Liga NBA w czerwcu obchodziła 78. urodziny. Pomimo tak długiej historii, rok 2024 w pewnym sensie będzie dla niej wyjątkowy. Pierwszy raz w historii draft do ligi trwał nie jeden, lecz dwa dni. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się też, by 55. wybór wywoływał większe emocje od pierwszego. Wszystko za sprawą rodziny James.
LeBron James po raz kolejny zapisał się w annałach NBA. Urodzony w 1984 roku zawodnik na swoim koncie ma wiele osiągnięć i rekordów. Jest on między innymi najlepiej punktującym zawodnikiem w historii ligi oraz spędził na parkiecie najwięcej minut spośród wszystkich zawodników. Dzięki tegorocznemu draftowi, będzie mógł dopisać kolejne osiągniecie do swojej okazałej kolekcji. Wszystko za sprawą wyboru dokonanego przez Los Angeles Lakers, których barwy LeBron reprezentuje. Mając 55. wybór w tegorocznym drafcie, sięgnęli po Bronnego Jamesa, syna LeBrona. Pierwszy raz w historii NBA syn i ojciec będą zawodnikami tej ligi w tym samym czasie, co więcej będą grać w tym samym zespole. Złośliwi twierdzą, że wybór Bronnego to nic innego jak nepotyzm, a jego dołączenie do zespołu wynika z obecności słynnego ojca w kadrze Lakers. Sam James Jr. prosił, aby wybrać go nie ze względu na tatę, lecz na jego umiejętności. Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że aspekty marketingowe i konotacje rodzinne wzięły górę podczas selekcji Bronnego. W tegorocznej lidze letniej (z ang. Summer League), Bronny radzi sobie przeciętnie, żeby nie powiedzieć – słabo. W dotychczasowych meczach, w których zagrał (stan na 22 lipca), nie rzucił więcej niż 13 punktów. Dalton Knecht, który również został wybrany w tegorocznym drafcie przez Lakers radzi sobie dużo lepiej i jest wiodącą postacią w ekipie z miasta aniołów. Jednakże gołym okiem widać, że z meczu na mecz poprawia swoją skuteczność.
O co w tym całym drafcie chodzi?
Draft to coroczny nabór młodych graczy do ligi praktykowany głównie w Stanach Zjednoczonych. W NBA kluby mają po dwa picki, czyli łącznie 60 graczy trafia do ligi każdego roku. Kolejność wyborów jest odwrotna do zajętych miejsc w trakcie poprzedniego sezonu. W tym sezonie pierwszy wybór otrzymał klub Atlanta Hawks. Zespoły mogą swoje picki „przehandlować” podczas wymian zawodników. Żeby lepiej zobrazować taką wymianę, warto posłużyć się przykładem: w lutym ubiegłego roku New York Knicks dokonało wymiany z Portland Trail Blazers. Do Nowego Jorku powędrował zawodnik Josh Hart, natomiast do Portland Cam Reddish oraz pierwszy wybór ówczesnego draftu. W tym roku Los Angeles Lakers dysponowali 17. oraz 55. wyborem i postawili na wspomnianych już Knechta i Jamesa Jr. Aby porównać skalę talentu LeBrona i Bronnego. wystarczy spojrzeć z jakim numerem byli wybierani. Ojciec w 2003 roku został wybrany przez Cleveland Cavaliers z pierwszym numerem draftu, natomiast jego syn 23 lata później z 55.
Doścignąć niedoścignionego
Na Bronnym spoczywa ogromna presja oczekiwań, na każdym kroku będzie porównywany z wybitnym ojcem. Będzie to niewspółmierne do tego, jakimi umiejętnościami dysponuje syn LeBrona. Wybór praktycznie na końcu draftu może to potwierdzać, lecz nie zawsze jest on adekwatny do osiąganych później wyników w NBA. Jednym z najświeższych przykładów może być Nikola Jokić. Serb w 2014 roku został wyselekcjonowany z 41. numerem, a w 2023 poprowadził Denver Nuggets do mistrzostwa NBA i został wybrany najlepszym zawodnikiem finałów. Marcin Gortat, który spośród Polaków spędził najwięcej sezonów w NBA, wybrany był z 57. numerem, co nie przeszkodziło mu spędzić 13 lat w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Takich przykładów jest oczywiście znacznie więcej. To sprawia, że przed Bronnym Jamesem drzwi do kariery w NBA są szeroko otwarte i to, jak on tę szanse wykorzysta zależy tylko od niego. Ma się od kogo uczyć i zapewne spędzi z ojcem wiele godzin na sali koszykarskiej, aby szlifować umiejętności.
Wojciech JAŚKOWIAK