Disney ostatnimi czasy tworzy remaki znanych animacji, które zazwyczaj się nie udają i tak naprawdę nie wnoszą nic oprócz zamienienia kreski rysunkowej na aktorów lub CGI. Na szczęście „Cruella” nakręcona pod dobrym okiem odczarowała złą passę. Czym tak naprawdę film chwyta za serca i co sprawia, że jest to udana produkcja?
Idąc do kina na aktorskie wersje znanych animacji świata Disneya, z tyłu głowy rodzi się myśl, że prawdopodobnie nie będzie to seans udany. „Król lew” był niczym innym, niż mało estetyczną wersją CGI kultowego filmu animowanego. „Mulan” zaś budziła kontrowersje nie tylko na tle polityczno-społecznym, ale również pod względem wiarygodności ,w scenach docelowo mających ukazywać obyczajowość Chin pojawiały się elementy charakterystyczne dla folkloru innych krajów azjatyckich. Jednym z filmów, które w jakiś sposób zmieniały spojrzenie na znaną już widzom, bajkową kreację była „Czarownica”.
Film (nie)Disneya
Oglądając „Cruellę” ma się wrażenie, że widzi się film, który diametralnie różni się od poprzednich produkcji studia. Obraz wręcz wygląda, jakby wyszedł spod rąk innej wytwórni. Wszystko to za sprawą reżysera – Craiga Gillespie, który stworzył między innymi. „I, Tonya”. Można zauważyć pewne podobieństwa pomiędzy tymi dwoma produkcjami. „Cruella” i „I, Tonya” łączy zbliżone spojrzenie na psychikę bohatera, ekspresywność przekazu i umiejętność kreowania wyrazistych postaci. Połączenie tych elementów wraz z produkcją o jednej z najbardziej demonicznych postaci Disneya, tworzy jednolita i interesującą całość.
Kim jest Cruella?
Cruellę poznajemy jako młodą dziewczynkę idącą do szkoły. Od najmłodszych lat postać prowadzona jest jako buntownicza i nie dająca wpisać się w sztywne ramy systemowe. Nie jest to przedstawienie losów szeroko znanej wariatki mającej obsesję na punkcie dalmatyńczyków. Film „Cruella” odsłania przed widzem historię młodej, utalentowanej dziewczyny, która próbuje zaistnieć w świecie mody. Scenariusz filmu jest dobry, pojawiają się oczywiście pewne nieścisłości, natomiast gra aktorska i kreacja wiodących postaci takich jak Jasper (Joel Fry), Horacy (Paul W. Hauser), Cruella (Emma Stone), czy Baronessa (Emma Thompson) to połączenie czarnego humoru z ukrytymi pod brokatową fasadą wątkami psychologicznymi bohaterów. Emma Stone oraz Emma Thompson zachwycają umiejętnościami aktorskimi. Dwa odmienne style gry aktorskiej idealnie uzupełniają się tworząc silne spolaryzowane charaktery, pomiędzy którymi zauważalna jest chemia. Paul W. Hauser oraz Joel Fry znakomicie podkreślają komediowe elementy filmu – aktorzy zdecydowanie potrafią wywołać uśmiech na twarzach widzów. Ich gra wymierzona jest w punkt i daleko im do przerysowania własnych postaci.
Co z tymi dalmatyńczykami?
Podczas seansu widza może zastanawiać jedna zasadnicza kwestia – dlaczego Cruella nienawidzi dalmatyńczyków? Odpowiedź na to pytanie ukryta jest w analizie wątków psychologicznych, skupiających się na tytułowej postaci. Część odbiorców wskazuje na znamienność sceny w pierwszym akcie, w której dalmatyńczyki odwracają życie małej Cruelli o 180 stopni. Jest to natomiast spostrzeżenie bardzo mylne i nieprawidłowe. Dowodzi temu zachowanie Cruelli w późniejszych scenach filmu. Prawdopodobnie sama produkcja jest początkiem dla kolejnych kontynuacji, które będą miały na celu przedstawić nam trochę odmienną Cruellę i skupić się na transformacji postaci – scena po napisach sugeruje, że oczekiwać możemy kolejnych filmów.
Kostiumowe fanaberie
„Cruellę” wyróżnia wśród najnowszych kinowych ekranizacji, zabawa modą. Na potrzeby filmu, posłużyła się nią znana projektantka z Wielkiej Brytanii – Jenny Beavan. Kostiumy, które zaprezentowała nam w ekranizacji, czyli słynne projekty szyte przez odtwórczyni roli De Vil – Emmę Stone, pokazują niezwykłą twórczość artystki w połączeniu z jej olbrzymią pasją do mody. Stroje noszone przez słynną Baronessę i Cruellę, ociekają bogactwem ale i w przypadku tej drugiej również pewnego rodzaju awangardą. Styl Cruelli w porównaniu do stylu jej matki – klasycznej modowej divy wyróżnia się buntem. Kreacje projektowane przez protagonistkę historii odzwierciedlają jej prawdziwą naturę. Stroje De Vil to wyraz bezczelności i nieposłuszeństwa. Wizerunek, który kreuje na modowej arenie, podczas swoich pokazów pod domem Baronessy, odzwierciedla jej artystyczną, choć momentami szaloną naturę. Cruella planuje sabotaże z niezwykłą dokładnością i precyzją, które skutecznie psują reputację divy na rynku. W filmie nie było przecież gazety, która nie pisałaby o nowoczesnych kreacjach De Vil. Dziewczyna podbija serca i intryguje swoją postacią mieszkańców Londynu.
Punk rockowy dylemat
W opowieści o historii najbardziej wrednej postaci Disneya, która jednak miała podstawy by gromadzić w sobie złość i gniew latami, towarzyszy nam jeden z lepszych soundtracków filmów disneyowskich jakie możemy usłyszeć. W filmie pojawiają się utwory Queen „Stone Cold Crazy” oraz słynnych The Clash „Should I Stay or Should I go”, w najbardziej dynamicznych scenach, kiedy tytułowa Cruella wsiada do swojego mrocznego samochodu i ucieka tuż po kolejnym buntowniczym czynie. Muzyka, która króluje w filmie to również stare przeboje Tiny Turner w duecie z Ike, czyli przede wszystkim rockowe „Come Together” i genialne „Whole Lotta Love”. To również odświeżenie muzycznej gabloty dla fanów zespołu Bee Gees, dla których przyjemnością w kinie może być odsłuchanie wielkiego przeboju „Whisper Whisper”. W filmie usłyszymy również takich artystów jak Blondie, czy Nina Simone. Nie zabrakło zespołu Florence and The Machine oraz ich motywu przewodniego – utworu „Call Me Cruella”.
„Cruella” jest filmem z dobrze poprowadzonymi postaciami. Podczas seansu wątki komediowe i psychologiczne płynnie się przeplatają. Historia potrafi zainspirować widzów w każdej kategorii wiekowej. W pierwszej chwili można pomyśleć, że to kolejny typowy remake Disneya, który się obejrzy, porozmawia o nim i później zapomni, „Cruella” weszła na zupełnie nowy poziom. Nie posiłkowano się magią, czarami, żeby sprawić, by widz nie odwrócił wzroku od ekranu.
Julia WIŚNIEWSKA
Kacper PIETRZAK