Nadchodzące wybory w Turcji mogą być najważniejszym wydarzeniem w tym kraju od momentu objęcia rządów przez Recepa Tayyipa Erdoğana w 2003 roku. W obliczu olbrzymiej inflacji, zmęczenia rządami prezydenta i niedawnego trzęsienia ziemi sojusz tureckich partii opozycyjnych ma szansę na zwycięstwo. Jednak wieloletni przywódca nadal ma licznych zwolenników, a opozycję, poza chęcią odsunięcia go od władzy, niewiele łączy. Kto ma większe szanse na zwycięstwo? Co może się wydarzyć po wyborach?
Na 14 maja zaplanowane są w Turcji wybory prezydenckie i wybory parlamentarne do jednoizbowego Wielkiego Zgromadzenia Narodowego. Prezydent Erdoğan i Partia Sprawiedliwości i Rozwoju od dwudziestu lat dominują w tureckiej polityce, ale właśnie 14 maja ich czas u władzy może dobiec końca. Wynosząca oficjalnie ponad 50% inflacja i ubożenie społeczeństwa nadszarpnęły zaufanie do władz, a ręczne sterowanie przez Erdoğana bankiem centralnym i nieortodoksyjna polityka utrzymywania niskich stóp procentowych pogorszyły sytuację. Ograniczanie wolności mediów i używanie wymiaru sprawiedliwości w walce politycznej były równie kontrowersyjnymi działaniami w oczach znacznej części tureckiego społeczeństwa. W poprzednich latach Erdoğan nie musiał obawiać się wyborów, bo jego przeciwnicy byli rozbici i skłóceni. Jednak w tej kampanii sytuacja się zmieniła.
Bardzo różnorodne, głównie centrowe i lewicowe partie opozycyjne wobec rządów Erdoğana odnowiły zawarty pierwotnie w 2018 roku Sojusz Narodowy. Opozycyjny sojusz wyborczy skupiony jest wokół Republikańskiej Partii Ludowej, dziedziczki spuścizny Mustafy Kemala Atatürka, twórcy i pierwszego przywódcy Republiki Turcji. Stronnictwa opozycyjne mają nadzieję na pokonanie Erdoğana i jego sprzymierzeńców z eurosceptycznego i konserwatywnego Sojuszu Ludowego poprzez współpracę w wyborach parlamentarnych i wystawienie jednego kandydata w wyborach prezydenckich. Wybranie wspólnego kandydata na prezydenta było trudnym wyzwaniem. Z początku prawdopodobnym kandydatem był burmistrz Stambułu z Republikańskiej Partii Ludowej, Ekrem İmamoğlu, jednak w grudniu ubiegłego roku został on nieprawomocnie skazany za rzekomą obrazę Najwyższej Komisji Wyborczej. Trwający wciąż proces mógłby go w dowolnej chwili wyeliminować jako kandydata w wyborach prezydenckich. Ostatecznie kandydatem Sojuszu Narodowego został Kemal Kılıçdaroğlu, przewodniczący Republikańskiej Partii Ludowej, który określany jest mianem „tureckiego Gandhiego” z powodu swojego rzekomego podobieństwa do przywódcy indyjskiego ruchu niepodległościowego.
Większość sondaży przedwyborczych wskazuje na kilkuprocentową przewagę Sojuszu Narodowego i Kılıçdaroğlu nad Sojuszem Ludowym i Erdoğanem, jednak sondaże nie zawsze są miarodajne. Zwróciliśmy się do dwójki wywodzących się z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ekspertów w dziedzinie tureckiej polityki z prośbą o udzielenie odpowiedzi na pytania o szanse wyborcze rządzących i opozycji oraz o możliwe scenariusze sytuacji po wyborach.
Jak wskazuje Natalia Potera, analityczka od spraw Bliskiego Wschodu i Turcji w redakcji „Defence24”, istnieją sondaże sugerujące przewagę Erdoğana. Ponadto stwierdza ona, że „obecnie może wydawać się, że opozycja skutecznie wykorzystała kryzysy, jakie dotknęły Turcję i tym samym zyskała przewagę nad Erdoğanem. Należy jednak pamiętać, że elektorat Kılıçdaroğlu stanowią ludzie wyedukowani, wychowani w duchu zachodnich wartości, a także – co wydaje się tutaj jeszcze istotniejsze – bardziej aktywni w social mediach, przez co głosy wyborców Erdoğana wydają się <<znikać>> wśród proopozycyjnych postów”. Również prof. UAM dr hab. Przemysław Osiewicz zauważa, że przewaga opozycji w wielu sondażach nie musi odzwierciedlać sympatii politycznych tureckiego społeczeństwa, a ponadto elektorat Partii Sprawiedliwości i Rozwoju może być niedoszacowany.
Najważniejszym postulatem, który Sojusz Narodowy pragnie zrealizować po wygranej w wyborach, jest powrót Turcji do parlamentarno-gabinetowego systemu rządów. Prof. dr hab. Osiewicz wyjaśnia, że taki system był normą w dotychczasowej historii politycznej Turcji, a powrót do niego byłby odcięciem się od polityki Erdoğana. Jak stwierdza Profesor Osiewicz, system parlamentarno-gabinetowy „bardziej odzwierciedla rzeczywistą sytuację, jeśli chodzi o preferencje wyborcze w Turcji i daje większe szanse opozycji, niezależnie od jej charakteru, by wpływać na politykę”. Natalia Potera wskazuje, że „opozycji zależy na umocnieniu rządów prawa oraz wprowadzeniu ściślejszej kontroli nad decyzjami podejmowanymi przez prezydenta. Dzięki referendum z 2017 roku Erdoğan uzyskał realny wpływ na niemalże każdy aspekt życia politycznego, w tym także na władzę sądowniczą”. Jej zdaniem wprowadzenie tego postulatu w życie zmusiłoby też Kılıçdaroğlu jako prezydenta do kontynuowania współpracy z resztą opozycji. Eksperci twierdzą, że opozycja po wygranej w wyborach będzie prowadziła prozachodnią politykę zagraniczną. Według Profesora Osiewicza byłoby to niekorzystne dla Rosji.
Rzadko rozważanym scenariuszem jest wygrana opozycji w wyborach parlamentarnych przy jednoczesnej reelekcji Erdoğana w wyborach prezydenckich. „Do tej pory nie było takiej sytuacji i nie wiadomo, jak system funkcjonowałby w momencie, gdy prezydent jest z jednej opcji, a większość parlamentarna z drugiej”, uważa profesor Osiewicz. Natalia Potera uznaje powyższy scenariusz za najbardziej prawdopodobny i sądzi, że mógłby on doprowadzić do rozpadu Sojuszu Narodowego mimo jego przewagi w parlamencie.
Oskar KMAK