F1 to emocje, talent, samochody, ryzyko, prędkość. Ale kiedy zaczynają rządzić pieniądze, staje się bezwzględna – tymi słowami Antonio Giovinazzi rozpoczął post informujący o odejściu z królowej sportów motorowych. Włoch po trzech sezonach rozstaje się z ekipą Alfa Romeo. Jego następcą będzie Guanyu Zhou. I choć ten transfer wisiał w powietrzu od dłuższego czasu, można mieć co do niego pewne wątpliwości.
Zhou będzie pierwszym Chińczykiem w Formule 1. Nie trzeba być ekspertem od marketingu by rozumieć, jak wielki potencjał ma ten ruch, a także że pojawienie się reprezentanta Państwa Środka jest pod względem wizerunkowym korzystne zarówno dla zespołu, jak i całej serii. Problemem jest jednak to, czy pochodzenie nie było głównym argumentem za tą kandydaturą. Daleki jestem od twierdzenia, że Chińczyk to zły kierowca. Jest on kierowcą dobrym. Jednak w standardach F1, „dobry” to za mało. Pomimo startów w mocnych zespołach, tylko raz zakończył on sezon z mistrzowską koroną – było to zimą 2021 roku, kiedy okazał się najlepszy w Azjatyckiej Formule 3. Warto jednak dodać, że stawka nie była tam zbyt wymagająca. W obecnym sezonie Formuły 2 zajmuje drugie miejsce i wciąż ma szanse na triumf.
Tyle tylko, że przed nim plasuje się kierowca, który również był w gronie kandydatów do miejsca w Alfie Romeo. Oscar Piastri, bo o nim mowa, ma w tym momencie 36 punktów przewagi, czyli niewiele mniej niż Zhou nad szóstym w klasyfikacji Jüri Vipsem. CV Australijczyka również jest zdecydowanie bardziej okazałe. W 2019 roku zwyciężył w Formule Renault, a w 2020 został mistrzem Formuły 3. Widać tu więc naturalny progres, którego ukoronowaniem może być tegoroczny tytuł w F2. I na tym Piastri będzie musiał się na razie zatrzymać, gdyż w przyszłym roku będzie kierowcą rezerwowym zespołu Alpine. Ostatnie wolne miejsce w Formule 1 zajął jego kolega z programu juniorskiego francuskiej marki – Zhou.
Szef zespołu z Hinwil, Fred Vasseur, w rozmowie z motorsport.com stwierdził, że te decyzja kadrowa jest bardzo ważna zarówno dla całej firmy, jak i jej przyszłości Alfy Romeo. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Chiński kierowca nie tylko wnosi ze sobą możnych sponsorów, lecz także ułatwia podbicie lokalnego rynku. Kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem zatrudnienia Zhou, w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie jednego z chińskich salonów Alfy Romeo, który już reklamował się wizerunkiem nowego kierowcy włoskiej marki. Władze sportu także cieszą się z takiego rozwiązania – kierowca z danego kraju to zawsze szansa na zyskanie nowej publiczności. O ile F1 w Chinach ściga się od 2004 roku (z przerwą na pandemię) tak być może postać Zhou umożliwi organizację drugiego wyścigu w Państwie Środka.
Nie jest niczym nowym, że o miejscu w F1 decyduje coś więcej, niż tylko umiejętności zawodnika. Praktycznie co sezon do królowej sportów motorowych dołącza kierowca, który otrzymuje miejsce w zamian za wsparcie odpowiednio bogatych sponsorów. Jednak rzadko zdarza się, że z tego powodu posady kierowcy wyścigowego nie dostaje zawodnik takiego formatu jak Piastri. Ten fakt nakłada dodatkową presję nie tylko na ekipę Alfy Romeo, lecz także na samego Zhou, który będzie musiał za każdym razem udowadniać, że miejsce w F1 mu się należy. Od jego wyników zależeć będzie nie tylko jego sportowa przyszłość, lecz także rozwój Formuły 1 na jednym z największych rynków świata.
Rafał Wandzioch