Dla jednych to interesująca część sztuki, a dla innych niepotrzebna prowokacja. Akt to przedstawianie nagiego ciała, obecne w kulturze od wieków. To również jedna z gałęzi fotografii. Czy obecnie jest to dyscyplina przeznaczona tylko dla zawodowych modelek? Jak jest postrzegana? Jakie stereotypy wiążą się z tworzeniem tego rodzaju sztuki? Na ten temat porozmawialiśmy z Joanką Love – fotografką kobiecych aktów.
Dlaczego wybrałaś akurat tematykę kobiecego ciała?
–Na początku próbowałam różnego typu fotografii, jednak nic nie dawało mi całkowitego poczucia spełnienia. Nagie ciało i generalnie ciało jest dobrym przekaźnikiem emocji – to ono gra kluczową rolę w moich zdjęciach. Uważam, że każde ciało jest warte tego, aby mieć ciekawe zdjęcia jako forma pamiątki, lub jako próba samoakceptacji. Często ja i ta druga strona traktujemy te sesje jako formę fototerapii.
Fotografowanie aktów i kobiecego ciała często kojarzy się z branżą zdominowaną przez mężczyzn, czy to prawda? Czy może to stereotyp dawnych czasów i obecnie coś się zmieniło?
– Niestety nie jest to stereotyp. W towarzystwie fotograficznym przeważa liczba męskich fotografów. Mam niepopularną opinię na ten temat – mężczyźni fotografowie często traktują kobiety fotografki dość wyniośle i surowo. Przez to niektóre osoby mogą się zamykać i nie chcieć już robić takich zdjęć. Od zawsze wpajano mi że fotografia to męski „sport”, że kobiety nie znają się na aspektach technicznych i generalnie nie powinnyśmy robić zdjęć. Wiadomo, są również wspaniali mężczyźni fotografowie, z którymi można świetnie podyskutować o zdjęciach czy sprzęcie. Istnieją wyjątki, ale generalnie kobiety w tej dziedzinie mają gorzej.
Przychodzą Ci do głowy jakieś sytuacje związane ze stereotypami w Twojej pracy?
– Kiedy wrzucam swoje zdjęcia na grupy tematyczne, to osoby z zagranicy od razu zakładają, że jestem facetem. Inne sytuacje to już prawdziwy fenomen. Zdarza się, że ktoś na moim Instagramie pisze do mnie dziwne wiadomości z zapytaniem czy mogę wysłać mu swoje nagie zdjęcia. Wtedy piszę, że jestem fotografką i nawet takich nie posiadam. Zastanawiam się czasem, czy ci ludzie nie widzą, że na moim Instagramie są przeróżne twarze i przeróżne ciała.
Czy kobiety biorące udział w twoich sesjach pracują jako profesjonalne modelki, czy zdarza się, że są to osoby niedoświadczone?
– Wychodzę z założenia, że każdy jest fotogeniczny, każdy nadaje się do sesji zdjęciowej i nie powinniśmy się w żaden sposób ograniczać. Przyznam szczerze, że czasem wolę pracować z amatorkami, z dziewczynami, które nigdy wcześniej nie miały sesji zdjęciowej, bo okazują się mimo wszystko bardzo plastyczne. Wydaje im się, że są sztywne i nie potrafią pozować, a tak naprawdę można je bardzo ciekawie ustawić, tak żeby wyszły na zdjęciach jak najlepiej i najciekawiej.
Jak wygląda praca z niedoświadczonymi modelkami? Z jakimi przeciwnościami trzeba się wtedy mierzyć? Co sprawia największą trudność?
– Największym problemem w trakcie sesji jest to, że dziewczyny się stresują, są spięte, więc na start trzeba tą gęstą atmosferę rozładować. Z reguły przy takich sesjach sugeruję, żeby zacząć od zdjęć ubranych i stopniowo zrzucamy ciuchy. Faktycznie, jest w tym jakaś metoda. Te osoby po zdjęciu spodni i koszuli w samym staniku i majtkach czują się zrelaksowane, a nawet śmieją się z całej sytuacji, podchodzą do tego z dystansem. Uważam też, że trzeba dużo rozmawiać i żartować. Zawsze powtarzam, że widziałam więcej nagich kobiecych ciał niż nagich mężczyzn i już nic mnie nie zdziwi. Myślę, że to też pomaga, bo dziewczyny widocznie się po tym otwierają. Z resztą jesteśmy zbudowani tak samo i nie powinno nas nic dziwić.
Co jest najważniejsze w tworzeniu bezpiecznej i komfortowej atmosfery przy robieniu aktów?
– Na pewno w trakcie całego planowania sesji ważne jest, aby porozmawiać albo wymienić kilka wiadomości, żeby dowiedzieć się, czego jedna i druga strona oczekują. Jeśli nie dogadamy się na temat efektu, jaki chcemy osiągnąć, to ktoś może okazać się niezadowolony ze zdjęć. Ważna jest rozmowa przed sesją, co chcemy uzyskać, do jakiego momentu ktoś chce się rozebrać, z czym będzie się czuć komfortowo. Uważam, że jest to klucz do sukcesu.
Jak inni reagują na twoje prace? Spotkałaś się kiedyś z negatywnymi komentarzami?
– Tak, właściwie słyszę całe spektrum opinii na temat moich zdjęć, zaczynając od hejtujących, po te chwalące. Akceptuje to, że ktoś może coś lubić, a czegoś nie i to jest całkowicie zrozumiałe. Ludzie krytykują zarówno aspekty techniczne, jak i sam kontent, twierdzą, że nagość to nie sztuka i powinnam robić coś bardziej ambitnego. Zawsze mówię, że to tak jakby powiedzieć komuś, kto robi fotografię reportażową „zacznij teraz robić fashion, bo twoje zdjęcia są nudne i oklepane”. To działa na tej samej zasadzie.
Czy na przestrzeni lat postrzeganie nagości na fotografiach zmieniło się?
– Tak, zmieniło się i to na gorsze. Kiedy kilkanaście lat temu zaczynałam robić zdjęcia-akty i nagość na fotografiach była czymś w porządku. Nie spotykałam się z tekstami typu: „cycki to nie sztuka”. Ludzie chcieli dyskutować, pytali, dlaczego tu jest naga osoba, co chciałam przekazać i to było świetne. Teraz, przez szeroki dostęp do Internetu, to wszystko się trochę spłyciło. Gdy zaczynałam robić zdjęcia Facebook dopiero raczkował, nie było opcji grup, Instagram wszedł później, więc zdjęcia publikowaliśmy tylko na stronach tematycznych poświęconych sztuce i fotografii. Dostęp do sztuki jest teraz tak popularny, że ludzie ją spłycają. W dobie nagich selfie, onlyfansów i innych podobnych stron to nic szczególnego. Chociaż nadal uważam, że trzeba mieć jakieś umiejętności, żeby zrobić ładne zdjęcie pupy. Często umniejsza się taki typ fotografii, a ludzie naprawdę nie zdają sobie sprawy, że sesja aktowa czy bieliźniana to ciężka praca, bo właściwie musimy kontrolować wszystko – od ciała modelki, po to, jak układa się na niej bielizna. Musimy się nagimnastykować, żeby złapać odpowiedni kadr, czasami trzeba zastygnąć na pięć minut. Myślę, że ludzie, którzy mówią, że fotografia aktowa to pójście na łatwiznę chyba po prostu nigdy nie mieli z nią do czynienia.
Rozmawiała Marcelina GÓRSKA