Sceny niezadowolenia. Scenarzyści nie poddają się w walce o wyższe wynagrodzenia

Czy protestujący scenarzyści mają szansę na lepszą płacę? Źródło: Flickr.com

Strajk scenarzystów w USA trwa. Amerykańska Gildia Scenarzystów (WGA) na początku maja rozpoczęła długo zapowiadany strajk, którego końca nie widać. Protestujący domagają się wyższych wynagrodzeń, a prace nad znanymi produkcjami takimi jak „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”, „Stranger Things” czy „Blade” zostały wstrzymane.

To pierwszy tego typu strajk od 2008 roku. Ponad 11 tys. scenarzystów amerykańskiej gildii od miesiąca protestuje, domagając się tym samym podwyższenia swoich wynagrodzeń. Zgodnie z raportem WGA scenarzyści aktualnie mogą liczyć na stawkę minimalną wynoszącą około 4154 dolarów tygodniowo, jeśli wcześniej otrzymają oni gwarancję, że ich praca nad projektem potrwa co najmniej 40 tygodni. Dodatkowo, jak sami przekonują, ich pensje nie rosną współmiernie z przychodami generowanymi przez streaming.

Jak zapowiadali, tak zrobili

Strajk amerykańskich scenarzystów zapoczątkowała Amerykańska Gildia Scenarzystów wraz z początkiem maja, jednak rozmowy rozpoczęły się już w marcu. Strajkujący są bardzo zdeterminowani, by wspólnie walczyć o swoje postulaty. W kwietniowym referendum aż 98% głosujących członków WGA wyraziło zgodę na protest.

Scenarzyści filmów, seriali oraz programów telewizyjnych negocjują polepszenie warunków swojej pracy z Alliance of Motion Picture and Television Producers, stowarzyszeniem reprezentującym, chociażby takich gigantów jak Disney, Discovery, Amazon, Apple, Sony czy Netflix. Protestujący domagają się podwyżek minimalnych wynagrodzeń dla scenarzystów o do około 5% do 6%, a AMPTP obecnie oferuje im podwyżki w wysokości z  około 2% do 4%. Jak twierdzi WGA scenarzyści zarabiają zbyt mało, mimo iż budżety na produkcje seriali w ostatnim czasie wzrosły. Domagają się także większego udziału w zyskach z dystrybucji produkcji oraz ich emisji w internecie. Problemem są również tak zwane „mini pokoje” oznaczające zatrudnianie przez platformy streamingowe mniejszych sztabów scenarzystów przez co sezony seriali na tych platformach są krótsze niż seriali telewizyjnych i wielu scenarzystów, aby móc się utrzymać, zmuszonych jest szukać dodatkowego źródła dochodu. Scenarzyści obawiają się również zagrożenia, jakie niesie ze sobą sztuczna inteligencja.

Według danych WGA od 2018 roku wynagrodzenie scenarzystów z uwzględnieniem inflacji spadło o 14%, natomiast wynagrodzenie dla scenarzystów-producentów spadło o 23%. Z kolei showrunnerzy seriali streamingowych mają zarabiać mniej niż połowę tego, co showrunnerzy seriali telewizyjnych. Uczestnicy strajku domagają się również wyższej rekompensaty za pełen okres pracy nad dziełem oraz jasno sprecyzowanych zasad pracy dla platform streamingowych. Jest to uargumentowane przypadkami, kiedy studia oczekują od scenarzystów poprawek, a czasem i nowego materiału w trakcie plac na planie, ale im za to nie płacą.

Wpływ strajku na branże

Walka scenarzystów o lepsze płace rozpoczęła się od codziennych i cotygodniowych programów telewizyjnych takich jak: „The Daily Show”, „The Tonight Show”, „Jimmy Kimmel Live” czy „Saturday Night Live”, których emitowanie zostało wstrzymane na czas strajków. Zdjęcia na planach największych światowych produkcji Netflixa, Disneya, czy Marvela również zostały opóźnione. Jak poinformowali na Twitterze współtwórcy serialu „Stranger Things”: prace nad scenariuszem piątego i jednocześnie ostatniego sezonu zostały przerwane. „Pisanie nie kończy się w momencie, gdy ruszają zdjęcia. Chociaż jesteśmy podekscytowani rozpoczęciem produkcji z naszą niesamowitą obsadą i ekipą, nie możemy tego robić podczas strajku. Mamy nadzieję, że wkrótce zostanie osiągnięte uczciwe porozumienie, żebyśmy wszyscy mogli wrócić do pracy”. O ile na premierę nowych sezonów „Stranger Things”, „Blade’a”, „Severance”, „Yellowjackets”, „American Horror Story”, „Big Mouth” czy „Cobra Kai” będziemy musieli jeszcze trochę poczekać, tak Amazon Prime zdecydował się kontynuować zdjęcia nowego sezonu swojego hitu „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”, bez osób odpowiedzialnych za spójność fabuły – scenarzystów i showrunnerów.

Całym sercem za scenarzystami

Wsparcie dla protestujących scenarzystów okazuje coraz więcej osób ze świata show-biznesu i branży filmowej. Jay Leno rozdawał strajkującym pączki, a Pete Davidson pizzę. Swoja solidarność okazała także Drew Barrymore, odmawiając poprowadzenia tegorocznej gali MTV Movie & TV Awards, która miała miejsce 7 maja. „Wysłuchałam żądań scenarzystów i aby naprawdę okazać szacunek do nich oraz swoją solidarność, rezygnuję z prowadzenia gali (…) Wszystko, co na niej honorujemy, a co związane jest z filmem i telewizją, zostało stworzone przez nich. Póki nie zostanie wypracowane żadne rozwiązanie tej sytuacji, wybieram oglądanie gali w domu” – oświadczyła Drew Barrymore na łamach portalu „Variety”. Decyzję aktorki wsparł producent wykonawczy gali, Bruce Gillmer.

Końca protestów nie widać, bo jak na razie większość postulatów Amerykańskiej Gildii Scenarzystów została odrzucona. Przedłużający się obecnie strajk, jak szacują eksperci, z czasem stanie się odczuwalny również dla widzów, którzy będą mogli zauważyć, że ich ulubione filmy i seriale są krótsze niż pierwotnie planowano, co odbije się też na ich jakości.  W dalszej perspektywie strat mogą nie uniknąć też inne branże takie jak: hotelarska, gastronomiczna i budowlana, które często współpracują ze studiami w trakcie kręcenia filmów i seriali. Poprzedni tego typu strajk scenarzystów miał miejsce w latach 2007-2008 i trwał ponad 100 dni. Straty z jego powodu oszacowano wtedy na prawie dwa miliardy dolarów.

Izabela SULOWSKA