Mimo zawieszenia broni między Izraelem a Hezbollahem chaos na Bliskim Wschodzie nie ustaje. Nadal trwają walki Izraela z Hamasem w Strefie Gazy. Satelici Iranu z Osi Oporu koordynują działania w celu zniszczenia „reżimu syjonistycznego”. Na czele USA, najważniejszego sojusznika Izraela, niedługo stanie Donald Trump. Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakazy aresztowania za przywódcami Izraela i Hamasu. Co może się wydarzyć na Bliskim Wschodzie? Nadejdzie pokój czy wybuchnie wielka wojna?
Od ponad roku wojna Izraela z organizacjami terrorystycznymi Hamas i Hezbollah przyciąga uwagę światowej opinii publicznej. Od 7 października 2023 roku, gdy Hamas (z arabskiego: Muzułmański Ruch Oporu) rozpoczął napaść na terytorium Izraela, zginęły dziesiątki tysięcy ludzi, głównie cywili. Zdecydowaną większość ofiar stanowią Palestyńczycy ze Strefy Gazy. Jednocześnie na pograniczu izraelsko-libańskim od momentu wybuchu wojny trwał wzajemny ostrzał prowadzony przez armię Izraela i posiadającą szerokie wpływy w Libanie szyicką organizację terrorystyczną Hezbollah (z arabskiego: Partia Boga). Trwająca od 1 października inwazja Izraela na południe Libanu zdołała osłabić struktury Hezbollahu, jednak nie doprowadziła do zakończenia konfliktu.
Niespokojny rozejm w Libanie
26 listopada zawarte zostało porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem a rządem Libanu. Mediatorami w negocjacjach były Stany Zjednoczone i Francja. Na mocy porozumienia w przeciągu 60 dni Izrael ma wycofać swoje siły z Libanu. Jednocześnie libańskie oddziały mają stopniowo wkraczać na obszar między rzeką Litani na północy a granicą z Izraelem na południu. Armia Libanu ma być, obok oddziałów misji pokojowej ONZ UNIFIL, jedyną formacją zbrojną uprawnioną do przebywania na pograniczu libańsko-izraelskim. Francja i USA mają być gwarantami przestrzegania przez obydwie strony zasad rozejmu.
Choć intensywne walki na południu Libanu dobiegły końca, zarówno Izrael, jak i Hezbollah oskarżają się wzajemnie o łamanie rozejmu. Władze Libanu twierdzą, że libańska armia nie jest wystarczająco silna i dobrze uzbrojona, by zagwarantować pokój na pograniczu. Francja i Stany Zjednoczone, jako gwaranci zawieszenia broni, mają zapewnić armii Libanu szkolenia i dostawy wyposażenia, które pozwoliłyby im na sprawowanie kontroli nad dotychczasowym matecznikiem Hezbollahu. Czynnikiem destabilizującym zawieszenie broni są konflikty etniczne i religijne w Libanie. W oczach wielu mieszkańców pogranicza, wywodzących się spośród arabskojęzycznych Szyitów, Hezbollah jest grupą bojowników o wolność. Z kolei armia Libanu, w skład której wchodzą żołnierze z wielu innych grup wyznaniowych i etnicznych, jest postrzegana jako okupant. Sytuacja na pograniczu izraelsko-libańskim nadal jest niepewna, a otwarty konflikt może wybuchnąć na nowo w każdej chwili.
Wojenny koszmar Gazy
Gaza jest nadal polem bitwy między izraelską armią a członkami Hamasu. Choć Izraelczycy mają ogromną przewagę w powietrzu i kontrolują główne arterie Gazy i okolic, Hamas nie został całkowicie rozbity. Jego bojownicy nadal są w stanie przeprowadzać zasadzki na izraelskich żołnierzy, ukrywając się wśród ludności cywilnej. Jednocześnie nadchodząca zima, wiążąca się z temperaturami poniżej 10 stopni Celsjusza i częstymi opadami deszczu, najprawdopodobniej pogłębi kryzys humanitarny w Strefie Gazy.
21 listopada Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał nakazy aresztowania premiera Izraela Binjamina Netanjahu, byłego ministra obrony Izraela Jo’awa Galanta oraz dowódcy struktur wojskowych Hamasu Muhammada Dajfa z powodu podejrzenia o odpowiedzialność za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Jest to cios dla międzynarodowej reputacji Izraela. Po pierwsze, decyzja MTK de facto zrównuje Izrael w kwestii odpowiedzialności za zbrodnie wojenne w Gazie z Hamasem. Po drugie, Izrael jest pierwszym demokratycznym krajem w historii, którego przywódcy są ścigani nakazami aresztowania MTK. Choć Stany Zjednoczone nie uznają jurysdykcji MTK, to same nakazy aresztowania dla Netanjahu i Galanta mogą prowadzić do osłabienia poparcia zwykłych Amerykanów dla izraelskiej polityki. W dodatku premier Izraela nie będzie mógł być pewien swojego bezpieczeństwa w trakcie wizyt w 125 krajach uznających MTK. Może to znacząco zawęzić jego pole manewru w polityce zagranicznej.
