Realia ferm futrzarskich. Jaka przyszłość czeka kontrowersyjną branżę?

Miliony zwierząt na całym świecie cierpią z powodu upodobania części konsumentów do naturalnego futra. Źródło – Wikimedia Commons. Licencja – Creative Commons Attribution 2.0 Generic. Autor -Oikeutta eläimille

Postulaty zakazu hodowania zwierząt na futra wysuwane są w naszym kraju już od długiego czasu. Odbyło się już wiele prób wprowadzenia takiej zmiany prawa, a w przestrzeni publicznej coraz bardziej zauważalne stają się głosy sprzeciwu wobec istnienia takich hodowli. Mimo to Polska pozostaje jednym z nielicznych europejskich krajów, gdzie branża futrzarska nadal funkcjonuje. Co dzieje się podczas produkcji futer? Czy zostanie wprowadzony zakaz tego typu działalności gospodarczej? 

Polskie fermy futrzarskie są jednymi z największych w Europie. Jesteśmy drugim, zaraz po Danii, wytwórcą futer zwierzęcych w Unii Europejskiej. Funkcjonowanie firm zajmujących się hodowlą zwierząt na futra było i jest krytykowane przez dużą część opinii publicznej. U wielu osób dezaprobatę wobec aktywności tych przedsiębiorstw budzą informacje na temat wątpliwego dobrostanu zwierząt i niehumanitarnych warunków panujących na fermach. Ukazywane w mediach obrazy tego, co odbywa się podczas procesu hodowli, wywołują kontrowersje oraz wzbudzają sprzeciw aktywistów i aktywistek walczących o prawa zwierząt. 

Doniesienia organizacji pozarządowych 

Warunki, jakie panują na fermach, ujawniane są często przez organizacje pozarządowe zajmujące się aktywizmem w dziedzinie praw zwierząt. Jedno z takich śledztw przeprowadziło na fermie w Masanowie stowarzyszenie Otwarte Klatki, walczące o prawa zwierząt hodowlanych. Pracownik mieszczącej się w województwie wielkopolskim hodowli, współpracujący z Otwartymi Klatkami, przez dwa miesiące nagrywał swoją pracę i stan, w jakim przetrzymywane było ponad 80 000 norek. W udostępnionym przez Otwarte Klatki nagraniu widać sceny takie jak brutalne bicie zwierząt przez pracowników czy na wpół przytomne norki z otwartymi ranami i lęgnącymi się w nich insektami. W materiale zauważyć można również na wpół sparaliżowane zwierzęta hodowlane czołgające się po klatkach. Zły stan zdrowia zwierząt ujawniano na wielu innych hodowlach. Jedną z nich jest ferma futrzarska w Góreczkach. Aktywiści Otwartych Klatek przeprowadzili w niej śledztwo we współpracy z dziennikarzem śledczym Onetu Januszem Schwertnerem. U dużej części norek dało się zauważyć głębokie rany po pogryzieniach, które zwierzęta zadawały sobie w wyniku stresu. Aktywista dokumentujący warunki na hodowli opisywał także, jak pręty w klatkach ranią łapy i oczy stworzeń hodowanych w zakładzie. 

W odniesieniu do pojawiających się wokół branży futerkowej kontrowersji, Polski Związek Hodowców Zwierząt Futerkowych wskazuje na opracowanie przez tę organizację „Kodeksu Dobrych Praktyk Hodowlanych”. Hodowcy mają według niego zapewniać zwierzętom odpowiednie warunki środowiskowe oraz dostęp do odpowiedniej opieki weterynaryjnej. Stanowisko to kłóci się jednak z problemami hodowli, jakie poruszyła w rozmowie z nami Marta Korzeniak. Jest ona Menadżerką Kampanii Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Aktywistka zaznaczyła, że ciasne klatki, w których stworzenia spędzają całe życie „uniemożliwiają zwierzętom zaspokajanie podstawowych potrzeb, takich jak ruch czy eksplorowanie terenu, ale także potrzeb bardziej specyficznych dla konkretnego gatunku”. Jak kontynuowała członkini organizacji: „życie w zamknięciu powoduje problemy ze zdrowiem fizycznym i psychicznym zwierząt. Wielokrotnie udokumentowaliśmy, jak zwierzęta cierpią z powodu deformacji i urazów łap, nieleczonych ran otwartych, infekcji oczu, uszu, jamy ustnej, pogryzień, czy padają śmiertelnymi ofiarami agresji innych osobników z klatki.” Należy dodać, że podczas działań w hodowlach aktywiści spotykają nie tylko zwierzęta w złym stanie fizycznym, ale i psychicznym. Działaczka relacjonowała przypadki apatii i stereopatii, która objawia się powtarzaniem bezcelowych ruchów. „Może to być na przykład kręcenie się w kółko czy odbijanie się od ścian klatki. Zdarzało się, że widzieliśmy lisy w kompletnej beznadziei, które nie reagowały na żadne bodźce” mówiła w udzielonej nam wypowiedzi aktywistka. Próbowaliśmy skontaktować się z prezesem Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych, nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. 

