Walka z odpadami to problem o charakterze ogólnoświatowym. W Polsce zauważamy to na przykład przy wzrastających opłatach dotyczących wywozu śmieci czy zużycia bieżącej wody. Do tego dochodzi polityka recyklingowa, która ma za zadanie skłonić generujących śmieci do ich odpowiedniej segregacji w zależności od rodzaju tworzywa. W nienajlepszej sytuacji jest Wielka Brytania, ponieważ na interwencje zdecydowała się organizacja Greenpeace, która bezpośrednio atakuje premiera Borisa Johnsona.
Międzynarodowa organizacja pozarządowa, działająca na rzecz ochrony środowiska postanowiła naświetlić problematykę odpadową, dotyczącą Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Greenpeace UK opublikowała za pośrednictwem platformy YouTube swój najnowszy spot zatytułowany „Wasteminster: A Downing Street Disaster”. Przedstawia on premiera Johnsona w towarzystwie dziennikarzy. W tle możemy usłyszeć wypowiedzi wspomnianego polityka związanych z recyklingiem. Następnie w centrum Londynu spada plastikowa butelka wprost na głowę mówcy, a po chwili ta kropla zamienia się w morze odpadów zalewających całe miasto. Greenpeace UK twierdzi, że wcześniejsze wypowiedzi polityków związane z walką na rzecz ekologii i zdrowia to puste słowa niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Czy zadziała to motywująco?
Śmieci EXIT
Według działaczy organizacji Greenpeace Wielka Brytania nie radzi sobie z zagadnieniem recyklingu. Problem jest zamiatany pod dywan w najprostszy możliwy sposób. Odpady generowane przez Brytyjczyków są wysyłane do innych krajów, dzięki czemu ich właściciele zrzucają z siebie brzemię odpowiedzialności. Jak udało się ustalić Greenpeace – największy procent zawartości angielskich worków na śmieci trafia do Turcji. Kolejnym „szczęśliwym” nabywcą jest Malezja, a podium zamyka Polska. Na dodatek Wielka Brytania postanowiła wziąć udział w wyścigu ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki – kto wyeksportuje więcej odpadów? Idą łeb w łeb a do mety daleko. Organizacja działająca na rzecz środowiska i ekologii słusznie zwraca uwagę, że pozbycie się problemu nie stanowi jego rozwiązania. Wzajemne przerzucanie się tonami śmieci doprowadzi w końcu do tego, że jakaś ich część trafi do którejś z rzek lub do lasu, a tak zakończony proces odbije się na życiu i zdrowiu ludzi, a także zwierząt.
Co dalej?
Świat skupił się na zaspokajaniu popytu do tego stopnia, że zapomniał o konsekwencjach. Ludzie nie radzą sobie ze swoimi odpadami. Wysypiska są przepełnione, a społeczeństwu nadal z trudem przychodzi nawyk segregacji śmieci. Są też tacy, którzy próbują w perfidny i wyrachowany sposób ułatwić sobie życie wyrzucając śmieci poza miejscem zamieszkania. Dlaczego? Może tak jest im wygodniej? Na pewno jest to tańsze. Wiele przedsiębiorstw w ostatnich latach zaczęło wspierać walkę na rzecz ekologii. Tym samym często w restauracjach nie dostaniemy już plastikowej słomki albo sztućców, a idąc do marketu, zamiast reklamówki możemy zazwyczaj trafić na papierową torbę. Władze poszczególnych krajów poczynają pewne kroki, aby recykling się rozwijał – wszystko to zależy jednak od ludzi. Jest to z pewnością problematyczne, ponieważ zmusza społeczeństwo do pewnego rodzaju ograniczeń względem dostępnych dóbr. Dlaczego mielibyśmy sobie czegoś odmawiać? Może dlatego, żeby pewnego dnia nie obudzić się z głową na worku śmieci. Jeśli nie chcemy rezygnować z wyrzucania tworzyw sztucznych, będziemy zmuszeni płacić coraz większe rachunki. Miejmy tylko nadzieję, że za kilkadziesiąt lat nie będą nam potrzebne do tego kredyty.
Karol SZABANOWSKI