Nowa Zelandia w ostatnim czasie przedstawiła nowatorskie rozwiązanie legislacyjne, którego celem będzie wprowadzenie zakazu sprzedaży papierosów. Prawo ma zacząć obowiązywać w przyszłym roku, ale sam projekt już teraz wywołuje spore kontrowersje. Czego dokładnie dotyczy?
Pomysł Nowozelandczyków polega na tym, aby stopniowo na przestrzeni lat zwiększać próg wieku, w którym będzie możliwy legalny zakup wyrobów tytoniowych. Tym sposobem osoby urodzone po 2008 roku nigdy nie będą mogły kupić paczki papierosów. Jak ilustruje „NY Times”, ta metoda w 2050 roku będzie skutkować zakazem sprzedaży tytoniu osobom poniżej 42 roku życia.
Nowatorski pomysł?
Dr Ayesha Verrall, ministra w rządzie Nowej Zelandii, podkreślała na grudniowej konferencji prasowej, jakoby „nowe prawo miało na celu przede wszystkim zapewnić, że młodzi ludzie nigdy nie wpadną w nałóg”. Nie bez powodu więc projekt nazywa się potocznie „Pokoleniem bez dymu”. Już wcześniej podejmowano próby zniechęcenia Nowozelandczyków do papierosów, w tym poprzez stopniowe podnoszenie cen wyrobów tytoniowych. Tym sposobem w ostatnim roku paczka tańszych papierosów kosztowała około 35 dolarów przy zarobkach wynoszących średnio 28 dolarów na godzinę. Dla porównania za bochenek chleba zapłacimy tam jedynie około dwóch dolarów. Ceny tytoniu są więc wyraźnie zawyżone w stosunku do zarobków. Rząd Nowej Zelandii przychylał się do kolejnych podwyżek. Dr Verrall argumentowała tak radykalne kroki faktem, iż „kolejne zwiększenia akcyzy dotknęłyby najbardziej osoby już znajdujące się w nałogu”. Przypomnijmy, że projekt ma zapobiec sytuacji, w której to ktokolwiek w przyszłości sięgnie po papierosy.
Pomysły na ograniczenie liczby palaczy w Nowej Zelandii nie są pierwszymi na świecie. W 2010 roku sprzedaży tytoniu zakazał Bhutan, jednak restrykcje musiały zostać zniesione już po 10 latach. W tym przypadku na niepowodzenie przedsięwzięcia miały wpływ pandemia i przemyt papierosów, a konkretniej obawa przed transmisją wirusa zza granicy.
Papierosy statystycznie
Według oficjalnych statystyk umieszczonych na specjalnie stworzonej rządowej stronie smokefree.org.nz, 9.4% dorosłych obywateli tego kraju pali papierosy. Liczba ta wyraźnie spada na przestrzeni lat. Dla porównania, w 2006 roku było to aż 18%. Demograficznie przekłada się to na 9.2% palaczek i 9.5% palaczy wśród całej populacji. Najwięcej spośród wielu grup etnicznych zamieszkujących Nową Zelandię palą Maorysi – 22.3% całej populacji. Wśród wszystkich Maorysów, co niestandardowe w stosunku do większości podobnych badań, więcej jest palaczek (24.1%) niż palaczy (20.5%). Pomimo dość wysokiego odsetka osób palących, podobnie jak przy ogóle populacji Nowej Zelandii, zauważyć można tendencję spadkową. W 2006 roku papierosy paliło bowiem aż 39% Maorysów.
Przy ocenie skuteczności takiego rozwiązania należy zaznaczyć, że zakaz nie ma obejmować e-papierosów. Podkreśla się również, że zakaz sprzedaży tytoniu nie będzie oznaczał spadku zainteresowania towarem. Część Nowozelandczyków będzie uprawiać roślinę we własnym zakresie, a co za tym idzie, nastąpi znaczny wzrost sprzedaży papierosów na czarnym rynku, który już dość znacząco wpływa na sprzedaż tytoniu. Szacuje się, że papierosy z nielegalnych źródeł stanowią około 10% całości produktów w kraju. Takie skutki są całkowicie nieopłacalne dla rządu Nowej Zelandii, a prawo antytytoniowe wydaje się nieskuteczne w praktyce.
Zuzanna ZAREMBA