W ostatnich latach obserwujemy fascynujący trend, który zyskuje na popularności w Polsce – gwiazdy sportu, które zawieszają buty na kołku, zaczynają kolejną przygodę jako politycy. To zjawisko przynosi świeże spojrzenie na polityczną scenę. Kwietniowe wybory samorządowe były wyraźnym potwierdzeniem tego trendu, kiedy liczne postaci ze świata sportu zdecydowały się na dołączenie do władz samorządowych.
W połowie lat 90. XX wieku brazylijski senator Romario da Souza Faria i prezydent Liberii George Weah należeli do ścisłej czołówki najlepszych piłkarzy na świecie. W latach 1994 i 1995 zostali wybrani najlepszymi zawodnikami świata w plebiscycie FIFA. Polscy sportowcy próbujący swoich sił w polityce nigdy nie osiągnęli takich sukcesów sportowych ani też podobnej popularności. W XXI wieku, polscy sportowcy zaczęli coraz aktywniej uczestniczyć w życiu politycznym, szczególnie w wyborach parlamentarnych. Selekcja obejmowała zawodowych wyczynowców, którzy odnieśli istotne sukcesy międzynarodowe lub byli wielokrotnymi reprezentantami Polski, ewentualnie pełnili z sukcesami funkcje trenerów kadry narodowej. Jednak jedynie Krzysztof Hołowczyc regularnie pojawiał się w rankingu najpopularniejszych polskich sportowców, co sugeruje, że większość polityków rekrutujących się z grona byłych atletów należała raczej do drugiego szeregu popularności.
Sportowcy-politycy często podtrzymywali swoją popularność, po zawieszeniu butów na kołku, poprzez udział w programach rozrywkowych, epizodyczne role w serialach czy reklamach. Jednak, poza wspomnianym już rajdowcem, żaden z nich nie osiągnął takiej gwiazdorskiej pozycji, jak za czasów kariery pierwszego wyboru. W przeszłości niektórzy byli reprezentanci Polski w piłce nożnej, tacy jak Jan Tomaszewski, Cezary Kucharski, a nawet mistrz olimpijski w rzucie młotem Szymon Ziółkowski, zasiadali w parlamencie. Jednak trzeba przyznać, że nie były to pierwszoplanowe postaci sceny politycznej.
Która partia gwarantuje mandat?
Zdecydowana większość sportowców, którzy zdobyli mandaty parlamentarne, osiągnęła ten sukces, startując z list wyborczych Platformy Obywatelskiej. Wydaje się, że PO jest też partią najbardziej otwartą na rekrutację kandydatów o znanych twarzach i nazwiskach. Inicjatywa startu w wyborach najczęściej wychodzi ze strony partii, a dla Platformy charakterystyczne jest to, że oferty dostają przede wszystkim sportowcy i trenerzy krótko po zakończeniu kariery, kiedy są jeszcze kojarzeni z niedawnymi sukcesami lub są popularni dzięki aktywności w innych sferach, takich jak udział w programach telewizyjnych, serialach czy działalność charytatywna. W kilku przypadkach można zauważyć, że partia zachęca, by pierwszym etapem kariery politycznej był start w wyborach lokalnych i działalność w politycznych strukturach samorządowych.
Wspomniana taktyka z pewnością jest realizowana w przypadku wielokrotnej medalistki, gwiazdy lekkoatletyki, czyli Małgorzaty Hołub-Kowalik. Zapowiadany koniec kariery biegaczki coraz bliżej, ale przyszłość już zaplanowana, a nawet zapewniona mandatem. Była radna miasta Koszalina w kwietniowych wyborach samorządowych, dostała się do sejmiku województwa zachodniopomorskiego. Konsekwentnie startowała z listy Koalicji Obywatelskiej, a nawet była jej liderką. Jak na sprinterkę przystało, wygrała z dużą przewagą tym razem nie sekund, a liczby głosów. Zdobyła ich ponad 24 tysiące, co otwiera jej drzwi do myślenia także o większej polityce. Biorąc pod uwagę metodę zastosowaną w karierze politycznej, możliwe, że biegaczka znajdzie się na listach partii Donalda Tuska w przyszłych wyborach parlamentarnych.
Wśród polityków-sportowców nie było poważnych kontrowersji ani skandali, co przekładało się na brak transferów między klubami parlamentarnymi. Jedynym wyjątkiem był przypadek Jana Tomaszewskiego, który został usunięty z klubu parlamentarnego PiS po kontrowersyjnych wypowiedziach. Mimo różnic politycznych politycy-sportowcy rzadko kiedy realizowali indywidualną agendę polityczną. Najczęściej wykorzystuje się znane, a często wręcz uwielbiane postacie, do zapewnienia partii dodatkowego mandatu, szczególnie w okręgu, w którym jest mało popularna. Przecież sport łączy sprzymierzeńców różnych opcji politycznych, czemu więc nie miałoby to zaowocować kolejnym miejscem w parlamencie?
Różnice w aktywności poszczególnych polityków są znaczące. Dane publikowane przez oficjalny serwis parlamentarny pozwalają na sprawdzenie liczby wypowiedzi, interpelacji i zapytań składanych przez poszczególnych parlamentarzystów, a także tego, jak ze swoim wynikiem lokują się na tle wszystkich parlamentarzystów danej kadencji. Parlamentarzyści o większej liczbie aktywności tego typu mają większą szansę na otrzymanie miejsca na listach w kolejnych wyborach. Jednocześnie nieobecności na posiedzeniach dotyczyły głównie Cezarego Kucharskiego, który na czas pełnienia mandatu nie zrezygnował z działalności gospodarczej jako menedżer piłkarski. Natomiast Krzysztof Hołowczyc jako europarlamentarzysta, miał bardzo niską frekwencję, uczestnicząc w mniej niż 40% posiedzeń Parlamentu Europejskiego.
Niewątpliwie, pojawienie się sportowców na scenie politycznej wnosi do dyskusji nową dynamikę.
Niezależnie od tego, czy ich kariery w polityce są równie błyskotliwe jak na boisku, ich zaangażowanie przyciąga uwagę i często zachęca wielu kibiców do zagłosowania na ulubionego sportowca. Jest to także wyzwanie dla nich samych, ponieważ muszą przystosować się do nowych reguł gry i nauczyć się efektywnie (a czasami też efektownie) działać w ramach systemu politycznego.
Oliwia MAZIOPA