Premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak z Partii Konserwatywnej zarządził przyspieszone wybory parlamentarne, które odbędą się 4 lipca. Pierwotnie miały one się odbyć późną jesienią, ale lider torysów zdecydował się na ich zorganizowanie ze względu na obecnie panującą „korzystną sytuację gospodarczą” i „ciężko wypracowaną stabilność”. Nie jest jednak tajemnicą, że notowania Partii Konserwatywnej są fatalne, a prognozy wskazują, że mogłyby się jeszcze pogorszyć, gdyby wybory odbyły się pod koniec roku.
Gdy Sunak ogłaszał decyzję o przyspieszonej elekcji, na Downing Street 10 lał deszcz, a garnitur premiera był cały przemoczony, aura nie oszczędziła również jego fryzury\. Mimo to, oprócz szczegółów dotyczących wyborów, Sunak powiedział również parę słów na temat taktyki na kampanię wyborczą oraz swoich przeciwników politycznych:
– Teraz nadeszła chwila, aby Wielka Brytania wybrała swoją przyszłość i zdecydowała, czy chce wykorzystać postęp, jaki poczyniliśmy, czy też zaryzykować powrót do punktu wyjścia i braku pewności – mówił premier. Dodał również, że lider labourzystów Keir Starmer wybiera zawsze łatwe, niekoniecznie najlepsze rozwiązania. Jego rywale z Partii Pracy drwili, że okoliczności, w jakich przemawiał lider torysów, podsumowują jego niespełna dwuletnią kadencję na stanowisku szefa rządu.
Konserwatywne meandry
Od 2016 roku, kiedy to David Cameron odchodził ze stanowiska po przegranym referendum ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, Brytyjczycy mieli już czterech premierów z tego samego ugrupowania. Od 2016 do 2019 roku urząd ten piastowała Theresa May. Dostała ona zadanie wynegocjowania korzystnej umowy warunkującej wyjście z UE. Przyspieszone wybory parlamentarne w 2017 roku wygrali torysi, co według May umocniło jej pozycję negocjacyjną. Partia Konserwatywna straciła jednak większość w Izbie Gmin, co w 2019 roku zaowocowało trzykrotnym odrzuceniem umowy przez parlament. W wyniku tego urząd premiera objął Boris Johnson, który również zaczął kadencję od trzech przegranych głosowań. Po nieudanej próbie zawieszenia 21 posłów Partii Konserwatywnej ogłosił kolejne przedterminowe wybory, w których torysi odzyskali większość w Izbie Gmin. Umowa z UE została przyjęta, jednak po licznych skandalach związanych m.in. z przyjęciami urządzanymi w czasie pandemii, Johnson odszedł ze stanowiska premiera, a jego miejsce zajęła Liz Truss. Jej kadencja trwała tylko 45 dni i zgodnie z badaniami YouGov była najbardziej negatywnie ocenianą osobą na tym stanowisku w historii.
Zmęczenie Brytyjczyków
25 października 2022 roku na stanowisko premiera Wielkiej Brytanii został zaprzysiężony Rishi Sunak. Musiał znaleźć rozwiązania na gwałtowne wzrosty cen, wysoką inflację i migrantów spływających do Wielkiej Brytanii kanałem La Manche. Ten ostatni problem miał zostać rozwiązany przez tzw. Rwanda asylum plan. Umożliwiał on deportację osób ubiegających się o azyl, przypływających do Wielkiej Brytanii „małymi łodziami”. Ustawa została okrzyknięta jako niezgodna z Europejską Kartą Praw Człowieka. Były angielski piłkarz Gary Lieneker napisał na X, że to „prawo podobne do tego z Niemiec z lat 30”. Sunak był również oskarżany o spóźnione działania podczas ewakuacji obywateli brytyjskich z ogarniętego wojną Sudanu. Na początku otwartego konfliktu izraelsko-palestyńskiego w 2023 roku popierał Izrael i mówił, że ma on „pełne prawo do obrony”. Wspierał jednak humanitarnie Palestyńczyków. Obecnie jest za zawieszeniem broni, ale nie zgadza się na aresztowanie Benjamina Netanyahu, jeśli znajdzie się na terytorium Wielkiej Brytanii po majowym wyroku MTK w Hadze. W dodatku premier wyszedł wcześniej z obchodów rocznicy D-Day w Normandii, aby udzielić wywiadu telewizji ITV. Wydarzenie to zostało skrytykowane przez wojskowych obecnych na uroczystości oraz jego lewicowych rywali. Już na początku kadencji Sunaka Partia Pracy wyprzedzała jego ugrupowanie o ponad 25 punktów procentowych z wynikiem ponad 50%. W maju 2023 roku w lokalnych wyborach w Anglii torysi stracili ponad 1000 miejsc w lokalnych zgromadzeniach. W tegorocznych wyborach samorządowych Partia Konserwatywna straciła kolejne 500 miejsc, co spowodowało, że mają oni w sumie mniej mandatów od Liberalnych Demokratów.
Zupełnie inaczej wygląda teraz sytuacja lidera labourzystów Keira Starmera. Kolejne skandale i wpadki partii Rishiego Sunaka oraz samego premiera działają na korzyść Partii Pracy. Średnio od trzech miesięcy ich przewaga nad torysami wynosi ponad 20 p.p. Starmer i jego ekipa bardzo mocno angażują się w kampanię na południu Wielkiej Brytanii, gdzie dotychczas socjaldemokraci nie mogli przełamać „niebieskiej ściany”.
– Musimy wygrywać wszędzie. W 2019 roku przegraliśmy bardzo dotkliwie, więc naszą strategią zawsze było musieć i chcieć wygrywać, gdzie tylko się da – mówił w czerwcowym wywiadzie dla „The Guardian” lider Partii Pracy. W programie lewicy znajduje się m.in. skrócenie kolejek do lekarzy, zbliżenie się do UE, stabilność gospodarcza, bezpieczeństwo narodowe i liczne przywileje socjalne, jak np. zwiększenie liczby miejsc dla dzieci w żłobkach. Ważnym problemem dla Starmera wydaje się też załatanie dziury kadrowej w służbie zdrowia. W puli propozycji Partii Pracy znajduje się podatek dla absolwentów zamiast czesnego w trakcie trwania studiów.
Wybory odbędą się 4 lipca, jednak wiele wskazuje na to, że po 14 latach do rządzenia powróci Partia Pracy. Ekstremalnie trudno Partii Konserwatywnej będzie nadrobić starty poniesione przez dwa lata rządów Rishiego Sunaka, ale i nie tylko. Wydaje się, że ogłoszenie wcześniejszych wyborów miało na celu ukrócenie mąk rządzących torysów.
Filip STACHOWICZ