Amerykańska kampania na finiszu. Kto zostanie kolejnym przywódcą Zachodu?

Kamala Harris – nowa kandydatka Demokratów wprowadza falę optymizmu i motywacji do trwającej kampanii wyborczej. Źródło – flickr.com. Autor – Gage Skidmore

Nowy kandydat Partii Demokratycznej, burzliwe debaty telewizyjne, próba zamachu na wiecu wyborczym, virale w mediach społecznościowych i balansujące na granicy błędu statystycznego sondaże wyborcze. To tylko niektóre aspekty trwającej wciąż kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Kampanii, która zakończy się wkrótce objęciem urzędu Prezydenta USA przez pierwszą kobietę w historii bądź powrotem najbardziej kontrowersyjnego przywódcy mocarstwa w XXI wieku. 

5 listopada za oceanem odbędą się wybory prezydenckie, w których o zwycięstwo, rozumiane jako zdobycie co najmniej 270 głosów w Kolegium Elektorskim, walczyć będą Kamala Harris i Donald Trump. Oznacza to, że długa, intensywna i zaskakująca kampania dobiega końca, co pozwala na przyjrzenie się jej przebiegowi. 

Optymistyczna rezygnacja

Pierwszym znaczącym zwrotem w trwającej kampanii była rezygnacja z walki o reelekcję dotychczasowego kandydata Partii Demokratycznej i urzędującego Prezydenta Stanów Zjednoczonych – Joe Bidena. Po nieudanej pierwszej debacie prezydenckiej zdecydowanie nasiliły się głosy przekonujące, że Biden jest już za stary, aby pełnić urząd prezydenta. Naciski płynęły zarówno ze strony liberalnych komentatorów politycznych, jak i wpływowych polityków Demokratów. Ostatecznie Prezydent Biden zrezygnował z walki o reelekcję. Zadeklarował jednocześnie swoje poparcie dla wiceprezydentki Kamali Harris, tym samym zmieniając układ gry sondażowej, w której po wygranej debacie  prowadził Donald Trump. Harris jako urzędująca wiceprezydentka USA była od początku najbardziej oczywistym wyborem na następcę Bidena. Mimo błędów, które zdarzyło się jej popełnić w ciągu ostatnich trzech lat (m.in. brak sukcesu w kwestii polityki migracyjnej) czy wątpliwości co do jej poglądów (Harris zarzuca się zmianę poglądów w kilku kluczowych kwestiach, np. ekologicznej transformacji w Stanach Zjednoczonych), jej kandydatura przyczyniła się zarówno do wzrostu optymizmu, jak i mobilizacji wśród wyborców Partii Demokratycznej. 

Zastąpienie Bidena nie rozwiązało wszystkich problemów politycznych, z którymi mierzy się Partia Demokratyczna, jednak pozwoliło na nowe otwarcie i zwiększenie jej szans w walce z Donaldem Trumpem i Partią Republikańską. Harris skuteczniej dociera ze swoim przekazem do kobiet, mniejszości rasowych, a także do młodych, co wykorzystuje, prowadząc swoją kampanię w social mediach. Nagrania takie jak „coconut tree” czy „Kamala is brat” bardzo szybko stały się viralami i ociepliły wizerunek polityczki. Ciekawym zabiegiem wykorzystanym przez Harris jest postawienie naimię, a nie jedynie nazwisko na wszelkich wiecach wyborczych, co z jednej strony podkreśla jej pochodzenie, a z drugiej skraca dystans między nią a wyborcami. Tym samym wykorzystuje na swoją korzyść istniejącą skłonność do zwracania się do kobiet na wyższych stanowiskach po imieniu, co często w opinii mizoginów ma umniejszać ich powadze. 

Kult Trumpa

Kampania Donalda Trumpa prowadzona jest ponownie pod hasłem „Make America Great Again”. Źródło – flickr.com. Autor – Gage Skidmore

Najszerzej komentowanym momentem w kampanii Donalda Trumpa była próba zamachu na polityka, która, choć skrajnie niebezpieczna dla samego polityka, została bardzo dobrze wykorzystana przez jego sztab. Zdjęcie, na którym Trump otoczony przez agentów Secret Service unosi zaciśniętą pięść zdecydowanie umocniło jego pozycję oraz pokazało gotowość do walki. Uzyskanie przez niego na konwencji Partii Republikańskiej w połowie lipca partyjnej nominacji prezydenckiej nie było zaskoczeniem. Podkreśliło jednak konsolidację partii wokół jego osoby, a także fakt, że styl prowadzenia przez niego polityki określany mianem „trumpizmu” stał się głównym nurtem politycznym Partii Republikańskiej. Trump rozpoczął swoją kampanię zdecydowanie wcześniej niż Harris, prowadząc ją w sposób bardzo podobny do lat wcześniejszych – nie unikając kontrowersji, stawiając na chwytliwe hasła i gesty. Po czerwcowej debacie z Joe Bidenem wyszedł zdecydowanie na prowadzenie w sondażach, jednak pojawienie się Harris zahamowało jego marsz po zwycięstwo. Jego kampania ponownie skupiona jest wokół hasła „Make America Great Again”. Trump bardzo chętnie wykorzystuje strach i skrajne emocje wyborców, mówiąc przede wszystkim o zagrożeniach pokroju nielegalnej imigracji, przestępczości czy groźbie III wojny światowej. Sporo uwagi poświęca także gospodarce, która jest w opinii wielu amerykańskich wyborców jednym ze słabszych punktów w strategii Demokratów. 

Bardzo ważnym momentem kampanii była debata między Harris a Trumpem, która miała miejsce 10 września. Według sondażu z „NYT” większość odbiorców stwierdziła, że zwycięstwo odniosła kandydatka Demokratów. Harris skutecznie przedstawiła swój plan, a także kilkukrotnie celnie uderzyła w program Trumpa, krytykując przy tym jego pierwszą kadencję prezydencką w latach 2017-2021. Z kolei kandydat Republikanów został przyłapany na kilku kłamstwach, nie potrafił spojrzeć Harris w oczy, a spytany o swój plan dotyczący ochrony zdrowia nie potrafił przedstawić żadnych konkretów. 

Zgodnie z najnowszymi sondażami w wyścigu o fotel prezydencki prowadzi Kamala Harris, jednak jest to przewaga w granicach błędu statystycznego. Warto szczególnie przyglądać się tzw. swing states, w których rezultaty wyborcze zdecydują o tym, kto zwycięży w Kolegium Elektorskim. O puli głosów elektorskich z całego stanu może zdecydować zmiana poparcia przez nawet niecałe 6 tys. osób. Na mniej niż miesiąc przed wyborami wciąż brakuje zdecydowanego faworyta, a ostateczny wynik odbije się szerokim echem na całym świecie. 

Marianna CZMOCHOWSKA