Gdy w 2001 roku został prezydentem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, jego poprzednik, Juan Antonio Samaranch, stwierdził, że „wybrano zawodnika wagi ciężkiej”. Taki gracz był niezbędny, by pomóc oczyścić Komitet z kontrowersji związanych z przyznaniem Salt Lake City prawa do organizowania Zimowych Igrzysk w 2002 roku. Jacques Rogge dokonał jednak nie tylko tego. Ósmy prezydent MKOl-u zmarł w niedzielę w wieku 79 lat.
Belg całe swoje życie związał ze sportem. Choć z wykształcenia był chirurgiem ortopedą, to przez pięć lat pracował jako lekarz ringowy w czasie walk bokserskich. Jak sam wspominał, często po takim wieczorze jego koszule były zbryzgane krwią, ponieważ znajdował się najbliżej akcji. Sam również był aktywnym sportowcem. Reprezentował swoją ojczyznę w rugby i żeglarstwie. Dzięki rywalizacji na wodzie trzykrotnie brał udział w igrzyskach olimpijskich – w Meksyku, Monachium i Montrealu. Po zakończeniu kariery zawodniczej został działaczem, dochodząc do prezesury w Belgijskim i Europejskim Komitecie Olimpijskim.
Kiedy więc na początku XXI wieku stanął na czele MKOl-u, nie był postacią anonimową. Znany był ze swojego otwartego podejścia do sportowców i wysokich zdolności organizacyjnych. Właśnie to zapewniło mu wybór na jedno z najważniejszych stanowisk w światowym sporcie. MKOl wymagał wielu zmian. Poprzednia ekipa nie tylko nadszarpnęła wizerunek Komitetu, lecz także w pewnych kwestiach wprowadziła chaos organizacyjny. Na początku pracy dla Rogge najważniejsze były trzy kwestie – przeprowadzenie audytu zarządu, zmiany w kwestiach marketingowych i uporządkowanie programu igrzysk. Zintensyfikował również walkę z dopingiem, wspierając rozwój dopiero co założonej Światowej Agencji Antydopingowej. Dzięki jego jednoznacznym działaniom federacje sportowe i komitety narodowe przyjęły kodeks kar za doping, tym samym ujednolicając taryfikator dla wszystkich sportowców. Jak zapowiedział, na igrzyskach nie będzie miejsca dla dyscyplin i krajów, które tego nie zrobią.
Działania Belga zmieniły światowy sport. Zostanie on zapamiętany jednak nie tylko dzięki nim. Rogge uważany był za prezydenta sportowców. Lubił spędzać z nimi czas, a w czasie imprezy czterolecia mieszkał w wiosce olimpijskiej. Jednocześnie unikał wielkiej pompy i chciał mniej patetycznych igrzysk. Stąd też wziął się jego przydomek: „Pan Normalny”. Choć pozornie mógł wydawać się bardzo poważną osobą, za powagą miała kryć się ciepła osobowość lubiąca żartować z siebie. Jego osobistymi inicjatywami było dodanie do programu igrzysk rugby i golfa, a także stworzenie igrzysk olimpijskich młodzieży. Zarówno jedno, jak i drugie udało mu się zrealizować. Gdy w 2013 roku ustępował ze stanowiska, Komitet był w znacznie lepszej kondycji – zarówno finansowej, jak i wizerunkowej – niż wtedy, kiedy rozpoczynał rządy.
Osiągnął to pomimo kontrowersji, które pojawiły się w czasie jego prezydentury. Głośnym echem odbiły się słowa krytyki, jakie Belg skierował pod adresem Usaina Bolta, gdy ten na Igrzyskach w Pekinie celebrował triumf w biegu na 100 metrów jeszcze przed jego ukończeniem. Rogge uznał to za brak szacunku wobec rywali. Poważne wątpliwości wzbudziła również jego decyzja o niedodaniu minuty ciszy do ceremonii otwarcia imprezy czterolecia w Londynie. Miała ona upamiętnić osoby zmarłe w wyniku zamachu terrorystycznego w czasie monachijskich Igrzysk 40 lat wcześniej. On sam za najtrudniejszy moment swojej prezydentury uznawał Igrzyska w Vancouver i śmiertelny wypadek gruzińskiego saneczkarza Nodara Kumaritashviliego.
Jego następca i obecny prezydent MKOl-u, Thomas Bach, w oficjalnym oświadczeniu stwierdził: „Jacques kochał sport i przebywanie wśród sportowców, zarażając tą pasją wszystkich wkoło. Był znakomitym prezydentem, który pomógł zmodernizować i przekształcić Komitet”. Sam Rogge o przyszłości igrzysk w rozmowie z Davidem Millerem mówił tak: – Marzenie o nich trwa wraz z pragnieniem, by kolejne pokolenia młodych ludzi uczestniczyły w nich lub je oglądały. Dopóki ruch olimpijski utrzyma przez dwa tygodnie uwagę, nie zmieni zasady, iż gospodarzem igrzysk jest tylko jedno miasto z charakterystyczną wioską olimpijską i nie zrezygnuje z protokołu wręczania medali oraz ceremonii otwarcia i zamknięcia, dopóty marzenie to będzie trwać – stwierdzał. Bez wątpienia dzięki jego działaniom to marzenie zyskało nowe fundamenty.
Rafał WANDZIOCH