Fikcja do potęgi fikcji

,,The Crown” to nieoczywisty przykład fan-fiction. 
Źródło: Materiały promocyjne Netflixa

Pojęcie satysfakcji w gronie fandomów jest jak studnia bez dna, bo niezależnie od ilości materiałów mieszczących się w granicach danego uniwersum zawsze będzie ich zbyt mało. Chęć opowiedzenia historii na nowo, opisania losów bohaterów przed lub po głównej linii fabularnej to tylko jedne z wielu możliwości, które pozwalają ukoić pragnienie ponownego zanurzenia się w wyobrażonym świecie. 

Fan-fiction to niewątpliwie wyjątkowe zjawisko. Obecnie kojarzy się przede wszystkim z opowiadaniami publikowanymi na Wattpadzie, od osławionego ,,After’’ Anny Todd zaczynając, a kończąc na ,,Idea of You’’ autorstwa Robin Lee. Druga z wymienionych książek niedawno doczekała się ekranizacji z Anne Hathaway w roli głównej bohaterki. Elementem spajającym obie historie, o dziwo, jest Harry Styles. Jeden z liderów nieistniejącego już zespołu One Direction, rozpalił emocje nastolatek na tyle mocno, że z chęcią umieszczają go w stworzonej przez siebie (nie)realnej rzeczywistości. Główną rolę w sztuce wyboru wzorca – w tym przypadku przystojnego piosenkarza – wydaje się pełnić kryterium dostępności. Im większy dystans, tym trudniej oprzeć się pokusie transformacji danej persony tak, aby znajdowała się w tym samym kręgu co bohaterowie historii. Niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znika bariera charakterystyczna dla artystów i fanów, a twórca z rozmysłem umieszcza swój ,,wzorzec’’ w środowisku będącym niczym innym jak fabułą, co w konsekwencji prawie zawsze oznacza powstanie relacji między wybranymi osobami.  

Konstruowanie rzeczywistości w ten sposób przypomina scenę rodem z teatru lalek, w którym lalkarz świadomie pociąga za sznurki i kieruje losem swoich bohaterów. Rozważania o podobnej naturze przypisuje się Ervingowi Goffmanowi, autorowi słynnej książki ,,Człowiek w teatrze życia codziennego’’, co grunt fan-fiction rozwija w niebagatelnym stopniu. Można pokusić się o stwierdzenie, że w istocie taka twórczość niemal zagęszcza rzeczywistość, ponieważ wykorzystuje istniejące już osoby do realizacji marzeń lub pragnień.  

Teatr kukiełkowy z udziałem żywych postaci to przerażająca wizja. Sterowanie losem z gruntu wymyślonych bohaterów budzi mniejsze kontrowersje moralne, ponieważ nie są w stanie jakkolwiek na to zareagować, a także nie ma faktycznego przełożenia na ich życie. Idea ,,odczłowieczenia’’ osób rozpoznawalnych to nie tylko przekształcanie prawdziwych ludzi w postaci, ale i tworzenie wyidealizowanego obrazka mającego niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jednym z nieoczywistych przykładów na potwierdzenie tej tezy jest serial ,,The Crown’’, opowiadający o losach brytyjskiej rodziny królewskiej. Fabularyzowanie losów młodej Elżbiety II było przyjemne dla oka dzięki wiarygodnej grze aktorskiej Claire Foy,. Z subiektywnego punktu widzenia wprawiało to jednak w dyskomfort, wynikający z przyglądania się prywatnym fragmentom życia monarchini i faktu, że większość z nich została jedynie wykreowana. Produkcja Netflixa była tworzona na ogromną skalę i mało które fan-fiction osiąga podobną rozpoznawalność, ale kluczem łączącym przypadki jest obcesowe podejście względem każdego elementu wchodzącego w ,,skład’’ postaci.  

Nie jest to jedyny kierunek twórczości fandomowej, ponieważ równie często zdarza się, że to fikcyjni bohaterowie seriali, książek lub filmów stają się przedmiotem opowiadań. Jedną z najczęściej eksportowanych person na przestrzeni ostatnich dwóch lat może być Daemon Targaryen z ,,Rodu Smoka’’, który od dnia premiery produkcji w 2022 roku jest niczym magnes i przyciąga uwagę widza za pośrednictwem gry aktorskiej Matta Smitha. Niejednoznaczna moralność partnera Rhaenyry czyni z niego idealny punkt odniesienia, gdyż to dzięki temu, autorzy fan-fiction modelują jego zachowanie w zależności od swoich zachcianek – w grę często wchodzi nie tylko zmiana charakteru, ale i biegu oryginalnej fabuły. I właśnie na tym aspekcie warto się skupić, na razie odpychając wspomniane powyżej postaci. Oczekiwania fanów mają tendencję do rozmijania się z wizją reżyserów, co równie często prowadzi do przysłowiowej kości niezgody. O ile niemożliwe jest pogodzenie obu punktów widzenia z kilku powodów, tak w wielu przypadkach oznacza to powstanie treści będącej alternatywną wersją faktycznie istniejącej fabuły, bądź uzupełnieniem przeszłości lub przyszłości bohatera. Oznacza to przede wszystkim traktowanie danego uniwersum jako kręgosłupa historii, w której każda pozostała kość jest zmianą dokonaną przez autora. Tego typu twórczość jest wypadkową konstruowania wydarzeń w zgodzie z własnymi przekonaniami i potrzebą odczucia satysfakcji, jakiej nie wypełniło oryginalne dzieło.  

Fan-fiction samo w sobie jest już od startu czymś odtwórczym. Niezależnie od przyjętego punktu widzenia będzie w dużej mierze materiałem korzystającym z czegoś, co już ,istnieje. Niejednokrotnie taka praktyka budzi wątpliwości przy analizie prawnej, aczkolwiek oprócz głosów potępienia ze strony George’a R. R. Martina czy Ursuli K. Le Guin nie słychać głośnego sprzeciwu. Funkcjonowanie dwóch płaszczyzn twórczości – oryginalnej i amatorskiej – działa na zasadzie symbiozy. Niezależnie od chęci autorów opowiadań punktem odniesienia zawsze będzie dzieło pierwotne, bez względu na to, jak pasjonująca okaże się przedstawiona przez nich wersja wydarzeń. Ta nietypowa forma współpracy może być traktowana jako kulturowa odmiana marketingu szeptanego, w którym czytelnik jest podświadomie nawoływany do źródła powieści. J. K. Rowling otwarcie zachęca do pisania opowiadań lub tworzenia innych materiałów związanych z napisaną przez nią serią, ponieważ sama również będzie czerpać korzyści z rozrastania się twórczości fandomu.  

Henry Jenkins w książce ,,Kultura konwergencji…’’ zwraca uwagę na szczególne znaczenie tego gatunku narracyjnego. Fan-fiction współcześnie pełni rolę mitów ukształtowanych wewnątrz społeczności. Holistyczne podejście do omawianego zjawiska może wydawać się śmieszne dla osób pobocznych, ale w istocie jest to równie ważne co tradycja i folklor, ponieważ stanowi wspólny punkt odniesienia. Wypływa z niego starożytna siła opowiadania historii, w tym przypadku – pisania świata na nowo. 

Oliwia GÓRSKA