumu nie jest w żadnym wypadku pozbawiona znaczenia czy niemądra. Już podczas pierwszego odsłuchu bardzo wyraźnie zaznacza się nie tylko uporządkowana struktura płyty, ale również inteligencja oraz intelektualnie zacięcie Fukaja. Raper nie nawija o byle czym, często kwestionuje utarte schematy czy pojęcia oraz zastanawia się nad nadszarpniętymi w dzisiejszym świecie fundamentami naszej cywilizacji. Nie boi się odwołań do Nietzsche’ego, mitologii, Biblii, które później błyskotliwie zestawia z trendami wywodzącymi się z popkultury. „ZIEMIA OBIECANA” brzmi jakbyśmy właśnie pokonywali bramy jakiegoś mistycznego świata, „nominacja” z świetnie zmiksowanymi fragmentami wypowiedzi Maty wrzuca słuchacza w sam środek tego co Fukaj czuł po dostaniu się do SBMu, a melancholijna „Północ” czy letnia atmosfera „ogrodu” kapitalnie ze sobą kontrastują na poziomie lirycznym.

Na płycie możemy po Fukajem usłyszeć tylko jednego dodatkowego wykonawcę, którym jest Vito Bambino – znany szerszej grupie odbiorców z grupy muzycznej „Bitamina”. Ich wspólny utwór „zatapiamy się” to z pozoru prosta miłosna opowieść, lecz dzięki nieoczywistym skojarzeniom i porównaniom, a także wbijającemu w fotel wokalnemu operowaniu wersami przez Bambiono, staje się obok „Tańczę nim zasnę” czy „ZIEMI OBIECANEJ” faworytem do tytułu numer albumu. Warto jednak zaznaczyć, że pozostałe utwory wcale nie odstają jakoś dramatycznie od wyżej wymienionych co tylko dowodzi, że Fukaj stworzył wydawnictwo kompletne, zbalansowane oraz wyróżniające się na współczesnej scenie rapowej.

Dodatkowo młody wilk labelu SBM ma bardzo dobry kontakt z fanami, czym buduje sobie zaufanie swoich entuzjastów tak ważne w kontekście późniejszej kariery. Jego zapewnienie o tym, że wersja fizyczna płyty będzie różniła się od tej wypuszczonej do sieci nie było niemającym pokrycia w rzeczywistości zabiegiem marketingowy, a prawdziwym stwierdzeniem. Faktycznie edycja przedpremierowa zawiera znacznie więcej wstawek narracyjnych, dzięki czemu oferuje najpełniejsze doświadczenie obcowania z „Chaosem”. W zamówieniu preorderowym znalazł się także film dokumentalny o procesie powstawania płyty, nakręcony i zmontowany przez jednego z przyjaciół Fukaja. Nie jest to może produkcja wyrafinowana czy utrzymana na poziomie profesjonalnych obrazów pokazujących kulisy tworzenia materiału audialnego, ale należy pochwalić twórców i pomysłodawców za dobre wykonanie oraz solidną porcję ujęć umożliwiających podpatrzenie Fukaja i Kubiego Producenta przy pracy.

„Chaos” jawi się jako debiut kompletny – inteligentny, śmiały i osobisty. Tak krytykowany przez ostatnie miesiące Fukaj pokazał, że jest młodym raperem o imponującym potencjale, nawet jeśli jeszcze nie do końca panuje nad brzmieniem czy tekstem. Dzięki towarzystwu tylu znakomitych artystów z SB Maffiji czeka go wspaniała przygoda, podczas której na pewno wiele się jeszcze nauczy i będzie szlifować swój warsztat. Teraz pozostaje czekać na jego kolejne wydawnictwa lub gościnne występu u innych raperów. Wydaje się, że naturalnym ruchem byłoby jego pojawienie się na zapowiedzianej ostatnio drugiej płycie Maty – taka fuzja jest bardzo pożądana przez odbiorców muzyki obu młodych twórców. Powodzenia Fukaj! Chaos opanowany!

Mateusz DREWNIAK