14 lipca SAG-AFRTA, zrzeszająca ponad 160 tys. gwiazd ogłosiła, że Hollywoodzcy aktorzy dołączą do protestujących już od kilku miesięcy scenarzystów. To największy tego typu strajk od ponad 60 lat. Jakie konsekwencje dla branży filmowej przyniosą trwające protesty i jak wpłynie to przyzwyczajenia widzów czekających na premiery?
Od początku maja trwa strajk scenarzystów. Członkowie Amerykańskiej Gildy Scenarzystów (WGA) domagają się wyższych wynagrodzeń, a także większego udziału w zyskach z dystrybucji produkcji oraz ich emisji w internecie, bo jak sami przyznają, ucierpieli przez platformy streamingowe oraz Al. W trwających protestach uczestniczy ponad 11 tys. scenarzystów, teraz do walki o lepsze płace dołączyli aktorzy.
Strajk na premierze „Oppenheimera”
Na dzień rozpoczęcia protestów aktorów przypadła również premiera długo wyczekiwanego filmu „Oppenheimer”. Premiera kinowej produkcji była więc zagrożona i aby w ogóle się odbyła, przyspieszono ją o godzinę, by zdążyć przed ogłoszeniem strajku. Mimo to część obsady opuściła salę, nie czekając na rozpoczęcie premierowego seansu. – Solidaryzujemy się z naszymi kolegami. Jestem członkiem gildii od 33 lat i wiem, że to krytyczny moment. Oni walczą o porozumienie, które będzie sprawiedliwe dla wszystkich – poinformował Kenneth Branagh, aktor i reżyser.
Scenarzyści i aktorzy z Warner Bros, Amazon, Fox, Paramount, Netfliksa, Disneya, Sony i Universal już strajkują. Jeśli nie uda im się dojść do porozumienia z szefami platform i wytwórni streamingowych, to na kolejne filmowe i serialowe premiery będziemy musieli długo poczekać.
Strajkujemy! Ale po co?
Aktorzy podobnie jak scenarzyści żądają wyższego wynagrodzenia. – Bogaci są tylko aktorzy na samym szczycie. To może ułamek procenta. Pozostali muszą brać dodatkowe zajęcia, by się utrzymać – mówi aktor Dawson Bloom. Artyści wyrażają również swoje niezadowolenie względem coraz to silniejszej pozycji Al. W przemyśle filmowym. Domagają się znacznie mniejszego udziału sztucznej inteligencji w procesie produkcji. Podczas trwającego strajku aktorzy odmawiają pracy i pojawiania się na planach filmowych, udzielania wywiadów, uczestnictwa w filmowych premierach oraz wszelkiego rodzaju promocji danych produkcji w mediach społecznościowych.
– Model biznesowy zmienia się. Nadszedł czas cyfry, streamingu, sztucznej inteligencji. To historyczny moment. Jeśli teraz się nie postawimy, wszyscy będziemy zagrożeni. Zastąpią nas maszyny. Wielki biznes dba o Wall Street, nie o was i wasze rodziny – mówi wzburzona Fran Dresher, szefowa związku zawodowego aktorów SAG-AFRTA.
Filmowy kryzys dla całego świata
– Ten strajk ma ogromny wpływ na życie milionów osób nie tylko w USA, ale na świecie. Nie tylko członków naszej gildii, ale również ludzi z wielu innych dziedzin, które służą kinu. Z wielkim smutkiem doszliśmy jednak do tego miejsca, w którym nie mamy już wyboru. Staliśmy się ofiarami chciwości przemysłu rozrywkowego. Jestem zszokowana, jak traktują nas ludzie, z którymi zawsze współpracowaliśmy – stwierdziła podczas konferencji prasowej Fran Dresher.
Strajk aktorów i scenarzystów to dla przemysłu filmowego całkowity paraliż, który wstrzyma produkcje wielu filmów, seriali i programów telewizyjnych. Konsekwencje protestów dotkną nie tylko USA, ale i cały świat. Promocje filmów zostaną wstrzymane. Protest aktorów może wpłynąć również na festiwale, zwłaszcza ten organizowany w Toronto, który ma charakter głównie promocyjny, bez aktorów może więc stać się niewypałem. Zawieszenie wszelkiego rodzaju produkcji audiowizualnych ma również ogromny wpływ na gospodarkę kraju. Poprzedni strajk, w 2007 roku, w samej tylko Kalifornii przyniósł ponad 2 mld dolarów strat, a bez pracy została ogromna rzesza ludzi.
Izabela SULOWSKA