Nieoznakowane reklamy w social mediach to chleb powszedni. Kto korzysta chociażby z Instagrama, ten doskonale o tym wie. Zapowiada się jednak na to, że wkrótce nadejdzie wielka zmiana i kryptoreklamy nie będą gościły na naszych feedach. Wszystko dlatego, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wziął na tapet sprawę influencer marketingu. Efekty tego przedsięwzięcia są już widoczne na niektórych portalach społecznościowych.
Influnencerzy mają spore zasięgi i wpływają na zachowania swoich odbiorców. Dla marketingowca byłoby wręcz grzechem z tego nie skorzystać. Nie ma więc co się dziwić, że ostatnimi czasy jesteśmy zalewani reklamami w social mediach. Słynne „Kochani, często pytacie mnie o to, czego używam” stało się wręcz memem. Czasami naprawdę można pośmiać się z tego, co specjaliści od reklamy każą powiedzieć influencerom. Gorzej jest jednak w momencie, gdy odbiorcy nie wiedzą, czy dany post to reklama, czy szczera recenzja danego produktu. Niestety w polskim intrenecie nieoznakowane treści reklamowe są plagą. Firmy marketingowe w swoich wytycznych dotyczących współprac często podkreślają, że tekst promocyjny ma być nieoznaczony. Tłumaczą to tym, że reklama wygląda wtedy bardziej naturalnie i jest mniej odpychająca. Choć w Polsce kryptoreklamy są niedozwolone, to infuencerom nie przeszkadza to w podejmowaniu takich współprac. Do tej pory uchodziło im to na sucho, jednak niedługo może się to zmienić.
Sprawą nieoznaczonych reklam w interencie zainteresował się UOKiK. Na razie nie ma większych fajerwerków, bo prezes tego urzędu wszczął dopiero postępowanie wyjaśniające. Influencerzy z największymi zasięgami oraz agencje reklamowe mogą spodziewać się wezwań z urzędu, w sprawie udzielenia informacji na temat współprac. Niektóre agencje dostały powiadomienie o postępowaniu już w połowie października. Według wytycznych internetowi twórcy i firmy ich reprezentujące muszą udzielić informacji na temat współprac poprzez przedstawienie umów zawartych między stronami. UOKiK dzięki tym informacjom ma przyjrzeć się bliżej warunkom influencer marketingu. Urząd chce poznać między innymi zasady dotyczące oznaczania treści sponsorowanych. Wygląda to bowiem różnie. Wiele firm rezygnuje całkowicie z oznaczenia, co jest niezgodne z prawem. Niektóre marki przystają na przykład na umieszczenie hasztagu z dopiskiem „współpraca” na szarym końcu postu.
Po weryfikacji zebranych materiałów i rozeznaniu się na rynku influencer marketingu urząd ma wydać wytyczne dotyczące publikowania reklam w social mediach. Reklamodawcy mają przecież wpływ między innymi na to, jakie słowa mają być użyte w materiale. Nie może więc dochodzić do sytuacji, gdzie twórca publikuje recenzję produktu na zlecenie danej marki bez powiadomienia o tym swoich obserwujących. Dzięki zaproponowanym rozwiązaniom sytuacja z treściami sponsorowanymi na Facebooku, Instagramie czy YouTube ma się znacznie poprawić. Zasady mają być przejrzyste głównie dla odbiorców treści. Tak, żeby od początku mieli świadomość tego, czy dany materiał jest sponsorowany. Jeśli okaże się, że wytyczne nie są wystarczające, a luk w prawie dotyczącym kryptoreklam jest zbyt dużo, to UOKiK będzie starał się o wprowadzenie nowych przepisów. Wtedy prawo będzie wzorowane na rozwiązaniach funkcjonujących w Unii Europejskiej.
Obecnie polskie prawodawstwo w tym zakresie wydaje się wystarczające. Urząd może zwrócić się przecież do wszystkich przedsiębiorców, w tym tych działających w intrenecie, w sprawie wyjaśnienia niepokojących kwestii rynkowych, jakimi są kryptoreklamy. Narzędzia, które może wykorzystać UOKiK są dość obszerne. Prócz wszczęcia postępowania wyjaśniającego urząd ten może postawić zarzuty, a nawet wydać decyzję o charakterze sankcyjnym. Influencerów do zmiany postępowania przekonuje jednak bardziej możliwość poniesienia strat. Kary finansowe za niedostarczenie informacji prezesowi UOKiK czy utrudnianie postępowania sięgają 50 milionów euro. Za stosowanie kryptoreklamy twórcy mogą ponieść odpowiedzialność finansową do 10% rocznego obrotu. Wszystko dlatego, że nieoznaczanie reklam według polskiego prawodawstwa to po prostu nieuczciwe praktyki rynkowe naruszające zbiorowe interesy konsumentów.
Obecnie można stwierdzić, że straszak w postaci kary finansowej podziałał. Wielu influencerów zaczęło oznaczać posty sponsorowane. A my w końcu możemy przekonać się, ile tak naprawdę postów powstało bez współpracy ze znanymi markami. Rzeczywistość może okazać się dla nas rozczarowująca. Na wielu profilach większość treści (o ile nie wszystkie) zostały opublikowane, bo zapłaciły za to firmy. Niemniej jednak dobrze, że w końcu jako obserwujący możemy mieć pewność co do tego, czy dany post jest reklamą czy nie.
Olimpia OLIK