Po drugiej stronie błękitnego globu temperatura polityki zdaje się rosnąć niczym w napomkniętym naczyniu. Chodzi o stosunki polityczne Chińskiej Republiki Ludowej, ale tym razem nie z leżącymi po drugiej stronie oceanu Stanami Zjednoczonymi Ameryki, lecz z innym krajem regionu, mianowicie z Filipinami.
Niedawno czterech członków załogi okrętu filipińskiej marynarki wojennej zostało zaatakowanych wodą pod ciśnieniem, którą wystrzelono w ich kierunku z armatki umieszczonej na statku należącym do Państwa Środka. Filipińczycy zmierzali wówczas w kierunku osadzonego na mieliźnie przy Drugiej Ławicy Thomasa okrętu „Sierra Madre”. Celem były rotacja załogi i dostarczenie zaopatrzenia. Podobna sytuacja miała miejsce w sierpniu zeszłego roku. Wtedy jednak sprawa nie była tak szeroko komentowana. Natomiast ten incydent morski odbił się szerokim echem wśród mieszkańców tamtej części świata. Wszystko dlatego, że władze Pekinu od pewnego czasu wydają się intensyfikować swoje wysiłki w kwestii sprawdzania, jak daleko pozwolą im się posunąć rządy sąsiednich państw.
Wolnoć Tomku w swoim domku
Sytuacji tej nie brak powagi, ale zgodności co do interpretacji wydarzeń już jak najbardziej brak. Filipińczycy uważają, zgodnie z ratyfikowaną przez kraje członkowskie ONZ w 1982 roku Konwencją o Prawie Morza, że chiński statek złamał prawo międzynarodowe, ponieważ wtargnął bez zezwolenia do ich wyłącznej strefy ekonomicznej. Już przed tym wydarzeniem filipińskie władze oskarżały Chiny o blokowanie tamtejszym rybakom dostępu do łowisk leżących w tejże strefie, utrudnianie misji zaopatrzeniowych oraz celowe niszczenie środowiska naturalnego. Chińczycy za to twierdzą, że zgodnie z ich wizją Morza Południowochińskiego obszar, o którym mowa, należy do nich.
Ktoś mógłby zapytać, czemu do granic na wodzie podchodzi się jak do tych na lądzie? Spieszę z odpowiedzią. Określają one (tak samo jak te naziemne) pole eksploatacji zasobów naturalnych w dyspozycji danej nacji, a więc wielkość jej rezerw. Ich ilość determinuje z kolei potencjał do osiągnięcia określonego poziomu zamożności (przez handel dobrami) oraz samowystarczalność energetyczną, co przekłada się bezpośrednio na bezpieczeństwo takiego społeczeństwa.
Chińczyk i Filipińczyk w jednym stali domu…
Wracając jednak do właściwego tematu, filipińskie MSZ oprotestowało „chińskie działania zaczepne” i wezwało do siebie zastępcę chińskiego ambasadora. Do sprawy odniósł się też rzecznik straży przybrzeżnej Filipin, komandor Jay Tarriela, ujmując sprawę w tymi słowami
– Ostatnie niesprowokowane akty presji i niebezpieczne manewry Chin przeciwko legalnej i rutynowej filipińskiej misji rotacyjnej i zaopatrzeniowej na ławicę Ayungin naraziły życie naszych obywateli i spowodowały obrażenia u Filipińczyków. Dodał też, że doszło do „powierzchownego uszkodzenia strukturalnego” statku w wyniku zderzenia z chińską jednostką. Zajście nie przeszło bez komentarza ze strony USA – Stany Zjednoczone, bliski sojusznik Filipin, zdecydowanie potępiają niebezpieczne manewry Chin – napisała na platformie „X” ambasadorka MaryKay Carlson.
Natomiast chińskie MSZ przez swoją rzeczniczkę przekazało – Działania chińskich służb były profesjonalne i powściągliwe, rozsądne i zgodne z prawem. Dorzucając później na briefingu prasowym w Pekinie – Chiny po raz kolejny wzywają stronę filipińską do zaprzestania naruszeń i prowokacji na morzu oraz powstrzymania się od podejmowania jakichkolwiek działań, które mogą skomplikować sytuację na morzu!
Prądy morskie, ale napięcia polityczne
Stosunki uczestników sporu dalekie są od idealnych. Są jednak uwarunkowane atmosferą gęstniejącą w tym punkcie Pacyfiku z roku na rok. Każdy tamtejszy rząd stara się radzić sobie z nieufnością wobec pozostałych nieco inaczej. Japonia zwiększa procent PKB wydawany na obronność, Wietnam próbuje umiejscowić się politycznie między Jankesami a spadkobiercami myśli Mao, za to wyspiarze z Luzonu i okolic (Filipińczycy), mimo podyktowanych historią, ambiwalentnych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, zacieśniają z nimi współpracę na polu militarnym.
Tymczasem Chińczycy bardzo starają się udowodnić, że zgodnie z pewną hipotezą, wśród wielu przypisywanych ich przodkom wynalazków znajduje się i tenis stołowy. Przynajmniej można tak mniemać, zważywszy na próbę odbicia niewygodnej piłeczki z napisem „zaczepny sąsiad”, przy użyciu komunikatu sformułowanego przez rzecznika chińskiego ministerstwa obrony – 23 marca filipiński okręt wojenny wtargnął na wody sąsiadujące z chińskim Ren’ai Jiao, próbując uzupełnić zapasy nielegalnego okrętu wojennego, który został wyrzucony na brzeg. Chińska Straż Przybrzeżna (…) zdecydowanie udaremniała filipińskie próby naruszania praw i prowokowania. Rzecznik Wu Qian wezwał również Filipiny do „zaprzestania naruszeń i prowokacji na rafie Ren’ai na Morzu Południowochińskim”. i do „zaprzestania wszelkich oświadczeń, które mogłyby doprowadzić do zaostrzenia sprzeczności i eskalacji sytuacji”.
Nawet najznamienitsi politolodzy, przynajmniej na tę chwilę, nie są w stanie przewidzieć, jakie perturbacje będą jeszcze wstrząsały omawianym wyżej regionem. Coraz bardziej agresywna polityka ChRL w połączeniu z rosnącym znaczeniem geopolitycznym akwenu Morza Południowochińskiego, pozwalają spodziewać się wzmożonego ryzyka eskalacji napięć w najbliższych latach.
Mateusz WASIELEWSKI