Ciemna strona Tumblra

Internauci wracają na Tumblra. Czy wrócą również ciemne strony platformy?
Źródło: pixabay.com

– Anonimowość, brak konkurencji, porno. Wydaje mi się, że to trzy główne rzeczy, które przyczyniły się do aż takiej popularności Tumblra – mówi 22-letnia Gaja*. Jeszcze kilka lat temu, podobnie jak wielu innych użytkowników, niczym Alicja spod pióra Lewisa Carrola, zapuszczała się w głąb króliczej nory. Im głębiej, tym na coraz bardziej kuriozalne treści natrafiała. Im dalej, tym trudniej było się jej wydostać.

Tumblr powstał w 2007 roku i w ciągu dwóch tygodni zrzeszył 75 tysięcy osób, osiągając status giganta social mediów. Przyjemny design, idealne wręcz połączenie cech Reddita i Twittera. W latach 2012-2015 był najczęściej wyszukiwaną stroną na świecie, by w końcu jego wartość spadła z 1,1 miliarda dolarów do „zaledwie” trzech milionów. Co sprawiło, że okazał się kolosem na glinianych nogach i czy powinno nas martwić, że kolos ten pomału tuła się w naszą stronę?

Sen na jawie

Gaja na początku zasłaniała się estetyką. Szukała inspiracji do rysowania. Tablice tworzone na Pintereście przestały wystarczać. Facebook był zbyt pruderyjny, a Instagram dopiero raczkował. Na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum natrafiła na Tumblr. W Polsce nie był jakoś szczególnie popularny, ale za granicą przechodził swoją złotą erę.

– To miejsce było strasznie depresyjne. Zwłaszcza, że działały algorytmy na tej zasadzie, że jak coś się reblogowało (udostępniało na swoim profilu ze wskazaniem autora – przyp. red.) to na głównej stronie pokazywały ci się podobne rzeczy – tłumaczy Gaja.

Na swoje konto najczęściej wchodziła przed snem. Koniec dnia był momentem, w którym można było się zdołować jeszcze bardziej. Używki. Depresyjne cytaty. Smutne, chorobliwie wychudzone, pocięte ciała. To treści, które chłonęła niczym gąbka.

– Jeśli ktoś chciał być znany, to miał podpięte inne sociale pod swoje konto, ale z reguły ludzie byli anonimowi. Z jednej strony cudowna przestrzeń do bycia kim się chce być, do przelewania nawet i tych części, których się w sobie nie akceptuje. Z drugiej nakręcanie się, utrwalanie schematów i autodestrukcja – mówi Gaja.

Dziewczyna podejrzewa, że gdyby w tym momencie zaczęła publikować takie rzeczy, które publikowała kiedyś na Tumblr, to zaraz pojawiłyby się głosy niepokoju. Na Tumblr nikt nikogo nie próbował ratować.

– Jeśli ktoś wstawił zdjęcia swoich pociętych łap, to to było reblogowane, a nie komentowane na zasadzie: „czy potrzebujesz pomocy?”. Dlaczego? Bo to było estetyczne i ludzie, którzy natrafiali na taki kontent utożsamiali się z tym. Koło się zamykało – tłumaczy.

A szkoda, bo Gaja potrzebowała kogoś kto wskaże jej drogę. W szkole podstawowej była gnębiona. W Polsce popularny był wtedy ask.fm, za pomocą którego docierały do niej anonimowe hejty, co przyczyniło się do tego, że dziewczyna zatracała się w coraz mroczniejszych treściach. Przelewała to wszystko na papier.  Teraz woli nie myśleć o tym, co jej mama mogła czuć, patrząc na rysunki z tamtych lat.

– Śmiem sądzić, że byłam częścią mody na upajanie się smutkiem. Chociaż nikt mnie nigdy profesjonalnie nie zdiagnozował, to podejrzewam, że miałam wtedy epizody depresyjne. Myśli samobójcze, okaleczanie się, głodzenie – to było częste. Byłam niewyobrażalnie smutna, przez bardzo długi czas. A Tumblr wszystko napędzał – opowiada Gaja.

Nie było tego po niej widać. Okres dojrzewania objawiał się poszukiwaniem siebie i aprobaty wśród innych, co wymagało zakładania uśmiechniętych masek na twarz.

– Był taki okres, gdzie miesiącami noc w noc ryczałam w poduszkę, nie mając żadnego konkretnego powodu. Byłam przeładowana wszystkim, co negatywne. Znajomi kiedyś mi poradzili, żebym wybrała się do psychologa, a ja wtedy przeraziłam się, bo miałam wrażenie, że robią ze mnie jakiegoś potwora, że ja jestem straszną osobą – dodaje.

Wiedziała, że nie jest z nią najlepiej, ale nie chciała wyjść na wariatkę. Znajomi mówili jej: „Obudź się, bo śpisz już za długo”, a ona odpowiadała: „Sen to nic złego. Przecież jestem zmęczona”.

