Interwencje służb, rodzinne dramaty, uzależnienia i bardzo często również poważne zaburzenia psychiczne to codzienność patocelebrytów. Niestety, potencjalne zagrożenia płynące z ich poczynań są bagatelizowane. Na czym polega fenomen osób, które w internecie słyną z wulgarności i pokazywania zachowań powszechnie uznawanych za patologiczne?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, w pierwszej kolejności należy przyjrzeć się znaczeniu określenia patocelebryta. Obserwatorium Językowe Uniwersytetu Warszawskiego podaje, że mianem tym określa się „pogardliwie osobę, która zdobyła popularność dzięki zachowaniom, które nie są społecznie akceptowane”. Lista osób, które swoją internetową działalnością zasłużyły na miano patocelebrytów nieustannie się powiększa. Jeszcze kilka lat temu określano tak na przykład uczestników programów typu reality show, którzy zarówno na antenie, jak i w mediach społecznościowych zachowywali się kontrowersyjnie i obscenicznie. Nie sposób jednak wskazać, kto był pierwszą „gwiazdą” tego typu w Polsce. Można natomiast przytoczyć kilka przykładów współczesnych patocelebrytów.
Kazus, który jesienią 2022 roku wstrząsnął internautami, dotyczył krakowskiej youtuberki, która w internecie zwykła ukazywać swoją codzienność naznaczoną spożywaniem napojów alkoholowych i rozterkami miłosnymi. Kobieta, która wyświetleniami i uwagą poświęcaną jej przez „fanów” karmiła przez lata swoje ego, doprowadziła do tragicznej sytuacji, w wyniku której jej nastoletnia córka została zabrana z domu przez policję i umieszczona w rodzinie zastępczej. Czy wspomnianą „gwiazdę” to doświadczenie czegoś nauczyło? Śledząc jej dalsze poczynania w internecie, można jasno odpowiedzieć: nie. Niejednokrotnie w zamieszczanych przez siebie materiałach przyznawała, że wyświetlenia i widzowie są dla niej najważniejsi, a swój czas zamiast na zapowiadaną „walkę o córeczkę” woli poświęcać na romanse i pokazywanie intymnego życia w sieci. W tym przypadku nie pomagają również internetowi obserwatorzy patocelebrytki, którzy niejednokrotnie zdają się utwierdzać ją w przekonaniu o słuszności jej, delikatnie mówiąc, nierozważnych życiowych wyborów.
Inna internetowa osobistość zdaje się stawiać sławę ponad swoje zdrowie i wszelkie zasady. Celebrytka o pseudonimie „Tajemnicza Monika” postanowiła uczynić sobie źródło zarobku z nagrywania życzeń na zamówienie. Jak czytamy w jej mediach społecznościowych, za dodatkową opłatą można zamówić życzenia z „efektem Shreka” oraz… miotaczem ognia! Ów tajemniczy miotacz to aerozol, który w połączeniu z zapalniczką faktycznie zrobi wrażenie na potencjalnym adresacie. Sęk w tym, że zamówienia są realizowane bez względu na normy BHP, w miejscach, w których, zdaniem wielu, nie powinny być nagrywane. Na przykład, na jednym z nagrań widać Monikę z „miotaczem ognia” przy rurach gazowych. Gdy pewnego razu próbowała nagrać takie życzenia w pociągu, została z niego wyproszona.
Niektórym patocelebrytom udaje się jednak wyjść na prostą. Po osiągnięciu rozgłosu wracają do normalnego życia albo kontynuują działalność medialną w bardziej przystępny sposób. Chociażby Izabela Kisio-Skorupa zasłynęła głównie z udziału w paradokumentach telewizyjnych oraz z głośnych skandali dotyczących jej relacji z córką Aleksandrą. Przez lata żyła w przekonaniu, że jest prawdziwą diwą, a jej życie jest pasmem sukcesów, chociaż rzeczywistość niekoniecznie była dla niej tak łaskawa. Z biegiem czasu, wizja Izabeli Kisio-Skorupy okazała się być pewnego rodzaju samospełniającą się przepowiednią. Kobieta zyskuje grono sympatyków, jej działalność „artystyczna” ogranicza się do kariery piosenkarki i organizacji eventów, a co najważniejsze, zdaje się, że po wielu latach zaczęła wychodzić na prostą.
Przedstawione powyżej przykłady to jedne z łagodniejszych przypadków internetowej działalności patocelebrytow. Niejednokrotnie można było usłyszeć nawet o czynach przestępnych, które takie osoby popełniały podczas transmisji w internecie. Niektóre miały swój finał przed sądem, inne poskutkowały hospitalizacją występujących.
Co stoi za patologicznymi zachowaniami w internecie, a przede wszystkim, co sprawia, że społeczeństwo chętnie obserwuje takie poczynania? Odpowiedź, przynajmniej na pierwsze z pytań, zdaje się być prosta. Pięć minut sławy to główny cel patocelebryty, a ta zaś niejednokrotnie idzie w parze z poważnymi problemami zdrowotnymi i kryzysami życiowymi, takimi jak alkoholizm czy dysfunkcje w rodzinie. Po co jednak obserwować ludzką tragedię? Można porównać to zjawisko do „Igrzysk śmierci”. Poczynania patocelebrytów stanowią dla publiczności źródło rozrywki niewymagającej zaangażowania intelektualnego. Widz śledzący nierozważne decyzje życiowe internetowych osobistości może poczuć się dowartościowany, myśląc: „jestem lepszy/a, bo nie robię takich rzeczy w internecie”. Niestety, postacie patocelebrytów nie znikną z sieci. Wręcz przeciwnie, wraz z coraz intensywniejszą cyfryzacją społeczeństwa będzie się ich pojawiać więcej. Czy śledzenie ich działalności w internecie jest etycznie właściwe? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony, bierne obserwowanie zachowań patologicznych nie powinno być uznane za moralnie dobre, z drugiej zaś – takim osobom zależy właśnie na rozgłosie i wyświetleniach, a wszystkie ich poczynania są ukierunkowane na to, aby przyniosły rozgłos – niekoniecznie pozytywny. Warto mieć jednak na względzie pewne granice, których przekroczenie nie może być akceptowane.
Zuzanna ZAREMBA