Polscy incele w obrzydliwy sposób okazują zainteresowanie Ukrainkom. „To duża szansa dla wszystkich facetów w Polsce, którzy mają problemy z Polkami”

Incelizm to także obniżone poczucie własnej wartości. Źródło: Wikimedia Commons

Polscy incele ponownie się łączą. Już nie w cierpieniu i w użalaniu się nad sobą.  Przynajmniej można odnieść takie wrażenie obserwując specyficzne grupy na Facebooku czy przeglądając wpisy na Wykopie. Istnieją osoby, dla których tragedia uchodźczyń z Ukrainy jest przyczynkiem do chorych i oderwanych od rzeczywistości rozważań. Liczą na to, że napływ (ich zdaniem) spragnionych relacji kobiet ze Wschodu, rozwiąże ich męskie problemy z „niewdzięcznymi” Polkami…

Wróćmy jednak do początku. Kim są incele? Jakie mają poglądy i skąd się wzięli? Słowo „incel” pochodzi od wyrażenia „involuntary celibacy”, czyli tłumacząc dosłownie, oznacza ono osobę (najczęściej mężczyznę) pozbawioną partnerki seksualnej pomimo wyraźnej chęci jej posiadania. Osoby takie rozpoznają tę niezdolność wejścia w relację płciową, definiując ją jako cechę właściwą sobie, w zasadzie niezmienną. Czują się „skazani” na samotność. W węższym znaczeniu incele są internetową subkulturą, udzielającą się na forach i social mediach. Poglądy charakteryzujące incelizm wiążą się ściśle z mizoginią i seksizmem. Często noszą znamiona rasizmu i mizantropii. Szczególną cechą incelowskiej narracji jest przede wszystkim ciągłe użalanie się nad sobą, a także przywiązanie do wszelkiego rodzaju teorii spiskowych, mających rzekomo potwierdzać słuszność światopoglądu incela. Niestety, działalność inceli nie zawsze ogranicza się do nienawistnych wpisów w internecie. Czasami, wiedzieni swoimi urojeniami dopuszczają się przestępstw czy nawet aktów terrorystycznych. Wiele tragicznych strzelanin w USA miało podłoże mizoginiczne, a sprawcy byli związani ze środowiskiem internetowych inceli i trolli. Mężczyźni mszczący się na kobietach, które obarczają winą za wszystkie swoje niepowodzenia, to niestety stary, dobrze znany motyw. Jak polscy incele wyrażają się o Ukrainkach?

W USA incele korzystają przede wszystkim z Reddita. Nasi rodzimi przedstawiciele tego specyficznego gatunku, ukochali sobie stronę wykop.pl, a także zamknięte grupki na Facebooku. Dlaczego incele pożądają Ukrainek? Z ich wojennych cierpień czynią cnotę, której jakoby pozbawione są chłodne i wyrachowane, zepsute wręcz Polki. Jednocześnie, w ich wypowiedziach pełno jest pogardy, szowinistycznej wyższości: „Ukrainka tańsza, łatwiej się posuwa, zawsze można oddelegować XD (pisownia oryginalna)”,  „ukraińskie przegrywy na wykop.ua pewnie jęczą, że Ukrainki się puszczają z polskimi chadami zamiast z nimi xD (pisownia oryginalna)”.

Inni incele silą się na pseudonaukowe, analityczne wypowiedzi, stawiając się w roli demograficznych i socjologicznych ekspertów: „Do Polski migrują tysiące obywateli Ukrainy. W tym większość to Ukrainki. Część kobiet z Ukrainy to będą singielki i nie wrócą na Ukrainę. To duża szansa dla tych wszystkich facetów w Polsce, którzy mają kłopoty i problemy z Polkami. Oraz na zobaczenie jakie WSPANIAŁE mogą być kobiety ze Wschodu (pisownia oryginalna)”. Kolejny wpis: „raczej chodzi o to że ukrainścy faceci poginą na wojnie a ukraińskie dziewczyny (częściowo) zostaną w Polsce tym samym balansując podaż kobiet do podaży mężczyzn dzięki czemu statystycznie wzrośnie szansa na zdobycie JAKIEJŚ dziewczyny (dla średniaków, bo totalne przegrywy nadal nimi pozostaną) (pisownia oryginalna) ”.

Nomenklatura incelizmu jest bardzo charakterystyczna. Dominuje w niej uproszczone postrzeganie świata, dzielenie go na zwycięskich „chadów” (osobników godnych podziwu i naśladowania), którzy posiadają partnerki seksualne, średniaków i „totalnych przegrywów”. Pozorne uwielbienie, jakim incele darzą Ukrainki, jest przesycone toksyczną retoryką. Uprzedmiotawia je i sprowadza do roli taniej pomocy domowej. Tak jeden z użytkowników „Wykopu” pisze o barierach językowo-kulturowych pomiędzy Polakami i Ukraińcami: „W czasie seksu nie musicie gadać, a jak pokażesz palcem zlew, pralkę czy odkurzacz to chyba się domyśli, co ma robić… (pisownia oryginalna)”. Jak widać, poziom oderwania od rzeczywistości autorów tych wpisów jest zatrważający. 

Nienawiść inceli jest skierowana również w stronę nas samych, Polek i Polaków. Na forach internetowych pojawiają się wpisy typu: „te potencjalne 4 mln ukrainek, mogą potencjalnie zmienić rynek matrymonialny, bo one nie mają takich wymagań jak te nasze pindy (pisownia oryginalna)”, „Dużego wyboru nie mają, bo chyba wszędzie podobny syf co u nich (mam na myśli sąsiadów). Poza tym wszędzie potrzebują wizy. A Polak, ziemniaczana cebula z mała szansa wyrwania czegoś w kraju, skorzysta (pisownia oryginalna)”, „Roszczeniowe Polki nie mają szans w konkurowaniu z pięknymi Ukrainkami z cudownymi charakterami. Powinniśmy to wspierać i pomagać w realizacji raju dla mężczyzn (pisownia oryginalna)”. Te obrzydliwe, ociekające seksizmem komentarze to zaledwie kropla w morzu internetowego incelizmu. Jak z nim walczyć? Niestety, rozpleniony jest przede wszystkim tam, gdzie panuje bezkarność i pozorna anonimowość. Podobnie jak w przypadku hejtu i trollingu, autorzy takich wpisów czują się rozzuchwaleni i całkowicie bezpieczni.  

Czy Ukrainki mają się czego obawiać w Polsce? W zasadzie pytanie to można by rozszerzyć na wszystkie kobiety i na cały świat. O ile hardkorowi, samozwańczy incele są grupą marginalną, to część zachowań i poglądów charakterystycznych dla takich osób przejawia niestety spory wycinek męskiej populacji. Pozostaje mieć nadzieję, że żadna przybyła z Ukrainy do Polski kobieta, nie padnie ofiarą nienawiści bądź przemocy. 

Kacper ZIELENIAK