Falstart 2050

Szymon Hołownia kreuje swoją partię na realną alternatywę dla zjednoczonej opozycji. Źródło: Wikimedia Commons

Szymon Hołownia od początku swojej kariery politycznej ma niewątpliwie wysokie mniemanie o sobie i swojej „misji”. O jego względy zabiegają zarówno liderzy opozycji, jak i rządzący. Pomimo wysokich oczekiwań, jego ruch nie stał się, póki co, tym upragnionym przez wielu game changerem, który wywróciłby raz na zawsze skostniały system partyjny. Hołownia mówi, że chce pomóc, ale czy przypadkiem nie szkodzi wspólnej sprawie, jaką jest zakończenie rządów PiS?

Pierwszy i dość zasadniczy „grzech” Hołowni to jego pozorna, deklarowana chęć współpracy z resztą opozycji. Z jednej strony, zawsze kusił wyborców koncyliacyjnym charakterem swoich wypowiedzi, obiecywał nowy sposób uprawiania polityki ponad podziałami. W rzeczywistości trudno nie zauważyć przemawiającej przez niego ambicji i zawziętości, pewnego rodzaju politycznej dumy, która nie pozwala mu spojrzeć trzeźwym okiem na realne możliwości swojego ugrupowania. Hołownia chce za wszelką cenę utrzymać pełną polityczną samodzielność. Przekonuje, że istnienie dwóch odrębnych bloków opozycyjnych jest korzystne, nawet w starciu z promującym największe ugrupowania systemem d’Hondta. Odrzuca propozycję wspólnej listy opozycyjnej z PO, nazywając ją „opowieściami z mchu i paproci”. Lider Polski 2050 przestrzega przed skutkami powrotu Donalda Tuska do polityki, powtarzając jak mantrę, że powrót do przeszłości nie stanowi realnej recepty na wyzwania teraźniejszości i przyszłości. Pełna zgoda, ale co proponuje w zamian? Brak spójności w deklaracjach Hołowni pielęgnuje wzajemną nieufność w opozycyjnych kręgach i stoi na przeszkodzie faktycznego zjednoczenia.

Krytyk czy entuzjasta?

W opiniach prezentowanych przez Hołownię pojawiają się liczne nieścisłości i logiczne ubytki. Oskarża PiS o zgubne dla gospodarki i społeczeństwa rozdawnictwo, jednocześnie chwaląc sztandarowy program rządowy, jakim jest „500+”. Raz mówi, że formuła programu nie wymaga zmiany, raz obarcza go (słusznie) winą za szalejącą inflację. Lider Polski 2050 popiera również program Kolej Plus, który ma za zadanie walczyć z wykluczeniem transportowym. Zakłada on dotarcie transportu szynowego do każdego miasta, liczącego powyżej dziesięciu tysięcy mieszkańców. Podczas wizyty w Turku, mówił o programie, że jest „dobrze napisany” oraz że chciałby go „ozłocić”. Docenia również zawarcie porozumienia z Czechami, które według słów premiera Morawieckiego „raz na zawsze zamyka temat” konfliktu z Pragą i instytucjami unijnymi. Hołownia usprawiedliwia ponadto opóźniającą się dekarbonizację, przekonując, że kopalni i elektrowni nie można „zamknąć na pałę”. Zwraca uwagę na potrzebę restrukturyzacji gospodarki regionu i przebranżowienia pracowników. To ważne aspekty, które jednak bledną w obliczu katastrofy klimatycznej. Szymon Hołownia ewidentnie stara się dystansować od nadużywanej przez PiS łatki „opozycji totalnej”, krytykującej każdy ruch władzy. Zamiast tego tworzy obraz konstruktywnego przeciwnika politycznego, gotowego w razie bieżącej potrzeby docenić osiągnięcia rządu.

W rządowym obiektywie

Przeglądając stronę TVP oraz słuchając serwisów informacyjnych, nie sposób nie zauważyć, że Szymon Hołownia przewija się w nich często. O dziwo, nie jest to jadowita, pełna uszczypliwości i manipulacji narracja, którą opisuje się w mediach rządowych, chociażby Donalda Tuska. Hołownia jest doceniany przez propagandę PiS, jako czołowy krytyk Platformy Obywatelskiej oraz ofiara hejtu i „trollowania” jej zwolenników. TVP straszy perspektywą politycznego „zjedzenia” Polski 2050 przez PO, bierze również w obronę religijność Hołowni, który miałby być rzekomo wyszydzany z jej powodu. Stosunkowo pozytywne nastawienie rządowych mediów do jego osoby pozwala wyciągnąć dość pesymistyczną konstatację. W oczach prezesa Kaczyńskiego Hołownia jest, póki co, pożyteczny. Poparcie, które dają mu sondaże, jest ograniczone i z perspektywy PiS-u „bezpieczne”, niebędące w stanie realnie zagrozić utratą władzy. Natomiast obecność Hołowni wprowadza zamęt i uszczupla poparcie pozostałych ugrupowań, a tym samym, mając na uwadze jego niechęć do wizji pełnego zjednoczenia, powoduje dalsze rozdrobnienie i osłabienie opozycji.

Hołownia jest wciąż rozchwytywany, ale obserwując słupki poparcia, nie sposób nie odnieść wrażenia, że jego polityczny potencjał topnieje. Czy Polska 2050 poniesie fiasko tak jak większość poprzedzających ją ugrupowań, które próbowały „zrewolucjonizować” polską politykę? Czy Szymon Hołownia ma sprecyzowaną wizję i doświadczenie, które pomogłoby mu zrealizować ten cel, czy jest kolejnym ambitnym populistą, zmieniającym poglądy jak chorągiewka? Po niemal dwóch latach jego działalności politycznej wciąż trudno jest odpowiedzieć na te pytania. Panie Szymonie, czekamy.

Kacper ZIELENIAK