Opera mydlana o skandalu obyczajowym

Przeciwnicy rozwodów mają skandal obyczajowy w swojej organizacji. Źródło: ordoiuris.pl (logo)

Nikomu chyba nie trzeba przedstawiać najbardziej konserwatywnej i prokatolickiej organizacji w Polsce. W ostatnim czasie o Ordo Iuris zrobiło się tak głośno, że nie sposób przejść obojętnie wokół ich wizerunkowego skandalu, w dodatku z romansem w tle. W końcu każdy od czasu do czasu lubi poczytać: kto, z kim i dlaczego…

Polaków może zainteresować w szczególności to, że owa organizacja ma brzydką tendencję do zaglądania swoim rodakom do łóżek. Nieładnie tak wsadzać nos w nie swoje sprawy. No, ale jak to tak, żeby pan spał z drugim panem, a nie z panią? Każdy wie, że to wbrew naturze i całkowicie nie po bożemu. Dlatego właśnie członkowie OI sypiają z kobietami. Szkoda tylko, że nie zawsze ze swoimi – tylko przyjaciela – ale to już tylko taki drobny szczegół.

Grzech grzechem goniony

Romansowa afera ujrzała światło dzienne po tym, jak kilku członków fundacji zrezygnowało z członkostwa, za powód podając rozbieżne wizje działania OI i konflikt z jej prezesem. Intymna relacja z zamężną koleżanką z pracy, w dodatku, gdy sami mamy małżonkę i dzieci, to faktycznie rozbieżna wizja z prowadzoną przez organizację krucjatą w obronie polskich rodzin. Cóż, w Biblii to się nawet nazywa cudzołóstwo i, co ciekawe, nawet grozi za nie kara: „Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią, i cudzołożnik, i cudzołożnica (Kpł 20,10)”. No, całe szczęście, wprowadzanie w życie prawa do ochrony rodziny nie idzie Ordo Jurkom – tak pieszczotliwie nazywani są przez internautów – tak dobrze, jak stosunki intymno-koleżeńskie. Choć te chyba też pozostawiają wiele do życzenia, skoro prawda wyszła na jaw.

Upadek moralny godny Oscara

Podejrzewam, że w innych okolicznościach skandal zostałby zamieciony pod dywan, bo co kogo obchodzą cudze skoki w bok? Jednakże tu się rozchodzi o coś więcej. Mianowicie o hipokryzję członków OI. W końcu fundamentalizm katolicki zawsze był dla nich wartością samą w sobie. Od początku swojego istnienia fundacja dzielnie walczyła z zagrożeniami dla katolickich wartości. Mowa tu m.in. o środowisku osób LGBTQ+. OI popiera również zakaz aborcji. Trzeba bowiem wiedzieć, że ich najważniejszymi postulatami są trwałość małżeństwa i ochrona rodziny. Nieobca jest im teza, iż rozwód ma być większą traumą dla dzieci niż śmierć jednego z rodziców. Z tego powodu członkowie OI otwarcie mówią, że są zwolennikami prawnego zakazu rozwodów. To dość niezręczna sytuacja, zważywszy na fakt, że afera zakończyła się podwójnym rozwodem członków organizacji. Nie dość, że zgrzeszyli, to jeszcze wyszli na hipokrytów. Poza tym, co z traumą, która dotknęła ich dzieci?

Całe zamieszanie pokazało, że fundacja nie cieszy się zbytnią sympatią polityków. Prawicowi katolicy z PiS-u są zażenowani i czują się oszukani, a opozycja cieszy się jak dziecko, że choć raz to nie oni są największym rozczarowaniem, z którego śmieją się rodacy. Trzeba przyznać, Ordo Jurki zaliczyły wizerunkowy upadek na najwyższym poziomie. Moim zdaniem członkowie fundacji po prostu opacznie zrozumieli słowa ministra edukacji Przemysława Czarnka. Faktycznie mówił on, że od teraz nie używamy określenia „rodzice”, tylko wyrażamy się precyzyjniej: „mama i tata”. Ale po co traktować to aż tak nadgorliwie i od razu brać rozwód? Podsumowując, żeby Ordo Iuris zachowało twarz, możemy otwarcie powiedzieć, że to wszystko wina Tuska… to znaczy Czarnka.

Izabela SULOWSKA