Znicz zgasł, lecz emocje nie opadły. Podsumowanie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu

Zachód słońca w Paryżu / Źródło: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/zachod-slonca-w-paryzu-nad-luwrem-obok-eiffla-14681748/ fot. Gökberk Keskinkılıç

11 sierpnia zakończyły się XXXIII Letnie Igrzyska Olimpijskie organizowane w stolicy Francji. Mimo upływu dni, wydarzenie to nie znika z ust komentatorów i fanów sportu. Nie brakowało kontrowersji, wzruszeń oraz rozczarowań.  

Otwarcie tych Igrzysk przejdzie do historii. Paryż gospodarzem był już dwukrotnie – w 1900 oraz w 1924 roku. Oczekiwania wobec wydarzenia były ogromne, tym bardziej że Francja miała się stać stolicą sportu ponownie po 100 latach. Organizatorom zależało więc na podkreśleniu tradycji, historii oraz przemian, jakie dokonały się w kraju. Francuzi wysoko postawili sobie poprzeczkę, decydując się na pierwsze w historii uroczyste otwarcie igrzysk poza stadionem olimpijskim. Pomysł wyjścia sportowców do ludzi okazał się strzałem w dziesiątkę. Pomimo ulewnego deszczu 300 tysięcy kibiców zebrało się przy brzegach Sekwany, aby przywitać reprezentantów, którzy płynęli na barkach. Uroczystość trwała nieco ponad cztery godziny. Jej kulminacyjnym momentem było oczywiście zapalenie znicza olimpijskiego. W tym roku miał on formę balona, który po rozbłyśnięciu wzniósł się nad Paryż. Była to forma uhonorowania braci Montgolfier – francuskich pionierów latania. Na podkreślenie zasługuje oprawa muzyczna. Tożsamość głównych wykonawców była trzymana w tajemnicy do ostatniego momentu. Świetnie po francusku zaśpiewała Lady Gaga, lecz zapierający dech w piersiach wstęp należał do Celine Dion, która po 3 latach nieobecności na scenie, stanęła na wieży Eiffla i wykonała „Hymne A L’Amour” z repertuaru Edith Piaf. Dużą kontrowersję wzbudził występ, który w rozumieniu widzów „parafrazował” Ostatnią Wieczerzę. Dyrektor artystyczny Thomas Jolly tłumaczył w rozmowie z portalem BFMTV, że pokaz nie miał na celu urażenia uczuć religijnych, lecz podkreślenie równości i akceptacji. Inspiracją była pogańska uczta, na której pojawili się bogowie Olimpu. Obecny był tam Dionizos, bóg świętowania i ojciec Sekwany.  

To oni skradli show 

Omówienie, nawet bardzo krótkie, poszczególnych dyscyplin oraz ich wyników byłoby niemożliwe w tym formacie, a co gorsza mogłoby być odrobinę monotonne. Dlatego pozwolę sobie na zwięzłe wymienienie momentów i osób, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Na początek Novak Djoković, który w wieku 37 lat wspiął się na szczyt fizycznych możliwości i zdobył swoje pierwsze złoto olimpijskie. Niezwykle wzruszający moment, nawet jeśli nie jest się jego fanem. Do ulubionych polskich akcentów należy oczywiście rekord świata i złoty medal Aleksandry Mirosław, która wspina się po ściance szybciej niż inni spadają. Polka najpierw ustanowiła rekordowy czas 6,21 s, żeby za chwilę zmienić go na 6,06s. Do historii przejdzie również Stephen Curry, amerykański koszykarz, który w ostatniej minucie meczu o złoto 4-krotnie rzucił za trzy punkty i zapewnił USA zwycięstwo w ich koronnej dyscyplinie.  

W Internecie króluje dwójka sportowców. Pierwszym z nich jest reprezentant Turcji w strzelectwie Yusuf Dikec. 51-latek zdobył srebro, strzelając w klapkach i z jedną ręką w kieszeni, bez żadnych gadżetów wspomagających pole widzenia, bardzo w tej dyscyplinie popularnych. Jego popularność nie ograniczyła się do Internetu. Zaczęli go naśladować inni sportowcy, którzy po wygranej markowali jego pozę. Drugą bohaterką memów stała się Rachael Gunn, reprezentantka Australii w breakdance. Co ciekawe dyscyplina ta pojawiła się na igrzyskach po raz pierwszy i prawdopodobnie ostatni. Wykładowczyni akademicka za swój “taniec kangura” otrzymała 0 punktów. Jak sama przyznała nie chciała rywalizować z innymi zawodniczkami, lecz pokazać coś oryginalnego, bo taką szansę ma się raz w życiu.  