Walka o zakaz 

Działania różnych grup mające na celu przekonanie rządzących do wprowadzenia zakazu odbywają się w Polsce regularnie. Przez organizacje i stowarzyszenia prowadzone są kampanie, takie jak chociażby kampania Fundacji Viva pod hasłem „Jutro będzie futro”. W jej ramach prowadzone są między innymi śledztwa na fermach futerkowych. Fundacja Viva stworzyła również, w zakresie pracy kampanii, raport o przemyśle futrzarskim w Polsce, zawierający przykładowo analizę publicznych danych dotyczących częstotliwości kontroli weterynaryjnych w hodowlach zwierząt futerkowych. Swoją akcję na rzecz wprowadzenia zakazu działania ferm stworzyło również stowarzyszenie Otwarte Klatki. W ramach kampanii „Czas na zakaz” organizacja prowadzi działania informacyjne na temat hodowli i postuluje zmiany prawne. Stowarzyszenie współorganizuje również protesty przeciwko fermom futrzarskim, takie jak ten zorganizowany 24 listopada 2024 roku pod Sejmem. Demonstracja została zorganizowana z okazji odbywającego się wtedy Dnia bez Futra, w którego ramach, oprócz manifestacji, członkowie Otwartych Klatek i Fundacji Viva zamontowali pod Pałacem Kultury i Nauki instalację ukazującą odwiedzającym, jak wyglądają realne warunki bytu zwierząt na fermie norek. 

Aktywizm zdaje się działać, gdyż według badania Biostatu z lipca 2024 roku, blisko 70% Polaków popiera zakaz hodowli zwierząt na futra. W ostatnich latach przeprowadzane były próby delegalizacji ferm futerkowych, tak jak ta z 2020 roku, którą próbowało wprowadzić Prawo i Sprawiedliwość, ustawą zwaną potocznie „5 dla zwierząt”. Projekt zawierający zmiany prawne mające poprawić dobrostan zwierząt w Polsce miał między innymi zakazać hodowli futerkowych i uniemożliwić trzymanie zwierząt na łańcuchach na stałe. Ustawa nie została jednak przyjęta przez duży sprzeciw części działaczy PiSu oraz środowiska hodowców futerkowych wspieranych przez Radio Maryja. Jednak szansa na wprowadzenie zmian w prawie uniemożliwiających prowadzenie ferm futerkowych powróciła kilka miesięcy temu. W czerwcu 2024 roku do Sejmu trafił poselski projekt ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra. Został on podpisany przez ponad 120 posłanek i posłów. Propozycje zmiany prawnej przedstawiła posłanka partii Zielonych, wchodzącej w skład Koalicji Obywatelskiej, Małgorzata Tracz. Dokument zakłada, że po przejściu przepisów przez proces legislacyjny nie będą mogły powstawać nowe fermy futerkowe, a te już istniejące będą musiały zostać zamknięte po upływie pięciu lat od uchwalenia zmian w prawie. W projekcie ustawy uwzględnione są również rekompensaty dla hodowców uzależnione od momentu zamknięcia fermy przez właściciela. Ich zakres waha się od 25% do 5% średniego, rocznego przychodu przedsiębiorcy z prowadzonej działalności. Poparcie dla przepisów wyraził, w wypowiedzi dla portalu internetowego kanału telewizji publicznej TVP Info, nawet Marek Sawicki, jeden z konserwatywnych polityków PSL. Poparcie członka Polskiego Stronnictwa Ludowego było zaskakujące z racji wcześniejszego podejścia tej partii do zmian w prawie hodowli zwierząt na futra. Jeszcze w 2020 roku, przepisom likwidującym fermy futrzarskie, mieszczącym się w „5 dla zwierząt”, głośno sprzeciwiał się lider PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. 

Jednak debata nad likwidacją przemysłu futrzarskiego toczy się nie tylko w Polsce. Od kilku lat w Czarnogórze czy w Hiszpanii temat ten jest szeroko komentowany. Obecnie zakaz hodowli zwierząt na futro obowiązuje w 22 krajach Europy. Pierwszym krajem starego kontynentu, gdzie taka zmiana została wprowadzona, była Wielka Brytania, w której zakaz został wprowadzony już w 2000 roku. Przykładami innych państw z zakazami prowadzenia hodowli zwierząt futerkowych są Francja, Włochy, Słowenia i Holandia. W Niemczech i Szwecji zaimplementowane przepisy dotyczące legalnego funkcjonowania ferm futerkowych były tak rygorystyczne, że hodowle zamknięto mimo braku oficjalnego zakazu. 

Duża część społeczeństwa oraz wiele osób aktywistycznych i ruchów walczących o prawa zwierząt wyraża nadzieję na zakończenie procesu hodowli zwierząt na futra w naszym kraju. Organizacje prozwierzęce wskazują przy tym dowody na dramatyczne zajścia, odbywające się na fermach. Mimo, iż ze strony konserwatywnej części strony politycznej można zauważyć wyraźny sprzeciw, kwestia zakazu istnienia hodowli może zostać rozstrzygnięta w przeciągu kilku miesięcy. 

Leo TARGONI