Co przyniesie przyszłość?
Konflikty na Bliskim Wschodzie są zagmatwane, jednak ich zrozumienie jest kluczowe dla zachowania globalnej stabilności. Sukcesy militarne Izraela stawiają pod znakiem zapytania skuteczność strategii Iranu. Pojawiają się wątpliwości co do tego, na ile Iran jest w stanie eskalować napięcia z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi.– Iran jest i słaby, i silny. Podobnie było z Rosją w pierwszej fazie wojny w Ukrainie. Iran ma stabilną strukturę władzy, bardzo mocne zakorzenienie. Reżim nie popełni błędu z czasów monarchii, gdy szachowi w chwili wybuchu rewolucji zadrżała ręka. Iran zdołał w ostatnich latach osłabić swoją izolację międzynarodową, chociażby poprzez współpracę z Rosją. Jednak nie przekłada się to na wzrost jego realnej siły – zauważa profesor UAM dr. hab. Radosław Fiedler. Natomiast prof. UAM dr hab. Przemysła Osiewicz zauważa, że – Irańczycy nie mają obecnie możliwości szerszej rywalizacji czy to z Izraelem, czy ze Stanami Zjednoczonymi. Wynika to z problemów ekonomicznych, czyli amerykańskich sankcji rozszerzonych na eksport, które w przypadku Iranu działają. W przeszłości Iran mógł transferować większe środki do aktorów niepaństwowych, takich jak Hezbollah bądź Hamas. Dzisiaj te możliwości Iranu są mniejsze..
Istotny dla regionu będzie powrót Donalda Trumpa do Białego Domu. Amerykański prezydent-elekt wielokrotnie deklarował bezwarunkowe poparcie dla działań Izraela. Zdaniem obydwu ekspertów Izrael i Stany Zjednoczone mogą jednak dążyć do deeskalacji w regionie. – Istnieją nadzieje na to, że rozejm z Hezbollahem przybliży Izrael do zawarcia podobnego porozumienia z Hamasem. Jak rozumiem, jest to też intencją administracji prezydenta Bidena. Celem może być też ograniczenie pola manewru w zakresie działań eskalujących wobec Iranu, które Trump mógłby podjąć wspólnie z premierem Netanyahu – stwierdza profesor Osiewicz. Z kolei profesor Fiedler zwraca uwagę na uwarunkowania wewnętrzne w samym Izraelu: – Społeczeństwo izraelskie jest zmęczone wojną. To nie jest tak, że żołnierze Izraela mają przewagę technologiczną i Hamasowcy są na talerzu. Izrael odnotowuje bolesne społecznie straty żołnierzy. Na izraelskie miejscowości spadają rakiety. To nie jest tak, że ta wojna jest dla Izraela bezbolesna. Widać, że Netanyahu dąży do przerwania działań wojennych na korzystnych warunkach.
Badacz podkreśla, że przyszła administracja Trumpa wcale nie musi dać Netanjahu wolnej ręki. – Trump nie będzie chciał pełnoskalowej wojny z Iranem. Będzie wspierał Netanjahu, ale nie poprze nowej eskalacji. Trump kreuje się na sprawnego negocjatora, który kończy różne konflikty i spory w korzystny dla Ameryki sposób. Inni zaczynają konflikty, on je kończy. To jest narracja zbudowana w trakcie kampanii wyborczej wokół jego wizji polityki zagranicznej. Trump będzie dążył do wywarcia na Iranie maksymalnej presji za pomocą sankcji, unikając zbrojnej konfrontacji – wyjaśnia.
Konflikt na Bliskim Wschodzie wchodzi w nową fazę. Choć rozejm w Libanie i osłabienie Iranu mogą dawać nadzieję na zaprzestanie walk w Strefie Gazy, to inne obszary Bliskiego Wschodu nadal pozostają niespokojne. Pogrążone w wojnach domowych Syria i Jemen mogą być źródłem nowych kryzysów. W dodatku najważniejsi regionalni gracze nadal mają sprzeczne interesy. Z pewnością sytuacja na Bliskim Wschodzie wymaga stałej uwagi. Tylko jeden błędny ruch może dzielić świat od katastrofy.
Oskar KMAK