Odwaga, by być sobą

Andrzej Stękała podzielił się ważnym dla siebie wyznaniem / Źródło: Krtkewiki/wikimedia commons/Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license

Coming out to niecodzienne zjawisko w świecie profesjonalnego sportu. W przypadku niektórych dyscyplin na pierwszych ujawnionych sportowców musimy jeszcze poczekać. Nie inaczej jest na naszym krajowym podwórku. Ten rok zaczął się jednak od wydarzenia, które może okazać się przełomowe w tym ważnym temacie. 

Po północy 1 stycznia bardzo osobistym wpisem na swoim koncie na Facebooku podzielił się polski skoczek narciarski – Andrzej Stękała. Zdecydował się on dokonać coming outu. „Długo zastanawiałem się, czy kiedykolwiek znajdę w sobie siłę, by napisać te słowa. Przez lata żyłem w cieniu strachu, w ukryciu, obawiając się, że to, kim naprawdę jestem, może mnie zniszczyć” – tak rozpoczyna się wpis. Już tylko ten fragment wystarczy, by zrozumieć, jak dużej odwagi wymaga coming out. W przypadku Stękały ten krok wiązał się z jeszcze większym emocjonalnym ciężarem. Zdecydował się on bowiem na to wyznanie w świetle osobistej tragedii. „W 2016 roku spotkałem osobę, która zmieniła moje życie. Był moją ostoją, wsparciem, moim największym kibicem. Razem dzieliliśmy życie, pasje, radości i trudne chwile. Był dla mnie wszystkim – moim domem, moim sercem. Kochaliśmy się w ciszy, ukrywając naszą miłość przed światem, by chronić to, co dla nas najważniejsze. W listopadzie ubiegłego roku straciłem go. Nie potrafię opisać bólu, który mnie ogarnął” – tak brzmi najbardziej emocjonalny fragment wyznania. Cały post polskiego sportowca jest wyrazem miłości, odwagi, ale też bólu: „Dziś, 1 stycznia, rozpoczynam nowy rozdział. Nie chcę już dłużej ukrywać tego, kim jestem. Jestem sobą – człowiekiem, który kochał i wciąż kocha. I wiem, że on chciałby, bym dale żył w zgodzie ze sobą. Proszę Was o zrozumienie i szacunek. Moja historia jest opowieścią o miłości, która zasługuje na światło, nie na cień.” 

Wsparcie i zrozumienie 

Sportowiec otrzymał od internautów wielką falę wsparcia. Niestety w różnych dyskusjach w mediach społecznościowych nietrudno było znaleźć również komentarze, które nie nadają się do cytowania. Pojawianie się takich wpisów jest wystarczającym dowodem na to, że dokonanie coming outu nie jest takie łatwe. Znamienne są zresztą słowa z końca poprzedniego akapitu, które mają bardzo mocny wydźwięk. Nie do pomyślenia wydaje się bowiem fakt, żeby ktoś musiał bać się wyznania swojej orientacji seksualnej. Jakkolwiek prozaicznie to nie brzmi – każdy z nas jest człowiekiem, każdy z nas ma prawo kochać i być kochanym. Tak ważny przekaz zawiera się w przytoczonych słowach skoczka. Natomiast, jeśli ktoś od co najmniej kilku lat śledzi debatę publiczną w naszym kraju, niestety nie będzie aż tak zdziwiony. Skoro obecnie urzędujący prezydent Andrzej Duda podczas kampanii prezydenckiej w 2020 roku podczas jednego z wieców powiedział o społeczności LGBTQ+: „Próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia”, to nie ma co się, niestety, dziwić, że nie dla całego społeczeństwa kwestia innej orientacji seksualnej niż heteroseksualna jest czymś zupełnie „naturalnym i zrozumiałym”. 

Sport może pełnić ważną społecznie rolę / Źródło: www.rawpixel/public domain

Sport to platforma 

Oprócz obraźliwych wpisów, pojawiały się też komentarze podważające sens tego wyznania, w niektórych przypadkach wręcz sugerujące chęć zyskania rozgłosu. Ten zarzut już sam w sobie wydaje się, delikatnie mówiąc, nie na miejscu. Szczególnie w cieniu tragedii, jaka spotkała dwukrotnego brązowego medalistę mistrzostw świata (w zmaganiach drużynowych). Nie można bowiem zapominać, że za tym wyznaniem stoi śmierć jego partnera Damiana. To tragiczne wydarzenie było głównym powodem, dla którego Stękała zdecydował się na ujawnienie swojej orientacji. W opublikowanym 14 stycznia wywiadzie dla portalu „Interia Sport” skoczek przyznał: „Myśl o tym, by to zrobić, kłębiła się we mnie już od dawna. I nie tylko we mnie. Stało się jednak, jak się stało. Najbardziej zależało mi na tych kibicach, którzy nie wiedzieli, skąd u mnie taka słaba dyspozycja. Chciałem, by wiedzieli, co się stało w moim życiu, że zmagam się z wielkim problemem, który nie pozwalał mi na to, by w stu procentach skupić się na sporcie. Przepracowałem solidnie całe lato. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze, ale jednego dnia wszystko się posypało. Chciałem zatem przekazać, jak wygląda moje życie na ten moment i wyjaśnić, skąd taka, a nie inna dyspozycja u mnie.”  

Każdy z nas, kto ogląda jakikolwiek sport, wie, że nierzadko jest on dla sportowców i sportsmenek platformą do komunikowania istotnych dla siebie poglądów, promowania ważnych społecznie haseł czy też wyrażania swojego wsparcia wobec różnych grup. Jako idole dla tysięcy lub milionów widzów mogą oni stanowić dla widzów autorytet. Tak też jest w przypadku Andrzeja Stękały. W najlepszych latach swojej trwającej kariery dał się bowiem poznać nie tylko jako zawodnik o nieprzeciętnych umiejętnościach, ale również jako niezwykle sympatyczny i dobry człowiek. Jego wyznanie może więc dać odwagę i siłę innym osobom, które boją się dokonania coming outu. Tym bardziej że szukając informacji do napisania tego artykułu, na kilku stronach internetowych (jak np. „Eurosport Polska”) wyczytałem, że Andrzej Stękała jest pierwszym polskim sportowcem płci męskiej, który zdecydował się na coming out. W świetle tego odwaga polskiego skoczka staje się jeszcze bardziej imponująca. Miejmy nadzieję, że dzięki niemu w niedalekiej przyszłości nie będziemy musieli w tym kontekście stosować słów takich, jak „odwaga”, bo dla wszystkich to, że każdy ma prawo kochać i być kochanym będzie czymś zupełnie normalnym i zrozumiałym. 

Igor DZIEDZIC