Trzeba przyznać, że dla naszego pokolenia niechybnie nadchodzą ciekawe czasy. Jesteśmy bez wątpienia inni niż nasi poprzednicy. Odnoszę wrażenie, że od czasów transformacji ustrojowej nigdy wcześniej żadne pokolenie nie miało takich możliwości, ale również tylu nadchodzących wątpliwości i czyhających zagrożeń.
Rosnąca samoświadomość młodych studentów to cecha charakterystyczna całego pokolenia Z. Cenimy sobie swobodę i jesteśmy krytyczni wobec kwestii, z którymi się nie zgadzamy. Przez wiele lat, szkoły uczyły nas matematyki, geografii, historii, języków obcych i wielu innych przedmiotów. Prawda jest taka, że już po zakończeniu szkoły średniej, często nie pamiętamy ponad połowy przekazywanych nam w toku edukacji wiadomości. Świat zmienia się w ostatnich latach bardzo szybko, a wraz z nim my studenci. Coraz częściej chcemy zdobywać wiedzę praktyczną, rozwijać się w dziedzinach, które nas interesują, robić w przyszłości rzeczy przydatne dla nas i społeczeństwa. Czy zatem obecny kształt studiów zaspokaja potrzeby studentów?
Zanim jednak odpowiem na to pytanie, wróćmy na chwilę myślami do czasów klasy maturalnej. Wszystko sprowadzało się wtedy do tej jednej chwili zwanej egzaminem dojrzałości. Mam wrażenie, że same egzaminy nie były tak trudne, jak wybór, który nas wtedy czekał. Moda na magistra obecna w mentalności naszych rodziców stworzyła presję dostania się na dobre, perspektywiczne studia. Nikt nas nie nauczył, jakie moglibyśmy mieć alternatywne ścieżki kariery ani od czego innego moglibyśmy zacząć. Ilość możliwości często przytłacza. Czy wybór kierunku mógł być zatem w pełni świadomy? Można mieć tu wątpliwości. Trudno jednak przy tym wszystkim nie odnieść wrażenia, że w wielu przypadkach pójście na studia było w jakimś stopniu społecznie wymuszone. Wybieraliśmy zatem nieraz półślepo, tak jak mogliśmy, tak jak nam się wydawało, pełni nadziei, że będziemy z wyboru zadowoleni.
Spójrzmy zatem na statystyki. Według danych GUS liczba studentów w latach 2010-2020 spadła o 34%, a liczba absolwentów w tym samym czasie o 41%. Świadczy to przede wszystkim o malejącej popularności samego studiowania wśród naszego pokolenia. Dodatkowo ciekawie prezentują się statystyki raportu OPI – PIB dotyczącego badania zjawiska „drop out-u” w Polsce. Z powyższego raportu wynika, iż blisko 40% studentów zaprzestało realizować program studiów, z czego ponad połowa z nich uczyniła to podczas trwania pierwszego roku. Według badań częstymi przyczynami porzucenia studiów są brak faktycznego zainteresowania ich tematyką, za wysoki lub zbyt niski poziom, niepraktyczność, czy ich nieatrakcyjność.
Studia obecnie nie są zatem satysfakcjonujące dla wielu młodych studentów. Rozczarowanie pokoleniowe z tego powodu jest duże. Presja ekonomiczna z kolei mocno utrudnia naprawienie błędnych wyborów lepszymi. Subiektywną kwestią pozostaje dla każdego ocena — czy mój wybór jest satysfakcjonujący.
Dochodzimy w tym momencie do sedna problemu. Studia już dawno temu przestały być tylko środkiem do uzyskania dyplomu. Studia to pewien etap w życiu. Bardzo ważny moment na uporządkowanie swoich myśli, poglądów i planów. Nieraz jest to okazja do przetestowania siebie w różnych okolicznościach. Jednakże powszechnie odczuwalne niezadowolenie z kształceniowej funkcji studiów pozostawia w naszych głowach dylemat: co będzie z naszą karierą po studiach? Wszak rynek pracy przeżywa aktualnie okres dynamicznych zmian. Do tego dochodzi kwestia wysokiej inflacji i nadchodzącej recesji. Zapewne wielu z nas nie będzie pracowało w swoim zawodzie.
Zmiany w systemie szkolnictwa wyższego są zatem konieczne, aby dopasować kształcenie do rynkowych możliwości, ale również do potrzeb pokolenia Z. Jednakże my studenci efektów tych zmian już raczej nie doświadczymy. Co zatem, moim zdaniem, powinniśmy w tej sytuacji zrobić? Wykorzystujmy produktywnie czas, który pozostał. Rozwijajmy się na wszelkie możliwe sposoby. Twórzmy wspaniałe przygody i wspomnienia, których nie powstydziliby się nasi rodzice. Miejmy w sobie odwagę, by podejmować trudne decyzje. Bądźmy optymistami pomimo przeciwności. Przede wszystkim jednak bądźmy świadomi! Jesteśmy odpowiedzialni za szanse, które czekają na każdym kroku, by je wykorzystać. Zdaje się, że to najlepsze rozwiązanie. Uważam, że rubikon, jakim jest ukończenie studiów, nie musi być straszny, jeżeli będziemy na dorosłość lepiej przygotowani i odrobinę pewniejsi siebie.
Paweł WESOŁY