Ostatecznie w klasyfikacji medalowej zwyciężyły Stany Zjednoczone, na drugim miejscu uplasowały się Chiny, a podium zamknęła Japonia. Polska w rankingu uplasowała się na 42. pozycji. Podczas igrzysk padło 14 rekordów świata. To stosunkowo mało, porównując wynik chociażby do poprzednich Igrzysk w Tokio, gdzie padły 22 rekordy.  

Dziewczyny trzymają poziom 

Poolimpijskie nastroje w kraju można określić jako słodko-gorzkie. Polscy sportowcy dostarczyli nam wiele powodów do radości i wzruszeń, przywieźli także 10 medali. Tylko 10 czy aż 10? Dyskusje wokół tematu trwają cały czas. Warto jednak zauważyć, że osien z tych medali należy do kobiet, a dwa do mężczyzn. Polki pokazały się ze znakomitej strony. Triumf naszych szpadzistek w walce o brąz wyświetlany jest na całym świecie w spotach podsumowujących te igrzyska. Radość Aleksandry Jareckiej pokazała jak wiele kosztował je ten występ. Złoto Aleksandry Mirosław – klasa sama w sobie. Medal (brązowy) w tenisie dzięki Idze Swiątek zdobyliśmy pierwszy raz w historii. Srebro w boksie Julii Szeremety to medal po 30 latach przerwy w tej dyscyplinie, a krążek (również srebrny) w slalomie kajakowym po 20 latach wywalczyła dla Polski Klaudia Zwolińska. Medale zdobyły też: Daria Pikulik (srebro w kolarstwie torowym), Aleksandra Kałucka (brąz we wspinaczce na czas) i Natalia Kaczmarek (brąz w biegu na 400 metrów). Warto też podkreślić, że po raz pierwszy powołanie na igrzyska uzyskało więcej kobiet niż mężczyzn. Nie można ujmować medalom zdobytym przez panów. Srebro siatkarzy i brąz w wioślarstwie ważą równie dużo.  

Szkoda, że sytuacji na zawodach nie odzwierciedla podział stanowisk w zarządach związków sportowych. Polskie sportsmenki wzięły udział w spocie, emitowanym w trakcie Igrzysk, mówiącym o niedoreprezentowaniu kobiet we władzach polskiego sportu. Jedynie w czterech na 69 polskich związków sportowych funkcję prezesa sprawuje kobieta. Zmiany już na horyzoncie…

Otwarcie Igrzysk tylko rozbudziło nasz apetyt na równie dobre zakończenie. Co do efektu zdania są podzielone. Ceremonia odbyła się tym razem na Stade de France. Ogień olimpijski niósł tegoroczny bohater Francji – Leon Marchand, który zdobył pięć medali w pływaniu, z czego cztery złote. Gospodarze uraczyli widzów wieloma występami artystycznymi i muzycznymi, które w moim odczuciu były nie tylko zbyt długie, lecz także nieco ponure jak na taką okazję. Duże oczekiwania wiązały się z Tomem Cruise’em i jego pokazem kaskaderskim. Skończyło się jedynie na spuszczeniu na linie z dachu budynku; myślę, że fani liczyli na coś więcej. Następnie aktor odjechał z flagą olimpijską na motorze i pojawił się w… Los Angeles, gdzie za cztery lata odbędą się kolejne igrzyska.  Na plaży czekały już takie gwiazdy jak Snoop Dogg, Red Hot Chili Peppers i Billie Eilish. Teraz pozostaje nam tylko czekać, co zaprezentują Amerykanie. Francja zdała egzamin i choć nie udało się wyczyścić Sekwany, to Paryż pozostanie zapamiętany jako miasto sportu i tolerancji.  

Maja ZIELIŃSKA