Do tematu odświeżonych wersji starszych gier podchodzę z dystansem. Na moje nieszczęście, większość z nich okazuje się po prostu zwykłym skokiem na kasę. A ja, jako niezwykle sentymentalny gracz, który nie może przejść obojętnie obok swoich ulubionych tytułów, raz zarazem wpadam w pułapkę wydawców wydając przy tym niebotyczne ilości pieniędzy za, po prostu, niedokończony produkt. Na szczęście, w przypadku Persony 3 ReLoad było zupełnie inaczej.
Swoją przygodę z serią Persona zacząłem zaraz na początku studiów. Jak już wcześniej wspomniałem, jestem raczej typem sentymentalisty, zatem idealnym sposobem na powrót do licealnych lat okazała się właśnie trzecia odsłona serii, która swoją premierę miała już w 2006 roku. Jako świeżo upieczony student godzinami zagrywałem się w już wtedy dosyć wiekową wtedy produkcję, która skutecznie odganiała mnie od książek czy świeżo wypisanych fiszek. Ogrywając ówczesną wersję Persony na konsolę PSP czułem się trochę, jakbym znów przeniósł się w czasie do lat szkolnych. I choć zupełnie nie przeszkadzały mi niektóre zbędne mechaniki czy oprawa graficzna wyraźnie przestarzała jak na nasze czasy, w głębi serca uważałem, że ta produkcja zasługuje na odrobinę uwagi ze strony młodszych graczy. Tak oto dochodzimy do roku 2024, kiedy to fani doczekali się pierwszej odświeżonej gry z serii Persona. I, o matko, jaka ta gra jest dobra!
Po nową Personę sięgnąłem ze względu na swoją długoletnią sympatię, choć szczerze mówiąc, wahałem się. Gdybym wcześniej nie miał do czynienia z tym niesamowicie popularnym jRPGiem bez chwili zastanowienia sięgnąłbym po najnowszą produkcję Atlusa. Jednakże, jak na grę którą udało mi się ukończyć wielokrotnie, cena wydawała mi się nieco przesadzona. Finalnie, zdecydowałem się na, być może, niekoniecznie odpowiedzialny zakup jak na kieszeń biednego studenta i szczerze mówiąc – nie żałuję. Persona 3 ReLoad oferuje starszym graczom więcej, niż można było się spodziewać. Pod względem technicznym wszystko działa tak jak powinno: rozdzielczość została wyraźnie podbita, tekstury i cienie zostały dopasowane do współczesnych standardów a gra nie wymaga przy tym komputera czy konsoli rodem z NASA. Na plus oprawy graficznej przemawiają także nowe przerywniki filmowe, modele postaci a także wyśmienicie zaprojektowany HUB czy menu główne. Kolejną rzeczą, która jako pierwsza rzuca się w oczy są także polskie napisy, dzięki którym gracze i graczki niezaznajomieni z językiem angielskim będą mogli w końcu zapoznać się fabułą Persony 3.
Gameplay Persony 3 ReLoad, podobnie jak w innych odsłonach serii, możemy podzielić na dwie części. Ta pierwsza skupia się raczej na zupełnie normalnych aspektach życia. Chodzimy do szkoły, nawiązujemy relacje, uczymy się do egzaminów, poznajemy różne ciekawe miejscówki w mieście czy też dorabiamy po godzinach w lokalnej kawiarni. Wykonując daną czynność poświęcamy część dnia, w której to nasz bohater rozwija swoje umiejętności. Na przykład: dzień zaczynamy zajęciami w szkole, po których to możemy spędzić nieco czasu z przyjaciółmi w mieście aby finalnie nieco pouczyć się w internacie. Jednakże nudne, uczniowskie życie to nie jedyna część Persony.
Okazuje się, że nasz bohater posiada moc przyzywania tytułowych Person – istot, pełniących rolę karykaturalnej personifikacji osobowości danego człowieka. Persony mogą służyć jako broń przeciwko Cieniom, czyli bestiom, które to zagrażają niczego nieświadomym ludziom podczas tzw. „Godziny Mroku”, która stanowi dodatkową ukrytą godzinę w ciągu doby. To właśnie podczas tej godziny, nasz bohater a także garstka jego rówieśników będzie walczyć o bezpieczeństwo niczego nieświadomych ludzi. Brzmi jak typowe, choć nieco zawiłe, anime. Wiem. Aczkolwiek zapewniam, że Persona ma o wiele więcej do zaoferowania pod tym względem niż tylko sztampową siłę przyjaźni, która w magiczny sposób zawsze zapobiega nieubłagalnej zagładzie ludzkości. Jak na dosyć wiekową produkcję, Persona z pełną finezją opowiada nam historie ciężkie i zdecydowanie nieprzyjemne. Nowa wersja trzeciej odsłony może pochwalić się także nowymi dialogami, które nadają charakteru postaciom rozwijając przy tym i tak zawiłą historię. Na nowych dialogach zdecydowanie najbardziej zyskują nasi towarzysze boju, którzy w porównaniu do wersji z 2006 roku, nareszcie zyskują nieco osobowości. Zdecydowany wpływ na ten aspekt gry miała także zmiana aktorów głosowych, którzy tchnęli nieco ducha w i tak już barwne postacie.
Na uwagę zasługuje również wyróżniająca się ścieżka dźwiękowa, która oprócz oryginalnych kompozycji autorstwa Shoji Meguro została wzbogacone o nowe, prześladujące mnie po dziś dzień utwory. Jazzowe brzmienia „Color Your Night” potrafią skutecznie umilić codzienne obowiązki w grze (a także poza nią), natomiast zagrzewające do walki „It’s Going Down Now” sprawia, że miejscami nudne i powtarzalne walki stają się czystą przyjemnością. I choć na początku zmiana wokalistki prowadzącej nieco mnie irytowała, finalnie dałem się przekonać wokalom Azumi Takahashi. Cieszę się, że twórcy z takim szacunkiem podeszli do kultowej muzyki znanej także z innych odsłon serii.
Odświeżenia doczekała się także wcześniej wspomniana walka, która pozwala nam w pełni wykorzystać potencjał zdobywanych Person. Jednakże ten aspekt gry, w mojej opinii, uległ zdecydowanie najmniejszym zmianom. Podobnie jak w Pokemonach, nasze zadanie polega na znalezieniu słabości przeciwnika. Gdy już odkryjemy, na jakie ataki podatni są nasi adwersarze, walka staje się formalnością. Jak widać niedociągnięcia się zdarzają nawet weteranom. Jednakże gorąco zachęcam was – Persona to naprawdę dobry tytuł, który warto poznać przynajmniej ze względu na fabułę.
Piotr RYDZ