Zwycięstwo Partii Wolności (PVV) w holenderskich wyborach parlamentarnych stanowi kolejny dowód na wzrost znaczenia populistycznych formacji politycznych na Starym Kontynencie. Lider Partii Wolności, Geert Wilders, słynie z głoszenia kontrowersyjnych haseł. Powszechnie porównuje się go do Donalda Trumpa. Nie tylko ze względu na charakterystyczną fryzurę.
Geert Wilders od lat funkcjonuje na holenderskiej scenie politycznej. Partię Wolności założył w 2006 roku. Wcześniej był działaczem Partii Ludowej na rzecz demokracji i wolności. Od 1998 roku zasiadał w holenderskiej Izbie Reprezentantów. Poglądy, które głosi Partia Wolności, łączą w sobie nurty charakterystyczne zarówno dla prawicy, jak i dla lewicy. Wilders zapowiedział ,,przywrócenie kraju Holendrom’’. Zwycięzca listopadowej elekcji uważa, że czynniki zewnętrzne zagrażają tradycyjnym holenderskim wartościom. W swoim przekazie publicznym akcentuje znaczenie tożsamości narodowej.
Niechęć do Europy, islamu i… Polaków
W celu zwiększenia poparcia wśród konserwatywnych obywateli na początku drugiej dekady XXI wieku Partia Wolności uruchomiła stronę internetową umożliwiającą składanie donosów na obywateli państw Europy Środkowo-Wschodniej podejmujących pracę na terytorium Holandii. Platforma cieszyła się dużą popularnością. Holendrzy najliczniej okazywali niechęć polskim emigrantom. Kampania niechęci do Polaków spotkała się z medialnym odzewem. Na stronie telewizji PownNed opublikowano głośny artykuł ,,Pijany Polak zabiera waszą pracę”.
Wilders słynie również z eurosceptycyzmu. Zdaniem lidera Partii Wolności Holandia powinna opuścić strefę euro i dokonać wyjścia z Unii Europejskiej porównywalnego z Brexitem. Partia Wolności stoi też na stanowisku krytykującym islam. Wilders postulował wprowadzenie do niderlandzkiej jurysdykcji zakazu korzystania z Koranu. Domagał się zamknięcia muzułmańskich szkół i uniemożliwienia budowy nowych meczetów. Wilders postrzega finansowanie fundamentalnego islamu przez Saudów za jedno z głównych zagrożeń współczesnej Europy. Apelował o konstytucyjną ochronę kultury judeochrześcijańskiej i humanistycznej.
Problemy oraz zagrożenia wynikające z masowej migracji trafiają do licznego grona obywateli Królestwa Niderlandów.
To właśnie różnica zdań wewnątrz rządu w podejściu do przyjmowania uchodźców doprowadziła do dymisji premiera i rozpisania przedterminowych wyborów. W przypadku Holandii problematyczną kwestią pozostaje także rynek mieszkaniowy. Koalicja rządowa pod przywództwem premiera Marka Ruttego zaniedbała kwestię mieszkalnictwa komunalnego. W ostatnich latach sporym problemem dla mieszkańców stały się zarówno ceny mieszkań, jak i brak nowych miejsc do zagospodarowania. Napływ imigrantów dodatkowo pogarsza sytuację.
W Europie rośnie popularność partii nacjonalistycznych prowadzących kampanię opartą na niechęci do masowej imigracji. Populiści akcentują potrzebę ochrony granic. Jednocześnie brakuje pomysłów na prowadzenie racjonalnej polityki migracyjnej. W obliczu zapaści demograficznej Starego Kontynentu utrzymanie rozwoju gospodarczego w państwach europejskich musi opierać się na pracy osób z zewnątrz. Niechęć do obcych wykorzystują politycy. Centroprawicowa partia, Bracia Włoscy, systematycznie zwiększała swoje poparcie w Italii. Liderka ugrupowania – Giorgia Meloni w 2022 roku została premierką Włoch. Do drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji dotarła Marie Le Pen, słynąca z nacjonalistycznych poglądów. W Niemczech rośnie popularność Alternatywy dla Niemiec (AfD). Z kolei na Słowacji ponownie stanowisko premiera objął Robert Fico.
Wybory do Tweede Kamer
22 listopada 2023 roku Holendrzy wybrali swoich przedstawicieli do Stanów Generalnych. W przypadku izby niższej, Tweede Kamer, na czteroletnią kadencję powołano 150 przedstawicieli narodu. Partia Wolności zdobyła 37 mandatów, o 20 mandatów zwiększając swój skład liczbowy w porównaniu do poprzedniej kadencji. Drugi wynik uzyskała lewicowa koalicja, z liderem w postaci Fransa Timmermansa. Partia Pracy (PvdA) wraz z Zielonymi (GroenLinks) zebrała łącznie 25 mandatów. Z kolei trzeci wynik w wyborach parlamentarnych przypadł liberalnej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD). Ugrupowanie polityczne urzędującego od 2010 roku na stanowisku premiera Marka Ruttego zdobyło 24 mandaty. W przeciwieństwie do zwycięzcy wyborów VVD zaliczyła wyraźny spadek popularności. W porównaniu z poprzednimi wyborami stracili 10 miejsc w parlamencie. Z kolei startujące osobno siły lewicowe w wyborach z 2021 roku poprawiły swój wynik o 9 mandatów.
Nowa Umowa Społeczna (NSC) może liczyć na 20 mandatów. W ławach Tweede Kamer zasiądą również politycy reprezentujący m.in. socjalliberalną partię D66, dbającą o interesy rolników BBB, chadecję (CDA), Partię Socjalistyczną (SP), Forum dla Demokracji (FvD), protestancką SGP oraz konserwatywną chadecję (ChristienUnie). Ciekawostką pozostaje partia DENK – lewicowa formacja polityczna lobbująca na rzecz mniejszości tureckiej w Królestwie Niderlandów. W porównaniu z wyborami z 2021 roku utrzymała swoją liczbę mandatów – DENK może liczyć na 3 miejsca w Tweede Kamer. Frekwencja wyborcza osiągnęła poziom powyżej 77%.
Przed Geertem Wildersem kolejne wyzwanie. Uzyskana liczba mandatów zmusza go do poszukania potencjalnych koalicjantów. Istnieje możliwość kooperacji pomiędzy Partią Wolności a pozostałymi ugrupowaniami reprezentującymi prawicowe wartości. Liderzy VVD, Dilan Yesilgoz oraz NSC, Pieter Omtzigt nie wykluczają podjęcia współpracy w ramach koalicji rządowej. Prawicowe partie mogą stworzyć siłę polityczną o wartości 81 mandatów. W przypadku niepowodzenia Wildersa misję sformowania rządu ma szansę uzyskać lider lewicy. Wspólnie z VVD, NSC, oraz z D66 mogliby liczyć na 78 mandatów.
Łukasz KAWA