Powódź. Czy to nowy pionek w politycznej grze?

Premier Donald Tusk odwiedził m.in. dotknięte powodzią Głuchołazy. Źródło – Flickr.com Licencja –Attribution-NonCommercial-NoDerivs 2.0 Generic Autor – Maciej Śmiarowski z KPRM

Wrześniowa powódź w południowo-zachodniej Polsce niemal natychmiast stała się nowym obiektem zainteresowania nie tylko społeczeństwa, ale także polityków. Mimo iż wydawałoby się, że tak tragiczne zdarzenie powinno łączyć, a nie dzielić, podziały polityczne wybiły się na pierwszy plan. Różnice w pierwszych reakcjach, a także w późniejszym postępowaniu w obliczu skutków katastrofy wzbudzały kontrowersje, zdające się momentami przesłaniać dramatyczne obrazy powodzi. 

Pierwsze dni powodzi przywołują na myśl przede wszystkim liczne afery związane z czołowymi politykami kraju. Zarówno sympatykom rządu, jak i opozycji nie zabrakło powodów do krytykowania przeciwnej strony sceny politycznej. Tuż przed pierwszymi falami platformę X zalała wyrwana z kontekstu wypowiedź Donalda Tuska. Zapewniał on Polaków, że prognozy nie są przesadnie alarmujące, a już następnego dnia fala dotarła m.in. do Kłodzka czy Głuchołazów. Mimo że wypowiedź premiera dotyczyła sytuacji Wrocławia, dla przeciwników jego opcji politycznej była to okazja do skrytykowania działania państwa. Inną kontrowersyjną wypowiedzią okazała się wzmianka o obecnych na wałach przeciwpowodziowych bobrach. Na ten temat powstało wiele internetowych memów, prześmiewczo twierdzących, że Tusk winą za powódź obarczył te zwierzęta.  

W przypadku partii Prawo i Sprawiedliwość liczba kontrowersyjnych wypowiedzi (zachowań) w pierwszych dniach powodzi okazała się jeszcze większa. W dniu 15 września, gdy oczy Polaków zwrócone były na zalane rejony, prezydent Andrzej Duda brał udział w prezydenckich dożynkach, co spotkało się z krytyką ze strony części komentatorów. Dzień wcześniej w Warszawie odbył się protest opozycji pod przywództwem prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego. TV Republika prowadziła narrację, według której powódź jest winą Tuska, a gdyby opozycja rządziła, żywioł by nie zaatakował. Media obiegły zdjęcia kilku radomskich polityków PiS-u z ich zbiórki dla ofiar żywiołu, która według części internautów okazała się zbyt skromna, jak na ich możliwości finansowe. Krytykę wywołało także wrażenie, że część polityków PiS-u skupiona była przede wszystkim na krytyce rządu w mediach społecznościowych, a nie na wspieraniu akcji ratunkowych i mobilizowaniu społeczeństwa do pomocy poszkodowanym.  

Mimo że nowemu rządowi wiele można zarzucić, reakcja pojawiła się niemal od razu. Już w pierwszych dniach powodzi premier pojawił się na terenach najbardziej dotkniętych przez żywioł. Podjęto też szereg działań mających na celu walkę z powodzią. Na zalane tereny sprowadzono wojsko, a także 16 września wprowadzono stan klęski żywiołowej w czterech najbardziej zagrożonych województwach. Tusk szybko rozpoczął również negocjacje w sprawie zorganizowania potrzebnych środków finansowych z Unii Europejskiej. W przeciągu tygodnia pojawiły się pierwsze projekty ustaw związanych z pomocą doraźną dla mieszkańców miejscowości, które objęła fala. 

Wielka fala przepychanek  

Omawiając polityczne skutki powodzi, warto cofnąć się na chwilę o kilkanaście lat wstecz. Media obiegły zestawienia zakresu budowy wałów przeciwpowodziowych zarówno za rządów PO, jak i PiS-u. Różnica okazała się ogromna – za rządów PO/PSL zbudowano i zmodernizowano łącznie 1731,7 kilometrów wałów, zaś władza PiS oddała do użytku zaledwie 121 km. Podobnie sytuacja miała się ze zbiornikami retencyjnymi – w latach 2008-2015 stworzono ich 66, zaś w okresie od 2016 do 2023 roku 24. To właśnie z tymi drugimi wiąże się kolejna kontrowersja, związana z europosłanką PiS Anną Zalewską. Internet i media obiegła jej wypowiedź z 2019 roku, kiedy to stwierdziła, że ówczesny rząd nie planuje zbudować dodatkowych pięciu zbiorników w Kotlinie Kłodzkiej. Zarówno liczni publicyści, jak i niektórzy politycy obecnej koalicji rządzącej zarzucili jej blokadę takich planów. Wypowiedź europosłanki została jednak wyrwana z kontekstu – nie był to faktyczny plan rządu, a jedynie rekomendacja firmy Sweco, która zbudowała wcześniej cztery istniejące zbiorniki w tym regionie.  

Na posiedzeniu Sejmu, które rozpoczęło się 25 września, podziały polityczne jeszcze bardziej się uwidoczniły. Tusk w swoim przemówieniu podziękował służbom i podkreślił ich rolę w walce z żywiołem. Zapowiedział też walkę z rosnącą dezinformacją oraz przeznaczenie 23 miliardów złotych na walkę z powodzią w ramach programu Odbudowa Plus w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Przedstawianie kolejnych planów kontynuowali jego współpracownicy, jednak nie brakowało przy tym potyczek między reprezentantami partii rządzącej i opozycji. Napięcie wzrosło, gdy Sławomir Mentzen z Konfederacji zarzucił, że w Polsce działa agentura niemiecka przeciwna inwestycjom przeciwpowodziowym. Nie brakowało wzajemnych oskarżeń, zwłaszcza w kwestii zbiorników retencyjnych na Dolnym Śląsku. Blokowanie ich budowy zarzucono nie tylko Annie Zalewskiej, ale także Monice Wielichowskiej z KO. Przedstawiono także projekt poselski odnośnie walki z powodzią przygotowany przez PiS – tutaj poseł Śliwka podkreślił, że złożono go jeszcze wcześniej, niż ten rządowy, a także zarzucił, że można byłoby go rozpatrzyć wcześniej, gdyby marszałek Hołownia nie był akurat na wakacjach w Turcji.  

Przez nieoczekiwaną falę żywiołu rząd musiał zmierzyć się z ogromnym sprawdzianem. Miał okazję zarówno zyskać na wiarygodności, jak i na niej stracić. Czas pokaże, jak ostatecznie zostaną ocenione działania koalicji rządzącej, ale póki co Koalicja Obywatelska utrzymuje pierwsze miejsce w sondażach. Wzrosło też społeczne zaufanie dla samego premiera Tuska.  

Oliwia GARCZYŃSKA