Iskra w ludzkim wcieleniu. Wspominamy Dame Maggie Smith, jej kariera to nie tylko „Harry Potter”

Dame Maggie Smith odeszła 27 września 2024 roku. Źródło: Mike Lidgley/Wikimedia commons

Po raz pierwszy deski teatru zaskrzypiały pod butami siedemnastoletniej dziewczyny z Essex już w 1952 roku. Pełna animuszu Wiola z ,,Wieczoru Trzech Króli’’ Szekspira powiedziała na scenie, że ,,kto zbyt igra ze słowami, łatwo je może puścić na rozpustę’’.  Nie wiemy, czy na przestrzeni lat spędzonych jako aktorka pamiętała o kwestii ze swojej debiutanckiej roli. Maggie Smith, dama brytyjskiego aktorstwa, proroczo wypełniała je z nawiązką.  

Pod koniec września z serca Londynu w świat ruszyła przygnębiająca wiadomość o śmierci jednej z najbardziej ikonicznych postaci kina. Ikoniczna zwłaszcza dla widzów serii filmów o nastoletnim czarodzieju, gdzie z ujmującym poczuciem humoru i powagą jednocześnie wcieliła się w rolę profesor Minerwy McGonagall. Jedną z pierwszych osób, która uhonorowała odejście aktorki poprzez wpis na Instagramie, była znana jej z planu Emma Watson – kiedy byłam młodsza, nie miałam pojęcia o legendzie Maggie, kobiety, z którą miałam szczęście pracować. Dopiero gdy stałam się dorosła, doceniłam, że dzieliłam ekran z prawdziwą definicją wielkości – podzieliła się na łamach ,,Elle’’. W nadchodzącej wielkimi krokami serialowej wersji sagi, tym razem wyprodukowanej bezpośrednio dla MAX, jej postać będzie poddawana silnym porównaniom względem pierwowzoru. Smith postawiła poprzeczkę niebywale wysoko również dla przyszłych pokoleń aktorów.  

Na początku był teatr 

Nieliczna grupa widzów jest świadoma teatralnej spuścizny, którą aktorka zaczęła budować jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności. Urodzona w Wielkiej Brytanii pierwszy raz pojawiła na scenie już w pierwszej połowie lat 50. ubiegłego wieku. Początkowo mówiono, że ze względu na specyficzną urodę nie zdoła utrzymać się w aktorstwie – młoda Maggie Smith odbiegała od ,,wzorca’’ utrwalonego w branży. Niemniej, każdy kolejny występ wypaczał to przekonanie i pozwolił jej przetrwać na scenie. Dlatego już na początku swojej kariery, bo zaledwie w 1956 roku, zdołała kilkukrotnie wystąpić na Broadwayu w takich sztukach jak:musical ,,New Faces of 56’’ w reżyserii Leonarda Sillmana  czy ,,Private Lives’’ Noela Cowarda.  

Wkrótce aktorka przykuła wzrok samego Laurence’a Oliviera, znanego wówczas przez wzgląd na pracę z dziełami Szekspira, który zapragnął znaleźć dla niej miejsce w zespole mającym odmienić brytyjską scenę teatralną. Znany z władczego charakteru, lubiący narzucać innym swoją wizję, wielokrotnie ścierał się za kulisami z równie zawziętą Maggie Smith. Oboje byli zbyt podobni do siebie – charyzmatyczni, oddani pracy – przez co konflikt był nieunikniony. Efektem piętrzącej się niechęci była skandaliczna sytuacja, w której to aktorka podczas kręcenia filmu wymierzyła mu siarczyste uderzenie w policzek, co już po latach sama zainteresowana potwierdziła na łamach ,,Vanity Fair’’. 

Aktorka ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród i wyróżnień. Źródło: flickr.com/fot. Phil Guest

Na prawdziwy przełom – tym razem filmowy – Smith czekała aż do 1965 roku, kiedy już jako członkini The National Theatre zagrała Desmondę z ,,Otella’’ Williama Szekspira, w aranżacji Stuarta Burge’a. Krytycy wręcz rozpływali się nad wykreowaną przez nią personą, doceniając emocjonalną głębię w delikatnym, a zarazem pasjonującym wydaniu. Dowodem wielkości i najjaśniejszym potwierdzeniem jej talentu była nominacja do Oscara w kategorii aktorki drugoplanowej. Niestety, o ile wtedy nie uniosła złotej statuetki, to pięć lat później cieszyła się nią za pierwszoplanową rolę w filmie ,,Pełnia życia panny Brodie’’.  

Kiedy Maggie Smith wracała na scenę po przerwach spowodowanych filmowymi zobowiązaniami, publiczność zawsze witała ją owacją na stojąco. Bo teatr, w przeciwieństwie do kamery, wymaga od aktora absolutnej obecności i zaangażowania – o czym też doskonale wiedziała. Na deskach teatru nie ma możliwości wycięcia sceny, poprawienia dialogu czy ponownego ujęcia. Tam, każde słowo, każda emocja dzieje się w mgnieniu oka, każda chwila różni się od poprzedniej. 

,,I always wanted to use that spell’’ 

Kiedy Maggie Smith po raz pierwszy pojawiła się na ekranie w roli profesor Minerwy McGonagall, nikt nie miał wątpliwości – oto stoi przed nami postać, która zostanie zapamiętana przez kolejne pokolenia. Gdy w 2001 roku świat poznał pierwszą ekranizację kultowej już książki, trudno było wyobrazić sobie, że brytyjska ikona teatru, o której mówiło się z takim szacunkiem, wejdzie w świat fantastyki dla młodzieży. Z perspektywy jej ówczesnego doświadczenia można byłoby nazwać tę rolę aktorską karykaturą, ale im dłużej obserwowano ją na ekranie, tym mocniej przywiązywano się do tego wydania.  

Warto pamiętać, że w trakcie nagrywania serii aktorka zmagała się z poważnymi problemami zdrowotnymi, ponieważ walczyła z szybko postępującym rakiem piersi. Mimo to nigdy nie zrezygnowała z roli, choć zdawała sobie sprawę z ryzyka najgorszych konsekwencji. Nawet w najtrudniejszych momentach, gdy w odpowiedzi na wyczerpujące leczenie organizm odmawiał posłuszeństwa, Smith nadal pojawiała się na planie z uniesioną głową. Ta niebywała siła ducha sprawiła, że postać McGonagall – silnej, nieugiętej kobiety, w każdej chwili gotowej do wygłoszenia ironicznego komentarza – stała się jeszcze bardziej prawdziwa. I być może właśnie dzięki temu stanęła w jednym szeregu obok Alana Rickmana, Michaela Gambona i Robbiego Coltrane’a. Stała się symbolem aktorstwa doskonałego – mało który aktor może poszczycić się takim mianem, bo to wyróżnienie przysługuje wyłącznie osobom niebywale oddanym swojej pracy, nade wszystko kochającym kino i teatr.  

Oliwia GÓRSKA