U progu rozstrzygającej fazy sezonu oba poznańskie kluby są coraz bardziej przyparte do ściany w kontekście realizacji swoich celów. Przyczynia się to do narastającej frustracji wśród kibiców. Lech i Warta końcówką rozgrywek zdefiniują swoje perspektywy na najbliższe miesiące.
Już czwarty sezon z rzędu Poznań może pochwalić się dwoma ekstraklasowymi zespołami. W tym czasie na koniec każdej ligowej kampanii kibice w stolicy Wielkopolski mieli powody do zadowolenia. W sezonie 2020/2021 Warta jako beniaminek przebojem zameldowała się w Ekstraklasie, kończąc rozgrywki na piątym miejscu. Zabrakło jej przy tym jednego punktu, by zakwalifikować się do eliminacji europejskich pucharów! Lech poważnie rozczarował, ale już rok później cieszył się z Mistrzostwa Polski. Minioną kampanię Warta skończyła jako ósma siła ligi, a „Kolejorz” stanął na najniższym stopniu podium i kapitalnie zaprezentował się w europejskich pucharach. Wydawało się zatem, że bieżące rozgrywki dla obu poznańskich drużyn mogą być naprawdę udane. Wymagania stawiane przed Wartą ograniczały się do rozwoju drużyny pod wodzą Dawida Szulczka i spokojnego utrzymania. Natomiast kibice Lecha mogli liczyć na to, że ich ulubieńcy odzyskają panowanie na krajowym podwórku i ponownie zagrają w Lidze Konferencji Europy. Tymczasem może okazać się, że pierwszy raz od powrotu Warty do Ekstraklasy oba kluby z Grodu Przemysława wyraźnie rozczarują poznańskich kibiców.
Niespełnione ambicje i zmiana
Po udanych występach w europejskich pucharach i końcówce ligowych zmagań, sympatycy Lecha Poznań do nowego sezonu podchodzili z dużym optymizmem. Argumentów pozwalających realnie wierzyć w spełnienie sportowych ambicji było naprawdę sporo. John van den Brom zdążył już dobrze zapoznać się z ligowymi realiami. Ponadto jakość gry jego drużyny w końcowej fazie poprzednich rozgrywek była bardzo przekonująca, a transfery nowych zawodników jawiły się jako solidne wzmocnienie kadry. Dobre nastroje podtrzymał udany start zmagań w Ekstraklasie oraz spokojny awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Wtedy nastąpił pierwszy poważny wstrząs, bo w rewanżowym spotkaniu ze Spartakiem Trnava Lechici skompromitowali się i polegli w dwumeczu, którego byli zdecydowanym faworytem. Przez dalszą część rundy jesiennej Lech lawirował pomiędzy zwycięstwami a kolejnymi blamażami. Los van den Broma przypieczętowała utrata dwubramkowego prowadzenia z Radomiakiem Radom w ostatnim meczu roku. Decyzja o zwolnieniu Holendra wydawała się być słuszna, bo wyglądało na to, że nie miał już on pomysłu na poprawę gry swoich podopiecznych.
Szokujące natomiast było zatrudnienie w jego miejsce Mariusza Rumaka. Zaufanie kibiców do nowego – starego trenera wzrosło po udanym początku rundy wiosennej w postaci wygranych z Zagłębiem Lubin i Jagiellonią Białystok. Ten drugi mecz miał być punktem zwrotnym. Po przekonującym zwycięstwie odniesionym na wyjeździe ze świetnie grającą Jagiellonią, Lech szybko zmniejszył stratę do czołówki. Nikt nie spodziewał się wtedy, że druga bramka dla Poznaniaków w tym meczu zapoczątkuje ich trwającą ponad osiem godzin serię bez strzelonego gola! Po rywalizacji w Białymstoku Lech rozegrał sześć ligowych spotkań, w których zdobył dziewięć na 18 możliwych punktów (stan na 11 kwietnia), a także odpadł z rywalizacji o Puchar Polski. Przeciętne wyniki, słaba gra i liczne problemy zdrowotne ważnych zawodników wprawiły kibiców we wściekłość. Wydaje się zatem, że nawet ewentualny tytuł mistrzowski nie doprowadzi do przedłużenia wygasającego w czerwcu kontraktu Mariusza Rumaka. Przed władzami Lecha wymagające zadanie, gdyż muszą nie tylko znaleźć nowego trenera, ale też przebudować kadrę zespołu. Latem odejdą prawdopodobnie Marchwiński i Velde, a trwające rozgrywki udowodniły, że niezbędne jest dokonanie wzmocnień nawet na kilku pozycjach.
