Pierwsza faza „specjalnej operacji wojskowej” Putina nie poszła zgodnie z planem, a wojska rosyjskie stopniowo wycofują się z niektórych terenów w Ukrainie. Obraz miast, jaki po sobie pozostawili, jest co najmniej druzgoczący. Setki ciał cywilów poległe na ulicach, przy niektórych siatki z zakupami, inni ze związanymi rękami i raną po postrzale w tył głowy. Tak właśnie wyglądają ulice podkijowskiej Buczy. Co w tej sytuacji może zdziałać prawo międzynarodowe?
Główną cechą prawa międzynarodowego, która niewątpliwie utrudnia pociągnięcie Władimira Putina i jego świty do odpowiedzialności za zbrodnie wojenne jest brak ścisłej kodyfikacji. Tak jak w polskim prawie krajowym odpowiedzialność za zbrodnie jest określona przez kodeks karny i kodeks postępowania karnego, tak w prawie międzynarodowym nie stosuje się kodeksów i ustaw, które jednoznacznie i klarownie określałyby odpowiedzialność karną i postępowanie sądowe w takich przypadkach.
Do rozpatrywania spraw zbrodni wojennych, na podstawie traktatu rzymskiego z 1998 roku, został powołany Międzynarodowy Trybunał Karny. Organ ma charakter stały i posiada odrębny statut, co jest wyjątkiem w prawie międzynarodowym. Trybunały czy komisje najczęściej powoływane są ad hoc na potrzeby konkretnego przypadku. Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego ma zaś formę „kodeksu” międzynarodowego prawa karnego, jednak oczywiście nie jest tak precyzyjny, jak kodeks w prawie krajowym. Co ciekawe, w 2016 roku Rosja wycofała się z podpisu pod traktatem rzymskim na podstawie dekretu Putina, tym samym zrywając stosunki z Trybunałem w Hadze. Nie oznacza to jednak, że Rosjanie odpowiedzialni za zbrodnie wojenne nie mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności na postawie prawa międzynarodowego. Ukraina jako niepodległe i suwerenne państwo, nadal jest stroną traktatu rzymskiego. Oznacza to tyle, że zbrodnie popełnione na terytorium państwa-strony nadal mogą być rozpatrywane w Hadze.
Doniesienie do Międzynarodowego Trybunału Karnego o popełnieniu zbrodni przeciwko ludzkości może złożyć każda osoba fizyczna oraz organizacja pozarządowa. Takie zawiadomienia spływają do Hagi już od początku rosyjskiego ataku na Ukrainę. Karim Khan, prokurator MTK, w pierwszych dniach marca poinformował o zawiadomieniach otrzymanych z 39 państw na całym świecie oraz o oficjalnym wszczęciu śledztwa w związku z popełnieniem zbrodni przeciwko ludzkości w Ukrainie. Zważając na zebrany dotychczas materiał dowodowy, postępowanie przygotowawcze nie powinno być w tym przypadku skomplikowane. Trzeba jednak pamiętać, że nie każde działania zbrojne są kwalifikowane jako zbrodnie wojenne. Ataki na strategiczne cele wojskowe nie są zaliczane do katalogu przestępstw rozpatrywanych przez Trybunał. Niemniej nie ulega wątpliwości, że w Ukrainie Rosjanie dopuścili się nie tylko „akceptowalnych” akcji zbrojnych, ale również czynów o charakterze ludobójstwa.
Odpowiedzialność za przestępstwa popełnione w Ukrainie może być też poniesiona na gruncie prawa krajowego. W polskim prawie karnym czyny, jakich dopuścili się Rosjanie, są sankcjonowane karą 12, 25 oraz dożywotniego pozbawienia wolności, na podstawie art. 118 i 118a kodeksu karnego. Prokurator Generalny złożył już zawiadomienie do prokuratury z wnioskiem o ściganie Władimira Putina. Taką decyzję podjęło wiele innych państw na całym świecie. Jeśli tylko rosyjski przywódca pojawi się w którymkolwiek z tych państw, lokalne służby będą mogły dokonać zatrzymania.
Czy jest jednak realna szansa na jakiekolwiek ujęcie Władimira Putina i postawienie go przed wymiarem sprawiedliwości, zarówno tym krajowym, jak i międzynarodowym? Aresztowanie nie będzie takie proste. Jako głowę państwa, Putina chroni specjalny immunitet. Co oburzające, gdyby Rosja nie wypowiedziała traktatu rzymskiego, rosyjski przywódca takim przywilejem by się nie legitymował. Jedynym rozwiązaniem wydaje się pozbawienie rosyjskiego prezydenta stanowiska. Wówczas immunitet wygasa, a po przekroczeniu granicy Federacji Rosyjskiej Interpol może natychmiast go zatrzymać (zakładając, że Rosja sama nie dokona ekstradycji Putina pod jurysdykcję MTK). Taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku ministrów i większości urzędników państwowych odpowiedzialnych za jakikolwiek udział w ludobójstwie w Ukrainie. Bez większych przeszkód przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym można zaś postawić wojskowych i dowódców agresji zbrojnej na Ukrainę. Takie osoby nie są objęte żadnym dyplomatycznym immunitetem.
Przed międzynarodowym prawem karnym stoi duże wyzwanie. Nam pozostaje mieć nadzieję, że wypracowany przez lata system karania zbrodniarzy wojennych nie zawiedzie.
Zuzanna ZAREMBA