Progresywny, stanowczy wobec Rosji i Chin ekskomunista i były generał NATO. Kim jest Petr Pavel? Nowo zaprzysiężony prezydent Czech pokonał w wyborach rywala-populistę. Czy znajdzie wspólny język z partnerami znad Wisły? Jakie ma poglądy na miejsce Czech w Europie?
Przyszły prezydent Czech przyszedł na świat w 1961 roku w niewielkiej miejscowości w pobliżu Pilzna. Od najmłodszych lat związany był z wojskowością, uczęszczał do szkół o profilu militarnym. Od 1985 do 1989 roku przynależał do Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Po latach przyznawał, że żałuje tego etapu w swojej karierze. Obecność w strukturach partyjnych była jednak przepustką do kariery w armii, w której Pavel pozostał po aksamitnej rewolucji i zmianie ustroju. W latach 90. brał udział w misjach pokojowych w ogarniętej wojną Jugosławii. Później kształcił się też za granicą. Kilkuletni pobyt w Wielkiej Brytanii pozwolił mu biegle opanować znajomość języka angielskiego. Stopniowo piął się w górę wojskowej drabiny, na której szczycie wylądował w 2015 roku. Pavel został wtedy szefem Komitetu wojskowego NATO. Tę funkcję sprawował przez trzy lata. Od 2020 roku rozpoczął działalność społeczno-polityczną. Swoją niezależną kandydaturę na urząd prezydenta Republiki Czeskiej zgłosił we wrześniu ubiegłego roku.
Kampania prezydencka kręciła się wokół stanowiska Czech wobec wojny w Ukrainie. Główny rywal Pavla, Andrej Babiš (były premier Czech) straszył wyborców populistycznymi sugestiami, jakoby Pavel chciał uwikłać Czechy w bezpośredni udział w walkach. Kontrowersje budziła również komunistyczna przeszłość kandydata. Babiš musiał z kolei bronić się przed oskarżeniami o korupcję i antydemokratyczne zapędy. Podczas kampanii zszokował opinię publiczną, mówiąc, że w przypadku rosyjskiej inwazji nie ruszyłby na pomoc Polsce, tym samym nie wywiązałby się z obowiązujących Czechy zapisów traktatu północnoatlantyckiego.
W pierwszej turze wyborów wzięło udział dziewięciu kandydatów i chociaż najwięcej głosów zebrał Pavel, to jego przewaga nad Babišem była minimalna i nie pozwoliła rozstrzygnąć wyniku politycznego starcia już 14 stycznia. Zwycięstwo nadeszło dwa tygodnie później. W drugiej turze tegorocznych wyborów prezydenckich (27.01-28.01) Pavel zdeklasował Babiša wygrywając z nim stosunkiem 58,32% głosów do 41,67%. Frekwencja wyniosła wówczas ponad 70%. Pavel został zaprzysiężony na urząd prezydenta Republiki Czeskiej 9 marca, tym samym obejmując go po znanym z ciętego języka Milošu Zemanie.
Jakim prezydentem będzie Pavel? Wiemy, że poglądy ma progresywne. Od lat podkreśla konieczność walki ze zmianami klimatu. Jest zwolennikiem równouprawnienia osób LGBT+ w Czechach (obecnie obowiązują tam jedynie związki partnerskie), wspiera prawa kobiet, jest także za legalizacją dostępu do eutanazji. Poglądy nowego prezydenta nie budzą wśród Czechów zbyt dużych kontrowersji. W kampanii prezydenckiej zagadnienia światopoglądowe nie były wysunięte na pierwszy plan. Kontrastuje to z polską polityką, którą regularnie wstrząsają ideologiczne spory. Aborcja jest w Czechach legalna, związki partnerskie dla par tej samej płci są legalne od 2006 roku, a według danych z 2020 roku blisko 70% Czechów jest zwolennikami pełnej równości małżeńskiej. Trudno mówić też o jakimkolwiek wpływie kościoła na debatę publiczną czy politykę u naszych południowych sąsiadów, skoro według danych spisu powszechnego z 2021 roku 87,5% Czechów nie przynależy do żadnego związku wyznaniowego. Pavel jest również orędownikiem pogłębiania integracji europejskiej, socjaldemokratycznego modelu państwa opiekuńczego, a także przyjęcia przez Czechy waluty euro. Warto pamiętać, że Czechy, podobnie jak Polska, charakteryzują się parlamentarnym systemem rządów, zatem rola prezydenta w kreowaniu kierunku krajowej polityki jest ograniczona.
W pierwszych dniach po wygranych wyborach Pavel zdążył się narazić wielkiemu mocarstwu – Chinom. Zatelefonował bowiem do Tsai Ing-wen, prezydentki Tajwanu, demokratycznego państwa oficjalnie nieuznawanego przez większość społeczności międzynarodowej. Rząd w Pekinie uważa wyspę za zbuntowaną prowincję. Rozmowa na tak wysokim szczeblu, wywołała natychmiastową reakcję. To nie pierwszy raz, gdy czołowi czescy politycy tak otwarcie pokazują, co sądzą o władzach ChRL. Burmistrz Pragi Zdeněk Hřib wielokrotnie wyrażał wsparcie dla Tybetańczyków, Ujgurów i dla Tajwanu. Odwiedził nawet Tajpej i został honorowym obywatelem miasta. Reakcją Pekinu było zerwanie wszelkiej współpracy z władzami czeskiej stolicy. Zarówno Hřib jak i Pavel od lat krytykują też Rosję. Ich stanowisko stało w kontrze do wizji Babiša i Zemana, zabiegających o utrzymanie intratnych interesów ze Wschodem.
Pavel podczas swojego zaprzysiężenia podkreślał wagę wzmacniania sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej: „Możemy (Czechy – przyp. red.) być graczem, który jednoczy podobnych partnerów”. Tym samym zaznaczył integralną pozycję Republiki Czeskiej w strukturach unijnych, sugerując również dążenie do objęcia przez nią roli przewodniej w regionie nękanym autorytarnymi i populistycznymi zapędami. Pavel odniósł się również do Ukrainy:„Pokazała nam, że niezłomność i upór mają większe znaczenie niż rozmiar przeciwnika. (…) Pomagając Ukrainie, pomagamy też sobie”. Tydzień po zaprzysiężeniu odwiedził Polskę. Nie omieszkał upomnieć naszych władz. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” apelował o podjęcie przez rząd w Warszawie bardziej koncyliacyjnego dyskursu, który stawiałby na „pewne ustępstwa na rzecz większego celu”.
Kacper ZIELENIAK