Destabilizacja zamiast stabilizacji
W poważniejszej sytuacji jest jednak broniąca się przed spadkiem Warta Poznań. W przeciwieństwie do Kolejorza wciąż musi budować stabilne struktury finansowe i organizacyjne. W ostatnich latach ,,Zieloni’’ kończyli ligę kolejno na piątym, jedenastym i ósmym miejscu. Natomiast po 27 kolejkach rozgrywek 2023/2024 „Duma Wildy” zajmowała 14. lokatę, mając ledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Śmiało można dojść do wniosku, że Warta nie rozwija się tak jak tego by chciano, a być może czyni nawet regres. Wiele do życzenia pozostawia styl gry, ubogi w akcenty ofensywne. Sympatycy „Zielonych” coraz częściej sugerują, że formuła pracy z Dawidem Szulczkiem wyczerpała się. Warto wspomnieć, że prawdopodobnie jest to jego ostatni sezon w klubie rozgrywającym domowe mecze w Grodzisku Wielkopolskim. Coraz częściej mówi się o zainteresowaniu jego usługami ze strony Cracovii Kraków. W dodatku możliwe, że latem poznaniacy zdecydują się na sprzedaż swojego największego aktywa w kadrze, jakim jest Kajetan Szmyt.
Kluczowy czas
Problemy dwukrotnych Mistrzów Polski wychodzą poza sferę czysto sportową. Nie dość, że do tej pory Warta nie doczekała się budowy swojego stadionu w Poznaniu na miarę Ekstraklasy, to wydaje się, że nie ma praktycznie żadnych postępów w tym kierunku. Ciągłe rozgrywanie domowych meczów w Grodzisku Wielkopolskim niewątpliwie jest dla klubu uciążliwe i stanowi poważną przeszkodę w jego dalszym rozwoju. Ponadto 7 kwietnia prezes zarządu Warty Poznań S.A., Artur Meissner, odniósł się do dyskusji wywołanej wpisem użytkownika portalu „X” Aleksandra Frankowskiego, zawierającego dokument z Monitora Sądowego i Gospodarczego, w którym można było wyczytać, że na 30 kwietnia planowane było Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Warty Poznań S.A. w sprawie przeniesienia siedziby klubu z Poznania do Grodziska Wielkopolskiego. Meissner w swoim wpisie na portalu „X” napisał: „Zwołanie na 30 kwietnia walnego zgromadzenia akcjonariuszy, na którym może dojść do zmiany siedziby spółki, ma związek z procesem licencyjnym PZPN. Decyzja o przeniesieniu siedziby do Grodziska Wlkp. nie jest przesądzona. Nie ma planów zmiany nazwy spółki Warta Poznań” (tekst oryginalny). W związku z wszystkimi organizacyjnymi zawirowaniami, utrzymanie się w lidze może się dla „Zielonych” okazać warunkiem „być albo nie być”.
Zarówno przed Lechem, jak i Wartą bardzo ważne tygodnie. Najpierw w końcowej fazie sezonu muszą zawalczyć o swoje sportowe cele. Niezależnie od skuteczności ich realizacji, działaczy obu klubów czeka intensywne lato. W momencie publikacji tego artykułu możemy wiedzieć już znacznie więcej o sytuacji obu drużyn ze stolicy Wielkopolski.
Igor DZIEDZIC