Heroin body

– Cięłam się. Dostałam zakażenia. I to był moment, kiedy przystopowałam. Robiły mi się bąble, z których sączyła się ropa. Skóra odchodziła mi płatami z całych rąk. Miałam to na kolanach, rękach, pachwinach. Mamie pokazałam tylko rękę, mówiąc, że się drasnęłam o płot. W szkole było tak toksyczne środowisko, że potrafili mi powiedzieć, że tnę się zbyt płytko, że powinnam to robić wzdłuż, a nie w poprzek – przyznaje Gaja.

Dziewczyna uważa, że Tumblr w jakiś sposób ją wykreował. Popchnął w schematy i autodestrukcję. Pogłębił raczkujące zaburzenia odżywiania.

– Potrafiłam zjeść rano kanapkę. Iść do szkoły. Potem jechać na czwartki lekkoatletyczne. Wrócić, poćwiczyć jeszcze trochę i iść spać. Zdarzało mi się wymiotować, gdy czułam się zbyt ciężka – dzieli się.

Rodzice nie wiedzieli i nie wiedzą do tej pory o tamtych sytuacjach. Gaja zawsze była w sobie zamknięta. W krytycznym momencie, tuż pod koniec liceum schudła 10 kilogramów w trzy miesiące. Ważyła 46 kilogramów przy 165 centymetrach wzrostu. Mama zagroziła jej wtedy, że jeśli jeszcze raz dopuści się do takiego stanu, o studiach w innym mieście będzie mogła jedynie pomarzyć. Spadek wagi zgoniła na stres i ambicje Gai. Nie doszukiwała się problemu głębiej i Gaja wcale jej za to nie wini. Bohaterkom reportażu o zaburzeniach odżywiania, który ukazał się na łamach grudniowego numeru „Fenestry”, Tumblr również nie jest obcy. Iga miała nawet kilka kont i potrafiła spędzać tam bardzo dużo czasu.

– Tumblr bardzo gloryfikował problemy, co działało na mnie negatywnie, ale z drugiej strony poprzez reblogowanie tych postów mogłam dać upust emocjom i bywało trochę lepiej. Zależy, jak na to spojrzeć, ale uważam, że wyrządził mi więcej krzywdy niż pożytku – przyznaje.

Podobne odczucia towarzyszą Patrycji, która podejrzewa, że jej zaburzenia odżywiania ukierunkowały się w stronę anoreksji przez kulturę „proana” i „thinspiration”. Konta każdej z nich stały się częścią ich przeszłości i to takiej, do której lepiej nie wracać.

Niespodziewany powrót

Ostatni reblog Gai (a miała ich ponad 1400, co jest dosyć imponującym i przerażającym jednocześnie wynikiem) jest z 24 września 2017 roku. Miała 16 lat i potrzebowała zmiany, bo rzeczywistość w tym ta internetowa zaczęła ją przerastać. Zaledwie rok później Tumblr uniemożliwił publikowanie nagości i seksu, tracąc prawie 100 milionów wyświetleń miesięcznie. Co popchnęło właścicieli portalu do tak radykalnego kroku? Kontrowersje związane z rozpowszechnianiem pornografii dziecięcej. Użytkownicy w popłochu uciekli na Reddita i Twittera tylko po to, by kilka lat później rozważyć powrót do Tumblra. Dlaczego? Elon Musk wykupił Twittera, na co nie każdy spogląda przychylnym okiem. W dodatku Tumblr wykonał całkiem wykalkulowany ruch – przywrócił nagość, chociaż internauci o pornografii nadal mogą jedynie pomarzyć. Tumblr stał się alternatywą dla niezadowolonych użytkowników Twittera, ale o tym Gaja nawet nie chce myśleć. Przeraża ją, że tą część jej życia może teraz odtworzyć ktoś inny. Dostrzega, że pomału wracają trendy, które jak jej się wydawało zostały „wyplewione” z naszego społeczeństwa. Moda na chudość. Porównywanie się do influencerek czy modelek pokroju Belli Hadid. Pracoholizm. Gloryfikacja używek i lekkomyślnego stylu życia. Gaja wie, że nadal czeka ją wiele pracy nad zdrowiem psychicznym, ale cieszy się, że etap Tumblra ma już za sobą i że może o wszystkim opowiadać otwarcie. Przyznaje, że tamta wersja jej osoby była niczym zły sen.

– Narzekamy na TikToka i bezmyślne challenge, wyidealizowane piękno, którym karmione są dzieciaki. A sami jesteśmy ofiarami Tumblra, który świetnie symbolizuje czasy, gdy o zdrowiu psychicznym się milczało. Teraz treści dotyczące mindfulnessu czy ewentualnej pomocy psychologicznej znajdziemy nawet na TikToku, na tej samej apce, którą pogardzamy – mówi.

Katarzyna RACHWALSKA

*imię bohaterki zostało zmienione