Robert Lewandowski wielkim sportowcem jest. To nie ulega żadnej wątpliwości. Czy jest najlepszym piłkarzem w historii Polski? Zdania są podzielone, ale można śmiało zaryzykować tezę, że tak. Czy wplątuje się w skandale obyczajowe, ma mnóstwo skaz na wizerunku, pije i pali? Absolutnie nie, to wręcz wzór cnót. Skąd więc wzięła się tak ogromna nagonka na kapitana reprezentacji Polski? Chyba stąd, że kibice po prostu nie znoszą kryształowych postaci. Bo te nie dość, że nie wydają się być realne, to jeszcze bardzo łatwo je skruszyć.
Obserwujemy w tym momencie najgorszy moment w karierze Roberta Lewandowskiego. Do TOP3 takich momentów można jeszcze zaliczyć kontuzję, której nabawił się w wieku 17 lat, a także jego początki w Borussii Dortmund, kiedy to przegrywał rywalizację z Lucasem Barriosem, a niemieccy dziennikarze śmiali się, że po umyciu zębów nie trafia szczoteczką do kubka. Teraz jednak Lewandowski jest w zupełnie innym momencie swojej kariery. Taki kryzys formy sportowej nie zdarzył mu się jeszcze nigdy. Taki kryzys wizerunkowy nie zdarzył mu się jeszcze nigdy.
Człowiek z zamku PR-owców
Kapitan reprezentacji Polski od lat znany jest z tego, że przykłada ogromną wagę do każdego przekazu medialnego wychodzącego w świat. Nad jego wizerunkiem pracuje ogromny sztab ludzi odpowiedzialnych za PR. Wszystko ma być nieskazitelne, krystaliczne i do bólu bezpieczne. Taki też właśnie jest najnowszy film o polskim piłkarzu – „Lewandowski nieznany”, który miał swoją premierę na przełomie marca i kwietnia. Dla kogoś, kto choćby raz w tygodniu sprawdza wiadomości sportowe ten film będzie kopalnią ogólników. Nudny, cukierkowy i do bólu przewidywalny. W dodatku opublikowany w fatalnym momencie.
Do pewnego momentu jego wizerunek budowany był wzorowo, w pewnym momencie jednak zechciano zrobić z Polaka postać aż za bardzo krystaliczną. A takich ludzie nie lubią. Bo kiedy tak naprawdę kibic mógł zobaczyć namiastkę tego, że Lewandowski jest naprawdę człowiekiem, a nie wyidealizowanym produktem? Na myśl przychodzi chyba tylko filmik, na którym robił swojej córce kitkę za pomocą odkurzacza.
Nie dziwi więc, że do polskiego napastnika przylgnęła łatka człowieka zamkniętego w zamku PR-owców. Ludzie zaczęli dostrzegać brak autentyczności, który zwyczajnie ich odrzuca.
Nietrafione narracje
Błędem Lewandowskiego i ludzi odpowiedzialnych za jego PR jest też przyjmowanie narracji, jakoby Polak był „ofiarą własnego sukcesu”, co możemy odczuć po seansie najnowszego filmu o Polaku. Budowanie wokół siebie „oblężonej twierdzy” nigdy nie wyszło nikomu na dobre, czego przykładów w samym tylko uniwersum polskiej piłki mieliśmy na pęczki.
Fatalnie rozwiązano sprawę afery premiowej, gdzie kapitan reprezentacji Polski nie tylko nie przeprosił w porę i milczał przez kilka miesięcy. Gdy już bowiem zdecydował się na przeprosiny, wypadły one katastrofalnie. Zamiast przyznać się do błędu, jakim była sama chęć przyjęcia pieniędzy od premiera, przeprosił za to, że tematu nie ucięto w porę.
Równie fatalnie rozgrywana jest w tym momencie sprawa sądowa z Cezarym Kucharskim. Ta bowiem powinna toczyć się tylko o pieniądze, co absolutnie nie grzałoby opinii publicznej. Bo generalnie ludzi średnio obchodzi to, czy więcej pieniędzy będzie miał piłkarz, czy jego były agent. Tu zaczęła się jednak poważna wojna o wizerunek Lewandowskiego.
Wizerunek, który Kucharski burzy z gracją buldożera. Bo w wywiadzie udzielonym Łukaszowi Olkowiczowi pokazuje Lewandowskiego i jego żonę jako ludzi, którzy uważają się za króla i królową, a agentowi piłkarza każą biegać po papier toaletowy. Takich historii w rozmowie z byłym współpracownikiem „Lewego” jest mnóstwo. I choć warto spoglądać na nie nieco sceptycznie, bo jednak obaj panowie są w otwartym konflikcie, to dziwić może reakcja środowiska piłkarza.
Bo czy Tomasz Siemiątkowski, prawnik, posługujący się strikte prawniczym, nie zawsze do końca zrozumiałym dla zwykłego, szarego człowieka językiem jest dobrym wyborem do pójścia na kontrę z wysnuwanymi przez Kucharskiego zarzutami? Z jednej strony – na pewno mówi mądrze i jest doskonale przygotowany merytorycznie, z drugiej jednak przekaz płynący z jego ust nie do końca przekona ludzi. Bo znów buduje on wrażenie wyniosłości, czego przecież w tej sytuacji warto byłoby uniknąć.
Polak zawistny
Kolejnym aspektem jest forma sportowa Lewandowskiego. W lutym i marcu trafił on do bramki rywali zaledwie trzy razy. Ivan San Antonio, dziennikarz sport.es w rozmowie z WP Sportowe Fakty podkreśla jednak, że w Katalonii polskiego napastnika wcale aż tak się nie krytykuje. Podkreśla jego rolę w innych działaniach boiskowych i fakt, że jest on jednym z głównych architektów najlepszego ligowego sezonu Barcelony od 2019 roku.
Bo czy Polak tak naprawdę zasłużył na to, co dzieje się teraz w kraju? Absolutnie nie. Wydawać by się mogło, że przez ostatnie lata media i niektórzy „kibice” z utęsknieniem czekali na moment, w którym Lewandowskiemu „karta przestanie żreć”. I wreszcie się doczekali. Każdy tekst o potknięciu napastnika Barcelony klika się kapitalnie. Każdy komentarz krytykujący go, nawet najbardziej absurdalny (w stylu: za niemieckie pieniądze strzela, a w Polsce to mu się nie chce) zbiera masę polubień. Dlaczego tak bardzo nie lubimy czyjegoś sukcesu?!
Nie pozwólmy, aby ostatnie zawirowania wizerunkowe, słabsza forma i nieudany mundial przysłoniły nam to, że mamy do czynienia z postacią wybitną w historii polskiej piłki. Człowiekiem, który w pewnym momencie swojej kariery wszedł na poziom piłkarskiego kosmity. Postaci szanowanej przez cały futbolowy świat, o jakiej w poprzednich latach mogliśmy tylko pomarzyć. Jest wielce prawdopodobne, że za naszego życia drugi piłkarz takiej klasy w tym kraju się już nie urodzi. Nauczmy się tego doceniać, zanim będzie za późno. A może już jest?
Kacper BAGROWSKI