Chociaż od premiery najnowszego „Batmana” zdążyło już minąć trochę czasu, emocje nadal w pełni nie opadły. Przewrotna historia superbohatera oraz przesłanie filmu Reeves’a zostaną z nami na dłużej. Wszystko to za sprawą mrocznej i tajemniczej sylwetki Bruce’a Wayne’a, okrutnych rządów mafii oraz trudnej konfrontacji z okrutną prawdą. Batman i Gotham – po raz pierwszy od dawna w tak zaskakującej odsłonie.
Wielokrotnie widzieliśmy już Batmana w akcji – walczącego ze złem i ulicznymi przestępcami. W najnowszej kreacji, został przedstawiony jeszcze mroczniej niż do tej pory, a to dzięki psychologicznemu portretowi legendarnego miasta Gotham oraz jego społeczności. Matt Reeves, który zasłużył na ogromny aplauz za wyrzeźbienie postaci, powiedział w wywiadzie dla Variety: – „Jest tak wiele filmów o Batmanie, byłoby samobójstwem, nie tylko dla mnie, ale także dla studia, gdyby pomyśleli, że mogą zrobić kolejny film o Batmanie” – który kończąc to zdanie, nie miałby potencjału i oryginalnej fabuły.
Bohaterowie od A do Z
Film Reeves’a wyróżnia się dość znaczącym szczegółem – reżyser przedstawia każdego bohatera w zupełnie innym, świeższym wydaniu. Robert Pattinson grający Batmana, nie bez powodu dostał angaż w tej produkcji. Twórcy, jak i widzowie byli zachwyceni mrokiem i ponuractwem, jakie udało się uzyskać aktorowi na ekranie. Bywał zgaszony, a na jego twarzy malowała się żałoba, ale gdy przyszło mu walczyć o najbliższych, stawał na wysokości zadania, pokazując różne oblicza gniewu, które w głębi serca od zawsze nosił. Podobnie jak postać, którą ukształtował kiedyś Christian Bale, Pattinson przedstawia bohatera w pelerynie jako mężczyznę chowającego w sobie ogromny smutek i żal, co było widać praktycznie w każdej scenie.
Kolejna postać zasługująca na gromkie brawa to Kobieta-Kot czyli Zoë Kravitz. Dziewczyna nie tylko grała przestępczyni, ona wręcz nią była! W porównaniu do Michelle Pfeiffer i Anne Hathaway, które przedstawiły tę postać dość groteskowo i wybuchowo, Zoe oddała jej naturalny blask. Wątek ukazujący stosunek Seliny do ojca, który ją w dzieciństwie porzucił, zagrała zdumiewająco. Postać słynnego Człowieka-Zagadki również nie pozwalała ani na chwilę oderwać wzroku od ekranu. Paul Dano mistrzowsko wpisał się w ramy psychicznie chorego, zazdrosnego i zawistnego szaleńca. Już raz nie pierwszy raz w uniwersum DC udało się przedstawić postać niepohamowanego wariata – ponad dekadę temu zrobił to nagrodzony pośmiertnym Oscarem Heath Ledger, który mistrzowsko wcielił się w nieobliczalnego Jokera. Dano w roli Człowieka-Zagadki spełnił najśmielsze oczekiwania fanów. Za to obsada niebezpiecznych mafiosów (Colin Farell, John Torturro) oraz policjantów, w tym porucznika Gordona (Jeffrey Wright) rozwiewa wszelkie wątpliwości o wysokiej jakości najnowszego filmu o Brusie Waynie.
W systemie kłamstw
Wizja Gotham Reeves’a to pozbawieni kręgosłupa moralnego sędziowie, skorumpowani politycy i dziennikarze oraz zdemoralizowana policja – wszyscy pod rządzą zabójczej mafii. Tak wyglądają realia prawdziwego Gotham. Wśród całej tej ułudy, gdzie każdy każdemu podstawia nogę, władze i organy ścigania chronią kryminalistów, a zagrażający systemowi kłamstw ludzie giną w nieznanych okolicznościach, mieszkańcy liczą na swojego wybawcę. Jednak oprócz Gordona nikt nie ufa Batmanowi, a tym bardziej wyalienowanemu od świata, chowającego się w swoich czterech ścianach Bruce’owi Wayne’owi.
Reeves ukazuje miasto jako miejsce zdegradowane, zakłamane i owiane dziwną tajemnicą. Wieczorami nikt nie wychodzi z domów, bo wszyscy boją się krążących po ulicach szaleńców. Takich wybryków natury nie brakuje w mrocznych, ciemnych uliczkach najbardziej skorumpowanego miasta, jakim jest Gotham City. Falconi i Pingwin nie dość, że kierują nielegalnym klubem, to są w dodatku odpowiedzialni za rozprzestrzenianie się w mieście narkotyków. Najwyższe szczeble władzy miasta przymykają na to oko. Jedynym bohaterem chcącym coś zmienić, jednocześnie uwikłanym w spisek Riddlera, okazuje się być Batman. Czy zasłuży sobie na szacunek i zaufanie pozostałych?
Czerwień i czerń
Reżyser utrzymuje mroczny klimat Gotham, wykorzystując przeplatające się w ciemności czernie i czerwienie. Detale i barwy, jakie wykorzystuje Reeves, z jednej strony wskazują na ponurość i złowrogość przestrzeni, a z drugiej na ogromną liczbę przestępstw przesiąkniętych śmiercią i niewinnymi ofiarami. Zdjęciom sprzyjają efekty specjalne, które robią niemałe wrażenie – wystarczy chociażby przyjrzeć się scenom pościgu Pingwina oraz Batmana czy rozmowy Kobiety-Kot i Bruce’a na dachu podczas wschodu słońca.
Jednak „Batman” nie byłby tak fenomenalny, gdyby nie przewodnia muzyka obrazu – czyli utwór Nirvany „Something In The Way”. Emocjonalna piosenka nadaje mroku i tajemniczości policyjnemu śledztwu, a nawet pozornie zwyczajnym scenom, takim jak np. jazda Bruce’a na motocyklu. Wybór dotyczący obsady, muzyki oraz zobrazowania świata przedstawionego sprawia, że nie patrzy się na „Batmana” przez pryzmat banalnego filmu o superbohaterze, a na thriller, którego obrazem jest historia prawdziwego człowieka mroku, który swój ból i smutek wykorzystuje do wymierzania złoczyńcom sprawiedliwości. Trudno dodać coś więcej, trzeba po prostu zobaczyć nowego Batmana na własne oczy, najlepiej na wielkim ekranie!
Julia WIŚNIEWSKA